sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 15

7 komentarzy:
- Co? - zapytałam, rozszerzając oczy.
- To co słyszałaś.
Patrzyłam na niego, jak na obcego człowieka. Nie ma prawa, by zabraniać mi czegokolwiek. Co on sobie myśli? 
- Kim ty dla niej jesteś, żeby mówić co ma robić? - odzywa się zza moich pleców Dawid.
- No właśnie Marika - oczy Filipa napotykają moje, a ja nie mam pojęcia do czego dąży. - Powiedz mu - uśmiecha się cwanie. - Powiedz mu, żeby nie robił sobie nadziej, bo jesteś moja - mówi pewnie. Na jego twarzy ciągle widnieje ten sam uśmiech.
- Co? - moje oczy teraz pewnie wyglądają jak pięć złoty. - Dlaczego tak mówisz? Przecież my..
- Całowaliśmy się - przerwał mi Filip. Mówiąc to patrzył na punkt za mną, na Dawida. - To chyba jasne, że jest ze mną.
- Co mnie to obchodzi? - prycha Dawid. Ałć. - Nie ogarniam, po co mi to mówisz? Rozumiem, że jesteś zazdrosny o swoją dziewczynę, ale może nie teraz, co? Przez ciebie się spóźnimy - rzekł ze złością.
Zerknęłam na prawo i dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy nasi przyjaciele stali na podwórku chłopaków, przyglądając się nam. Kinga miała rozchylone usta ze zdziwienia. Złapałam kontakt wzrokowy z Maksem, a on posłał mi pytające spojrzenie.
- Zawiodłem się na tobie, Marika - powiedział Filip. Co? Ta sytuacja robi się coraz dziwniejsza. Mam nadzieję, że to sen. - Przyszedłem tutaj, żeby z tobą porozmawiać, ale jak widać śpieszysz się, więc nie będę już przeszkadzał. Cześć - odwrócił się na pięcie, oddalając się od nas.
- Nie, Filip.....
- Daj sobie spokój - przerwał mi Dawid. - Załatwisz to z nim, jak wrócimy.
Stanęłam przodem do Kwiatkowskiego i spojrzałam na niego powstrzymując łzy. Nie sądziłam, że mogłabym pokłócić się z Filipem w taki sposób. Nic z tego nie rozumiem. W dodatku powiedział, że jestem jego dziewczyną. To mnie zdziwiło chyba najbardziej. Nigdy mnie o to nie pytał, nie rozmawialiśmy o tym.
- Chodź - pociągnął mnie za łokieć do busa.
Wchodziłam tuż za nim, a kiedy szliśmy między siedzeniami, aż do tylnych foteli, wszyscy patrzyli na mnie ze współczuciem. Czyli oni też to słyszeli? Cudownie.

Filip POV:

Godzinę po nie udanej akcji z Mariką i Kwiatkowskim, byłem w domu. Czekałem na telefon od Dagmary. Będzie na mnie wkurzona, jak dowie się, że nawaliłem.
Wyciągnąłem z kieszeni wibrujący telefon i przyłożyłem go do ucha.
- Jak ci poszło? - zapytała na ,,dzień dobry''.
- No.. byłem tam i mam dla ciebie dwie złe wieści - powiedziałem, przymykając oczy, ale już po chwili je otworzyłem, siadając na moim łóżku.
- Jezu, serio? Nawet w tym nawaliłeś? - jęknęła z oburzeniem.
- Wszystko byłoby w porządku, tylko... - no i jestem w dupie. Tyle. Jak powiem jej, co tam  zastałem, to po powrocie do Warszawy zatłucze mnie. Mogę być tego pewny.
- Tylko co? - upomina się, kiedy nie odzywam się przez jakiś czas.
- Wiedziałaś o tym, że Dawid zabiera ją na obóz? - zapytałem, mrużąc oczy.
- Co?! - pisnęła, a ja aż podskoczyłem w miejscu ze strachu. - Powiedział mi, że obóz jest za dwa tygodnie! Okłamał mnie! - powiedziała, teraz już wściekła.
- Wydaje mi się, że Marika szybciej zdobyła jego zaufanie, niż ty - przyznaję. Nigdy bym tego nie powiedział, gdyby stała obok mnie. Nie chce dostać jej obcasem w twarz.
- Zamknij się - warknęła. - Czemu jej nie powstrzymałeś?
- Próbowałem! - broniłem się. - Wtedy Kwiatkowski się wtrącił - dodaję.
- Masz czas do końca wakacji, potem nie będę już taka miła - grozi mi, po czym się rozłącza. Uwierzycie mi, jak powiem, że się przyjaźnimy?

