niedziela, 27 września 2015

Rozdział 6

Zatrzymał samochód na jego i chłopaków posesji. Od razu wyskoczyłam z samochodu zadowolona, że w końcu ucieknę od towarzystwa Kwiatkowskiego. Miałam już zamiar przejść na drugą stronę ulicy, kiedy usłyszałam głosy naszych przyjaciół. Powędrowałam wzrokiem za odgłosami i ujrzałam ich, jak wszyscy wychodzą z domu mojego i Kingi. Dawid również to zauważył, więc tak jak ja stał i patrzył na nich.
- Cholera - mruknęłam, nie wiedząc co zrobić.
Jedyne czego w tym momencie potrzebuję to wypytywanie Kingi o to czemu zniknęłam z Dawidem na całą noc i pół kolejnego dnia.
Jake wskazał na nas ręką, a cała paczka z ciekawością popatrzyła na to co go tak zdumiało. Nagle rozległ się ich krzyk i zaczęli biec w naszą stronę.
Spojrzałam wystraszona na bruneta, ale on stał nie wzruszony. Oparł się o murek od bramy i zaśmiał się, gdy zobaczył moją przerażoną minę. Tak. Jakie to zabawne...
Stanęłam koło niego w momencie, gdy wszyscy do nas dobiegli, mało się nie zabijając.
- Dostałaś mnóstwo SMS'ów, a odpowiedziałaś na jeden! - wskazała na mnie palcem, zdenerwowana Kinga. - Że najpierw sypiesz płatki!
- Ja najpierw nalewam mleko - skomentowała Sylwia, a Daniel ją poparł.
Kinga posłała jej mordercze spojrzenie, a potem spojrzała znowu na mnie. Zmierzyła całe moje ciało wzrokiem.Jej mimika twarzy był dziwna.
- Gdzie byłaś? - zapytała Alex.
- Um....ja.... - co ja mam im powiedzieć!?
- Byliście razem? - zmrużył na nas oczy Maks.
- Nie - zaprzeczył Dawid - Zauważyłem ją jak szła, więc ją zabrałem za sobą.
Trochę prawdy w tym jest. Szłam sobie chodnikiem do sklepu, podjechał on i gdzieś mnie wywiózł.
- A ty gdzie byłeś?
Kinga teraz nie da nam żyć. Jak nie ja będę pytana, to Dawid.
- W Sandomierzu.
Nikt się nie zdziwił słowami Dawida. Tylko ja i Kinga stałyśmy z szeroko otwartymi oczami. Kuba chyba to zauważył, bo po chwili powiedział:
- Dawid lubi czasem nam znikać.
Udało nam się zakończyć temat pod tytułem Gdzie byłaś? i poszliśmy do domu. Dawid na cały głos krzyknął imię swojego pupila. Weedy wybiegł z salonu i zaczął skakać na Kwiatkowskiego, pokazując jak bardzo się cieszy. Ściągnęłam buty, a potem wyminęłam ich, idąc za cała resztą rzucić się na kanapę.
- W poniedziałek wyjeżdżamy o jedenastej - oznajmił Daniel.
- Jedziemy w to samo miejsce? - zapytał Dawid. Na jego kolanach leżał Weedy. Brunet go głaskał, a pies wydawał się tym zadowolony.
- Trochę dalej - zaprzeczyła Alex
- Oglądamy coś? - zaproponował Jake. Wszyscy uznaliśmy to za dobry pomysł.
Rozdzieliliśmy się wszyscy zadaniami. Ja i Alex poszłyśmy po jakieś jedzenie do kuchni. Kinga, Dawid i Maks pobiegli na górę do pokoi po koce, poduszki oraz coś tam jeszcze. Sylwia z Jake'em wybierają film, a Kuba z Danielem oznajmili, że mają dzień wolny od pracy, więc poczekają na nas.
Wzięłam dwa napoje; cole i fantę. Wyjęłam dziewięć szklanek i powsadzałam je kolejno, jedno w drugie. To będzie wyzwanie. Jeżeli doniosę wszystko do salonu i nic nie wyląduje na podłodze to będzie najlepszy dowód iż dałabym sobie radę jako kelnerka.
- Masz wszystko? - zapytałam, patrząc jak Alex przesypuje popcorn do jednej miski, a potem otwiera chipsy i wsypuje do kolejnej miski. - Myślę, że to i tak za mało jak na taką ilość osób.
- To może wezmę od razu więcej.
Pokiwałam głową, zgadzając się z nią. Brunetka otworzyła jedną z szafek wysoko nad blatem. Wzrokiem sprawdziła co w niej jest i szybko chwyciła dwa paczki jakichś chipsów i ciastka. Jak widać chłopaki zawsze mają wszystko pod ręką.
- Okej, może wystarczy to tym pasożytom - zaśmiała się, a ja odwzajemniłam gest.
Wróciłyśmy do pomieszczenia, gdzie wszyscy już byli. Wszystkie koce, poduszki, a nawet kołdry porozrzucany były wszędzie. Na podłodze, na fotelu, na kanapie. Chwiejnie postawiłam napoje na stoliku. Teraz szklanki.
Nie upuść! Nie upuść!