Marika POV:

Zostało nam jeszcze jakieś pół godziny do Kazimierza, przez co trochę się denerwuję. Jego fanki pewnie nie będą zadowolone, kiedy mnie zobaczą. Nie chcę przez kilka dni być mierzona wzrokiem, który mówi sam za siebie, że mnie nienawidzą.
W busie panowała wesoła atmosfera. Wszyscy się śmiali, a ja nie za bardzo rozumiałam z czego. Nie przysłuchiwałam się. Dziwne jest dla mnie to, że mimo hałasu jaki tu jest przez ich przekrzykiwanie się (co oni nazywają zwyczajną rozmową), Dawid zasnął. Nie przeszkadza mu to? Ja osobiście nie dałabym rady zasnąć.
Na samym końcu siedziałam tylko ja i Dawid. Pasuje mi to, bo jest całkiem dużo miejsca. Nie zwracając uwagi na to że Kwiatkowski zajmuje większość, rozwalając się.
- Dawid - wyszeptałam, szturchając go lekko w ramię. - Wstawaj, głupku. Nie ma spania - uszczypałam jego policzki, na co się trochę skrzywił. Leniwie otworzył oczy. Przetarł je piąstkami, jak małe dziecko, co było słodkie. - Nudzi mi się.
- I budzisz mnie, żeby mi to powiedzieć? -  jęczy, nasuwając na siebie koc, aż po uszy. To dziwny człowiek. Na dworze jest ponad trzydzieści stopni. - Jesteś niemożliwa - dodaje. Położył się wzdłuż siedzeń, a swoja głowę ułożył na moich udach, lecz przedtem zabrał z nich mój telefon, jak i swój. On o tym chyba nie wie, ale odgadłam hasło, więc spokojnie mogłam porobić mu zdjęć na snapa, jak śpi. Nie czytałam żadnych rozmów, żeby nie było. Nie jestem aż taka chamska.
- Następnym razem, kiedy będziesz chciała mnie obudzić, znajdź dobry powód - sugeruje Dawid.
- Myślisz, że posłucham? - pytam, śmiejąc się. Moja ręka mimowolnie wplotła się w jego włosy. Zaczęłam je kręcić na palcu, a kiedy zbyt mocno pociągnęłam, jękną.
- Nie, ale warto spróbować - kiedy to mówi, jego oczy po woli się przymykają. - Nie wiedziałem, że to takie przyjemne - wyznaje, ale nie bardzo rozumiem o co konkretnie chodzi.
- Co?
- No to - machnął ręką obok swojej głowy. - Miłe.
- Nigdy nikt nie bawił się twoimi włosami?
- Jesteś pierwsza.
- Twój pierwszy raz, co? - zaczynam się droczyć.
- Przypominam ci, że to ty jesteś dziewicą - prychnął i podniósł się z moich nóg. Jego zachowanie teraz jest co najmniej dziwne. Pierw żartuje, potem się złości. Powie mi ktoś, co jest nie tak z tym chłopakiem?

~*~

Bus wyjechał na jakiś wielki, ogrodzony teren. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to tutaj odbywa się obóz. Oznacza to, że fanki Dawida zaraz mnie zobaczą. Czy znienawidzą? Zapewne tak. Zaczynam żałować, że się zgodziłam. Jestem głupia.
Pojazd nagle się zatrzymał. Kwiatkowski odwrócił głowę w moja stronę, a ja spojrzałam na niego przerażona. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, a po chwili zostaliśmy sami. Siedziałam nieruchomo, bojąc się wstać. Dawid ilustrował moją twarz wzrokiem, co wcale nie pomagało.
- Zamierzasz tu tak siedzieć? - pyta, wstając. Chowa oba telefony do kieszeni z tyłu, zabiera słuchawki i laptopa. Kiedy wszystko znajduje się w jego rękach, patrzy na mnie wyczekująco.
- Ja..
- Marika.. - wzdycha i siada obok. - Zaufaj mi. To miłe dziewczyny, na pewno cię polubią - uśmiecha się, by pokazać, jak bardzo pewny jest swoich słów. - Ewentualnie zostaniesz zaatakowana pomidorami - śmieje się.
- Dzięki - mówię zirytowana. - Nie chcę takiego wsparcia -fukam.
- Mówię poważnie. One są zdolne do wszystkiego - dalej się śmiejąc, wstaje i powoli odchodzi. Chwila, co? - Wezmę nasze walizki, a ty już stąd wyłaś - rozkazuje.
Nabieram mnóstwo powietrza i wychodzę z busa niemal za nim. Nie chcę być sama, kiedy spotkam jakąś jego fankę. Lubię moja bluzkę, którą dzisiaj mam na sobie. Pomidory mogą ja zniszczyć. 
- Weź to - Dawid podał mi wszystkie rzecz, które przed chwila zabrał z busa, zanim nastraszył mnie swoimi fankami. - A ja wezmę moja torbę i twoją walizkę co waży tonę.
- Nie przesadzaj - szturcham go w ramie, śmiejąc się. - Jest lekka - zapewniam.
- Po pierwsze; jak upuścisz mojego laptopa, to cię zatłukę, kiedy tylko wejdziemy do środka, a po drugie; to nie ty ją nosisz, więc się nie odzywaj - wytyka mi język i zaczyna iść w stronę wejścia. 
Rozejrzałam się dookoła, po czym zaczęłam za nim biec, krzycząc, by zaczekał, ale on specjalnie zwiększył tępo. Świnia. Jeszcze mu się odpłacę.
-Dawid, to nie jest śmieszne! - jęknęłam biegnąc za nim. Ciągle mam w głowie jego groźbę związaną z laptopem, więc na niego uważam.
- Dlaczego? Mnie to bawi! - krzyczy będąc kilka metrów przede mną. 
- No Dawid.. - jęknęłam i zaczęłam iść normalnie. Zmęczyłam się. - Nie lubię cie - mówię, jak małe dziecko, co chyba działa, bo się zatrzymał. Odstawia swoją torbę i moją na podłogę. Chwyta za klamkę, a drzwi się otwierają, na co Kwiatkowski od razu się uśmiecha.
Weszliśmy do pokoju, a Kwiatkowski od razu popędził do łazienki załatwić swoje potrzeby. Ja w tym czasie wyciągnęłam ładowarkę. Podłączyłam ją do gniazdka, a drugą stronę do mojego telefonu. Rzuciłam się na łóżko, gdzie odłożyłam wszystkie rzeczy, które wcześnie dał mi Dawid, bym je niosła. Odpaliłam laptopa i od razu włączyłam YouTube. Mam ochotę posłuchać One Direction. Wpisałam ich nazwę, a następnie kliknęłam na pierwszą lepszą piosenkę. Kiss you.
Kwiatkowski wyszedł z łazienki i rzucił się na łóżko obok. Wyciągnął z kieszeni swój telefon. Zaczął do niego mówić, więc nagrywa snapy. Po kilku minutach skończył.
- A gdzie mój pokój? - pytam, przeglądając Besty na jego laptopie.
- Tu - posyła mi łobuzerski uśmiech. - No chyba, że wolisz spać z Igorem albo doniczkami - wzrusza ramionami.
- To ja biorę to łóżko - wskazuję na łóżko, na którym teraz leży chłopak.
- Okej - zgadza się.

~*~

Kłótnia z Dawidem wcale nie była potrzebna. Starałam się ubłagać go, żebym nie musiała razem z nim iść do jego fanek przywitać się. Chłopak zaczął mi grozić, że telefon mi zabierze! Tak, czy inaczej w końcu i tak on go ma.
- A jak one mnie pożrą! - podaję bezsensowny powód, kiedy idziemy wąskim korytarzem. Kwiatkowski z rozbawioną miną odwrócił się do mnie.
- Weź nie dramatyzuj! Nikt cię nie pożre! - zaśmiał się. Cmoknął mnie w policzek, a potem chwycił mój nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą.
Nasz pokój znajdował się na parterze, ale ten budynek jest tak wielki, że dojście do drzwi wyjściowych zajmuje trochę czasu.
Setki rozmów docierało do moich uszu. Z każdym krokiem stawało się to głośniejsze, a kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, dostrzegłam sporą grupkę dziewczyn. Zaczęły wołać imię Dawida, kiedy go zobaczyły, a ja nabrałam w płuca powietrza. Chciałam wyrwać rękę z uścisku Dawida. On mnie wtedy zaskoczył. Splótł nasze dłonie, spoglądając w dół na mnie z małym uśmiechem.
Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu.
- Co ty wyprawiasz? - wyszeptałam przestraszona, na co on wzruszył ramionami.
Szliśmy wolnym krokiem w stronę dziewczyn, które miały ogromne banany na twarzach. Zdenerwowanie we mnie rosło z każdą sekundą. Próbowałam zabrać moją rękę z dala od dłoni Kwiatkowskiego, ale moje próby tylko go rozśmieszały.
- Debil - fuknęłam.
- Fajnie? - pyta, puszczając moją dłoń.
Przez chwilę miałam wrażenie, że uraziłam go tym. Nagle otoczyły nas te wszystkie dziewczyny, a ja straciłam go z oczu. Odeszłam na bok by nie przeszkadzać im.