Przykucałam, żeby postawić wszystkie szklane naczynia obok napoi na stoliku. Niestety to byłam ja. To było nieuniknione. Szklanka, która była na samej górze, zsunęła się. Z prędkością światła leciała w dół. Przymknęłam oczy, wiedząc, że zaraz usłyszę tłuczenie szkła.
- Aał! - jęknął Dawid.
Otworzyłam zdziwiona oczy. Spojrzałam w dół i zaczęłam się zastanawiać jakim cudem nie zauważyłam go wcześniej. Kwiatkowski leżał na miękkich poduszkach rozłożonych na podłodze tuż obok miejsca, w którym stoję. Brunet przykładał rękę do czoła, starał się je rozmasować, żeby mniej bolało.
- Przepraszam - zakryłam usta dłonią, bo z jakiegoś powody chciało mi się śmiać.
- Taa - przewrócił oczami. - Lepiej już postaw te szklanki, bo zaraz znowu coś komuś zrobisz.
Postawiłam osiem szklanek na stoliku. Powyciągałam jeną z drugiej, a potem zabrałam tą z podłogi, żeby nic się z nią nie stało.
- Boli? - zapytałam Dawida, kiedy siadałam na wielkim fotelu. Kocham to miejsce.
- Nie, wcale - burkną.
Aha, okej. Teraz będzie się o to obrażał. Mam go w dupie.
W momencie, kiedy Alex rzuciła się na miejsce obok mnie, i okryła nas granatowym kocem, ktoś zapukał do drzwi. Wszyscy wymieniliśmy zaciekawione spojrzenia. Z tego co wiem to nikt konkrety by się tu teraz nie zjawił. Tak myślę.
- Niech ktoś otworzy te pieprzone drzwi! - warknął zdenerwowany Dawid. - Chwila - szybko podniósł się do pozycji siedzącej. Zaczął rozglądać się dookoła. Wyglądał na trochę wystraszonego, ale nie przychodził mi do głowy żaden powód jego zachowania. - Gdzie Weedy?
Dawid zerwał się z miejsca i pobiegł na górę. Przez chwilę nawet zapomniałam o tym, że ktoś cały czas stoi pod drzwiami pukając w nie.
- To ja pójdę otworzyć - powiedział Maks.
Wyszedł z salonu, w momencie kiedy wrócił Dawid ze swoim pupilem na rękach. Przytulał go do siebie, głaskał i coś mu szeptał.
- Kto to taki mądry! Zamknąć Weedy'ego w pokoju! Co za dureń! - warknął, oburzony kogoś zachowaniem. Usiadła na podłodze opierając się o kanapę. Ciągle głaskał swojego pupila, a pies merdał z zadowolenia ogonem.
- Ty szedłeś ostatni debilu! - Kinga wyrzuciła ręce w powietrze, patrząc na niego z nadąsaną miną.
- Tak, jasne - prychnął Kwiatkowski.
- Cześć misiaczki! - usłyszałam znajomy mi głos w wejściu do salonu. Spojrzałam tam, a wtedy krew w żyłach zaczęła mi wrzeć. Co ta suka tu robi?! Kto ją tu zaprosił!? Z uśmieszkiem zilustrowała wszystkich, a potem zatrzymała wzrok na mnie. Jej mimika twarzy zmieniła się na zezłoszczoną. Rzygać mi się chce, gdy na nią patrzę. - Ty?
- Ja.
- Jak wy się kochanie. Aww.... - mruknął Kuba.
- Co ona tu robi? - plastikowa lala zwróciła się do Dawida.
Maks zajął swoje wcześniejsze miejsce na kanapie. Postawił sobie na nogach popcorn i zaczął go jeść.
- Siedzi?
- Nie ważne. Przyszłam, bo coś mi obiecałeś. Musimy zajechać jeszcze do Arkadii. Trzeb kupić prezent dla Oliwi. Zbieraj się. Czekam w samochodzie. - zarządziła. Odkręciła się w stronę wyjścia, a ja zaczęłam prosić o jakiś mocny deszcz, żeby jej twarz się rozpłynęła. - Tylko szybko!
Wszyła z domu tupocząc swoimi szpilkami. Zapadła cisza, w której wszyscy patrzyli na Dawida. Weedy wyglądał jakby jakby spał. To jest cudowny pies!
- Gdzie znowu idziesz? - zapytał Daniel. Wyglądał na złego.
- Ja dotrzymuję obietnic.
Kwiatkowski zdjął zwierzaka ze swoich nóg i położył go obok. Nikt nie wtrącał się w wymianę zdań między Dawidem i Danielem.
- Szkoda, że nie wszystkich - słowa Denego były wypowiedziane cicho, ale nie na tyle by Dawid tego nie dosłyszał.
Brunet zatrzymał się na schodach i spojrzał na swojego przyjaciela, po czym bez słowa ruszył na górę. Zdaje mi się, że tu nie chodzi tylko o to, że Dawid gdzieś teraz idzie.
Po tym jak obrażony Kwiat opuścił dom, wreszcie włączyliśmy film. I żałuję, że to oglądam. Nikt mi nie powiedział, że to będzie horror!

~*~

Wróciłyśmy do do naszego domu dopiero koło pierwszej w nocy. Ciągle boję się po tym horrorze, ale muszę jakoś z tym żyć. Mam nadzieję, że nic mnie nie pożre, nie zabije, ani nie wciągnie, kiedy będę się kąpała. Nadzieja umiera ostatnia.
Zamknęłam się w łazience i pierwsze co zrobiłam to związałam niedbale włosy w koka. Nie wierzę, że znowu to robię. Ale to znowu ze mną wygrywa. Uklęknęłam przy ubikacji i wsadziłam dwa palce do buzi. Zjadłam dzisiaj trochę podczas oglądania i muszę się tego jak najszybciej pozbyć. Wiem, że robię źle. Rozumiem to. Jednak mimo wszystko chcę tego. Chcę być chuda.
Spuściłam wodę, kiedy stałam już na nogach. Umyłam szybko zęby, a potem wzięłam szybki prysznic. Nie sprawdzałam swojej wagi. Bo po prostu się boję, że zamiast stracić, to przybrałam na wadze.
Gotowa do snu weszłam do mojego pokoju. Czułam, że nie dam rady zasnąć. Po pierwsze boję się, a po drugie nie jestem jeszcze śpiąca. Odpaliłam laptopa i usiadłam na kanapie, kładąc urządzenie sobie na udach. Sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe na jakich są zalogowani moi idole. Podkusiło mnie, żeby sprawdzić co ostatnio dodał Dawid na swojego Fanpage'a. Nie było tam nic konkretnego. Przypomnienie o jutrzejszym (a właściwie to już dzisiejszym) koncercie, jakieś podziękowania. Jechałam w dół i trafiłam na informację, że pojawił się nawy wpis na jego blogu. Sprawdziłam datę i okazało się, że to post z przed dwóch dni. Bez namysłu kliknęłam w link.
W całej notce opisywał kilka dni odpoczynku nad jeziorem. Wspomniał coś o koncertach, potem o obozach w Hiszpanii, a na sam koniec dał mnóstwo zdjęć. Oglądałam wszystkie z uśmiechem. Były chyba ze trzy fotografie z jego fanami, reszta jest z ich wyjazdu. Włączyłam nową kartę i w wyszukiwarce wpisałam Dawid Kwiatkowski. Oglądałam grafikę.. sama nie wiem dlaczego. Jedno zdjęcie bardzo mi się spodobało. Wahałam się między tym, czy ściągnąć je na laptopa, a tym, żeby sobie darować. Ostatecznie, zdjęcie znalazło się na moim pulpicie. Włączyłam YouTube i wpisałam nazwę boysbandu moich idoli. Kliknęłam na pierwszą lepszą piosenkę. Odłożyłam laptop na biurko, podczas, kiedy słyszałam słowa do piosenki No Control.  Od razu mi się przypomniało jak jechałam z Dawidem i śpiewaliśmy to na cały głos. Wtedy pierwszy raz między nami było tak.... normalnie?
Chciałam wrócić na łóżko, żeby się położyć, ale moją uwagę przykuła dwójka osób na chodniku. Chłopak przyciskał dziewczynę do ogrodzenia. Ich usta były złączone. Miałam wrażenie, że się zaraz połkną. Po chwili oderwali się. Chłopak pociągnął dziewczynę za rękę. Dopiero kiedy weszli na posesję chłopaków zdałam sobie sprawę, że to prawdopodobnie Dawid. Czyli ta laska to ta cała Dagmara? Fuj, ja bym się porzygała całując ją.