~*~

- Ten dzień nie był taki zły, co? - pyta Dawid, wychodząc z łazienki. Brał prysznic.
Wzruszyłam ramionami.
- Co będziemy robić jutro? - mam nadzieję, że to nie będzie konieczne bliskiego kontaktu z jego fankami. Nie wiem dlaczego, ale boję się ich.
- Zjemy śniadanie i może pójdziemy na rynek, co ty na to? - proponuje. - Potem będziemy prawdopodobnie pracować nad piosenką, więc na ten czas znajdę ci jakieś zajęcie - objaśnia w skrócie cały jutrzejszy dzień.
- Okej - zgadzam się, bo chyba nie mam innego wyjścia.

Od Autorki:
Wiem, że teraz rzadko dodaję rozdziały, ale po prostu nie daję rady. Po jakimś czasie wszystko się znudzi, rozumiecie, prawda? Aczkolwiek nie chcę zawieszać bloga. Lubię pisać ff.
Zauważyłam (albo mi się tylko tak wydaje), że trochę czytelników tego bloga odeszło, ale nie przeszkadza mi to. Trudno.
No dobrze, żeby już nie przedłużać. Mam nadzieję, że rozdział się podobał oraz że ktoś zostanie tutaj ze mną do końca. Życzę wszystkim miłego weekendu. Tym, którzy teraz mają ferie, żeby spędzili je jak najlepiej, a tym, którzy ich oczekują. żeby zachowali cierpliwość. Trzymajcie się! ;*
Lost of love, Ola.