~*~

- Wstawaj!
Jęknęłam oburzona iż ktoś zakłóca mój sen. Nie pasowało mi jedno. To nie jest głos Kingi. 
- Nie będę powtarzał tysiąc razy!
Poczułam jak coś przygniata mój brzuch. Mimo ciężaru, jaki mnie przygniatał udało mi się przekręcić na plecy. Otworzyłam oczy i od razu ujrzałam wesołego Maksa, który siedzi na mnie okrakiem.
- Która godzina? - mruknęłam. Nie byłam wyspana. Usnęłam późno.
- Koło dziewiątej.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Jakim prawem on mnie budzi tak wcześnie! I jakim cudem on jest na nogach!? Przecież to dziecko potrzebuje więcej snu niż ja!
- Co z tobą jest nie tak? - zapytałam, patrząc na niego z przymrużonymi oczami,
- No wiesz... nasz przyjaciel jedzie całkiem daleko. Trzeba się z nim pożegnać i no nie wiem. - udał, że się zastanawia. - Życzyć mu udanego koncertu? Czy coś?
- A ty mnie budzi, bo...?
Maks przewrócił oczami i wsunął się do mnie pod kołdrę. Zaśmiał się, kiedy położyłam się na nim. Jego klatka piersiowa wibrowała przez jego chichotanie.
- A jednak nadal chcesz spać - rzekłam zwycięsko.
- Cicho już.
Otulił mnie swoimi ramionami. To najlepszy przyjaciel! Jeżeli sam się rzucił obok mnie i nie podnosi z łóżka na siłę, to czego można więcej chcieć?
- Za dziesięć minut ma przyjechać po niego Wrzosek - szepnął mi do ucha, przez co wypuściłam powietrze ze świstem. Już myślałam, że sobie jeszcze trochę pośpię!
- Super - jęknęłam i wstałam z chłopaka. Zabrałam mu całą kołdrę, zmierzając do wyjścia z pokoju. Grążel szedł cały czas za mną. Poczułam jak coś przygniata kołdrę, więc odwróciłam za siebie. Maks stał prawą nogą na mojej pościeli, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- To zostaje tutaj, kochanie.
Zabrał mi kołdrę. Byłam pewna, że odniesie ją do pokoju, ale oczywiście, że tego nie zrobił. Zostawił ją pod ścianą prawie na środku korytarza i ciągnąc mnie za rękę zeszliśmy na dół. Założyliśmy swoje buty, a potem chcąc nie chcąc znalazłam się na schodkach przed domem. Na ulicy stał jakiś samochód, którego w ogóle nie kojarzę. Po całej drodze biegali nasi przyjaciele oraz jeden chłopak, którego pewnie zaraz poznam.
- Wielkie mi halo, gwiazdeczka jedzie na koncert - mruknęłam pod nosem. Maks cały czas się uśmiechał, jakby pocałował się właśnie z najpiękniejszą kobietą świata. Wnioskuję, więc, że nie usłyszał mojego narzekania.
Zatrzymaliśmy się przy sporej grupce ludzi. Każdy miał dobry humor. Nie rozumiem ludzi, którzy uśmiechają się przed godziną dwunastą.
- No wreszcie! - wrzasnęła Sylwia. Skrzywiłam się gdyż po pierwsze stała koło mnie, a po drugie ja nadal śpię.
- Taa.. - wymamrotałam. Za wszelką cenę chciałam pokazać wszystkim jak bardzo nie chciało mi się wstawać z łóżka, żeby powiedzieć głupie ,,cześć'' naszej gwiazdeczce popu.
- To jest Wrzosek - Kuba wskazał na chłopaka, którego jako jedynego nie znałam. - A to Marika - przedstawił nas sobie.
- Cześć - powiedzieliśmy równocześnie. Zaśmialiśmy się, a potem uściskaliśmy dłonie na przywitanie.
Dawid rozmawiał z kimś przez telefon, kręcąc się po chodniku. Kiedy zakończył połączenie, podszedł do nas z wielkim uśmiechem.
- Musimy jechać - upomniał go Wrzosek.
- No już chwila.
Nie lubię pożegnań. Nie ważne, czy zobaczę tą osobę za kilka dni, czy kilka lat. To głupie mówić ,,do zobaczenia'', nie mając pewności, czy kiedyś to się stanie. Wiem, że to teraz nie ma nic wspólnego, bo on jedzie tylko na koncert. Ale warto o tym wspomnieć. Poza tym, on nigdy nie stanie się osobą, za którą mogłabym tęsknić.
Kiedy Kwiatkowski pożegnał się ze wszystkimi, zebrali się koło samochodu. Uznałam to za okazję, aby uciec do łóżka. Jednak to nie było dobrym pomysłem, a raczej udanym.
- No, no, no - usłyszałam tuż za sobą. Odwróciłam się. Dawid stał z dłońmi w kieszeniach. Patrzył na mnie rozbawiony. - Księżniczki? - zaśmiał się, ilustrując mój strój. No tak. Mam na sobie piżamę.
- Księżniczki - powtórzyłam po nim.
- Chyba o czymś zapomniałaś - powiedział. Na jego usta wpłyną ledwo zauważalny uśmiech. Szczerze denerwuje mnie to, w jaki sposób na mnie patrzy.
- Nie sądzę - pokręciłam przecząco głową, nie zgadzając się z nim.
Zrobił krok w moją stronę. Automatycznie sprawdziłam, czy nikt z naszych towarzyszy nie patrzy na nas. Na szczęście byli bardzo zajęci rozmową.
- Tak? - zapytał, a ja skinęłam głową. - A mi się wydaje, że zapomniałaś o życzeniu mi udanego koncertu.
- Udanego koncertu. Mogę już iść? - spojrzałam na niego chłodno.
- Jesteś zabawna - zachichotał, robiąc kolejny krok w moją stronę. Uśmiechnął się perfidnie, kiedy nasze ciała prawie się stykały. To mi się nie podoba.
- Jak się czujesz z tym, że pragniesz bliskości z innymi laskami? Czyżby twoja dziewczyna ci nie wystarczała? - zakpiłam.
- Nie mam dziewczyny - sprostował. - I nie chcę mieć.
- Więc dlaczego zwodzisz Dagmarę i zachowujesz się znacząco wobec mnie?
Ilustrowałam jego wyraz twarzy, kiedy prawdopodobnie myślał nad moim pytaniem. Jego spojrzenie było puste. Patrzył gdzieś w przestrzeń za moimi plecami, a potem spojrzał na mnie.
- Robię to dla zabawy. Nie lubię zobowiązań. - wytłumaczył.
- Nie ważne - wzruszyłam ramionami. Naprawdę nie obchodziło mnie, czemu taki jest. Niech tylko trzyma się z daleka ode mnie.
Szczerze mówiąc sama nie wiem, czy go lubię, czy nie. Czasami jest wredny i chamski, a następnym razem zachowuje jakby wcześniej nie padło kilka nie miłych słów. Wtedy jest po prostu miły. Tego drugiego Dawida nawet lubię. Tego pierwszego nie chcę znać.
Odwróciłam się, żeby wejść na podwórko moje i Kingi. Niestety brunet nadal nie chciał mi dać spokoju.
- Liczę na miłe pożegnanie - wyszczerzył się, kiedy posłałam mu pytające spojrzenie.
Zdziwiłam się, kiedy przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie odpychałam go, ale też nie odwzajemniałam uścisku, Po prostu stałam w jego objęciach. Muszę przyznać, całkiem fajne to jest.
- To widzimy się jutro - odsunął się ode mnie, posyłając uśmiech. - Cześć!
- Cześć.

Od Autorki:
Ani mi się podoba, ani mi się nie podoba. Ten rozdział jest taki nijaki. Troszkę nudny. Przepraszam.
Bardzo bym prosiła o dodawanie się do obserwatorów. Jeżeli już to zrobiłaś to bardzo dziękuję ♥
Zamówiłam szablon na bloga. Teraz muszę czekać na odpowiedź szabloniarki. Mam nadzieje, że przyjmie moje zamówienie. Bardzo mi się podoba, to jakie robi szablony. Cudo! *.*
Więc jeszcze raz proszę o dodawanie się do obserwatorów.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia! :D 

12 komentarzy:

Theme by hanchesteria