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 14

5 komentarzy:
Zmierzaliśmy ku cieniu pod drzewem. Na trawie siedział Kuba i Daniel. Obaj wsadzili nosy w telefon. Znając ich, to zapewne do siebie też wzajemnie teraz piszą. Nie zdziwiłoby mnie to. Rozglądałam  się za resztą naszej paczki, ale nigdzie ich nie dostrzegłam.
- Gdzie wszyscy? - pyta Kinga, jakby czytając mi w myślach. Chłopaki unieśli swoje wzroki na nas. Usiadłyśmy obok nich, ale oni nie zwracali na to szczególnej uwagi.
- Jesteśmy w skate parku, Kinga. Jak myślisz co tutaj się robi? - Kuba posyła jej spojrzenie, które mówi, że to jest przecież oczywiste. Po części ma rację.
Kinga wzrusza ramionami, rozglądając się po całej placówce. Robię to co ona, tylko wypatrując konkretnej osoby - Dawida.
- A gdzie Alex? - pyta Rutkowska. Daniel chowa telefon do kieszeni, a po chwili to samo robi Kuba. Kinga zirytowana patrzy na nich wyczekując odpowiedzi. - Powiecie, czy nie?
- W tym sklepie po drugiej stronie - mówi Daniel, czym ucieszył Kingę, bo nie musiała dalej mierzyć ich wzrokiem.
- Chyba po lody poszły, czy coś.. - dodaje Kuba.
Całą czwórką zaczęliśmy snuć plany na resztę dzisiejszego dnia. Padło wiele pomysłów, ale wygrał mój. Ucieszyło mnie to, bo słuchając jak Kuba mówi ,,chodźmy na basen", mina mi rzedła. Nikt z nas nie wie, jakie filmy dzisiaj puszczają, ale to żaden problem.
- Kupiłyście mi truskawkowego!? - słysząc, jak Maks się drze, odwróciłam się w jego stronę. Jechał na swojej deskorolce w kierunku dziewczyn, które właśnie wracają ze sklepu.
- Nie - rzekła poważnie Sylwia. Maks będąc już przy dziewczynach, wyrwał im siatkę z zakupami, dokładnie sprawdzając jej zawartość.
- Jak nie? - prychną, rzucając im spojrzenie, po czym znowu wrócił wzrokiem do dna siatki. - Tu są prawie same lody truskawkowe - zabrał sobie jednego. Z zadowoleniem szedł w naszą stronę. W jednej ręce miał loda, a w drugiej deskę. Dziewczyny szły tuż za nim. Maks usiadł na swojej desce i od razu zaczął jeść. Papierek podał Kubie, na co on zmarszczył brwi.
- Siedzisz najbliżej kosza - wytłumaczył Maks, patrząc na punkt za nim. Wszyscy tam spojrzeliśmy i rzeczywiście stał tam metalowy kosz na śmieci. Kuba z cichym westchnieniem wrzucił do niego papierek.
Dziewczyny zajęły sobie miejsca na trawniku, a już po chwili zebrali się chłopaki. Każdy dostał loda, więc jedząc je, staraliśmy ochłodzić swoje ciało. Jest naprawdę gorąco. Jak teraz o tym myślę, to basen nie byłby takim złym rozwiązaniem.
Przechodziliśmy z tematu na temat. Ja udzielałam się zdecydowanie najmniej. Sądząc po zachowaniu Dawida, nic nie pamięta, a więc pozostaje mi tylko się cieszyć. Mimo to, patrząc na niego moje serce nabierało dziwnego rytmu. Nie podobało mi się to. Dlaczego tak się dzieje?
- Zbieramy się? - zapytał Dawid. - Jest już po piętnastej. Dzisiaj jadę na obóz, więc jeżeli chcecie iść do kina, to lepiej teraz, bo potem może się nie udać - wytłumaczył. Wstał z ziemi, po czym otrzepał spodnie na tyłku. Kiedy wszyscy zrobili to samo, uznałam to za zgodę ze słowami Dawida. Również się podniosłam.
Czując jak telefon w mojej kieszeni wibruje, wyciągnęłam go. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,,Filip'', więc bez zastanowienia przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej - powiedziałam radośnie.
- Cześć piękna - mogłabym przysięgnąć, że w tym momencie się uśmiecha. - Masz jakie plany na dzisiaj? - zapytał, a mi od razu popsuł się humor.
- Kto to? - zignorowałam pytanie Maksa, uciszając go gestem ręki. Chłopak wcale się nie oburzył. Można rzec, że nawet zainteresowało go kto jest po drugiej stronie telefonu.
Wszyscy już kierowali się w stronę ulicy. Pod drzewem stałam aby ja, Maks, Dawid i Sylwia. Kwiatkowski z ciemnowłosą się o coś sprzeczali, ale nie przysłuchiwałam się temu.
- Właściwie to mam już na dzisiaj plany - oznajmiam ze smutkiem. W słuchawce słyszę ciche westchnięcie, co odbieram jako rozczarowanie. - Ale może...
- Kto to? - powtarza Maks, krzyżując ręce i patrząc na mnie z wiercącym dziurę w mojej głowie wzrokiem.
- Filip - odpowiadam mu wreszcie, na co się szczerzy,, jakby w buzi miał banana. Nawet Sylwia i Dawid przestali się kłócić. Teraz całą trójka patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Wszystko okej? - odzywa sie głos w słuchawce, czyli Filip.
- Emm.. tak, jasne - zapewniam. - Przepraszam, że nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać. Bardzo bym ch....
- Nie ma sprawy. Zadzwoń do mnie jak znajdziesz czas - proponuje ze spokojem w głosie. Mogę odetchnąć z ulgą, że nie ma mi tego za złe.
- Okej - uśmiecham się, patrząc w ziemię. - To ja już będę kończyć - dodaję.
- Do zobaczenia, piękna - charakterystyczne pikanie rozbrzmiało w moim telefonie. Schowałam telefon do kieszeni, a kiedy uniosłam wzrok, by spojrzeć na przyjaciół, patrzyli na mnie. Każdy wyrażał jakieś inne emocje; Maks wyglądał jakby zaraz miał piszczeć ze szczęścia (jak baba), uśmiech Sylwi był tak szeroki, że usta bolały od samego patrzenia, a Dawid.... on.. sama nie wiem. Jego głowa była spuszczona w duł. Ręce miał w kieszeniach swoich krótkich, jeansowych spodenkach. Patrzył na swoje buty z pustką w oczach. To było.... to jest dziwne.
- Muszę sobie z tobą pogadać kochana! - zaśmiał się Maks, klepiąc mnie po ramieniu. Po chwili uciekł w stronę przyjaciół, którzy już znikali za wielkim murem skate parku.
- Chcę znać szczegóły - dodał Sylwia i podążyła za Maksem.
Stałam w ciszy, przyglądając się Dawidowi, ale szybko się ocknęłam.
- Idziesz? - zapytałam niepewnie. Brunet uniósł na mnie swój wzrok i pokiwał twierdząco głową. Zaczęliśmy iść wolnym krokiem, ramię w ramię. - Wszystko okej? - zerknęłam na niego kątem oka.
- Taa.. - mruknął niewyraźnie.
- Na pewno?
- Yhym..
Odnoszę wrażenie, że nie chce ze mną rozmawiać. Nie nadążam za nim. Raz jest miły, wesoły, non stop coś papla, a chwilę później jest nie obecny i oziębły. Powie mi ktoś dlaczego? Byłabym ogromnie wdzięczna.
- Dzisiaj obóz.. - zaczyna mówić. Pokiwałam, głową, dając mu znać, że słucham. - I pamiętasz co ci powiedziałem? - zapytał. - To znaczy napisałem - poprawił się szybko.
- Pamiętam - kiwam głową.
- I.. chcesz? - spogląda mi w oczy, ale kiedy odwzajemniam jego spojrzenie, szybko przenosi wzrok na przyjaciół, którzy idą kilka metrów przed nami.
- Jasne, że chcę, ale w takim razie musimy od razu po kinie wracać do domu, żebym mogła się spakować - zaśmiałam się.

~*~

- Nie! Nie zgadzam się! - wrzasną nagle Maks. Stał obok mnie, więc prawe ucho teraz naprawdę boli.
- Ale co ci szkodzi? - jęknęła Alex. - Przecież nawet nie wiesz o czym jest ten film.. - dodała zirytowana.
- Czemu oni w ogóle puszczają coś co powstało w 2013 roku? -wtrącił Kuba.
- Serio - zgodził się z nim Jake. - Jakby w 2015 roku żaden.....
- To idziemy na Smerfy 2! - przerwała mu Sylwia. Jako że ona trzymała pieniądze, za które mamy kupić bilety, poszła w stronę kasy.
- Mi to pasuje - wyszczerzył się Maks. Kinga przewróciła oczami i pobiegła za Sylwią, mówiąc coś do niej.
Wszyscy zaczęli kierować się do kasy, więc nie pozostało mi nic innego. Zaczęli już wchodzić. Daniel poczekał na mnie i podał mi mój bilet, a po chwili pracownik przerwał go w połowie. Razem z przyjacielem odszukałam wzrokiem resztę naszej ''ekipy''.
- Tam są - kiwną głową w stronę kolejki po jedzenie. 
Podeszliśmy do nich w momencie, kiedy Maks rozwodził się na temat urody jakiejś aktorki. Ponoć jest gorąca. 
- Kupisz mi średni popcorn i pepsi? - zwróciła się do mnie Alex. Bez namysłu skinęłam głową. Bo czemu nie? - Muszę do łazienki - poinformowała wszystkich, po czym biegiem ruszyła w stronę toalet. Przed tym dała mi wyliczoną kwotę pieniędzy na swoją przekąskę podczas oglądania smerfów.  
Rozglądając się dokładnie, można dostrzec, że jesteśmy tu najstarsi. Oczywiście nie licząc rodziców, którzy przyszli tu ze swoimi dziećmi. 
- Dawid! - wrzasnął czyjś dziecięcy głos. Odwróciłam głowę w odpowiednim kierunku. Jakaś dziewczynka biegła do nas. Cały czas krzyczała imię Kwiatkowskiego, po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Na oko miała jakieś siedem lat.
Wskoczyła Dawidowi na ręce. Mało by brakowało, a by upadła, ale na szczęście Kwiat złapał ją w odpowiednim momencie. Dziewczynka mocno wtuliła się w Dawida. To jest uroczy widok, przysięgam.
- Umm.... przepraszam za nią - podeszła do nas kobieta, która nie śmiało spoglądała na całą naszą grupkę. - Laura bardzo lubi twoje piosenki. Ciągle je śpiewa - zaśmiała się, patrząc na swoją córkę.
- Mówiłam, że dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień - rzekła blondynka, ocierając piąstkami swoje oczy. Widziałam, jak kładzie swoją lewą rączkę na karku Dawida i zaczyna bawić się jego włosami. Jaka ona jest słodka!
- Mamo... - podeszła do nas jakaś dziewczyna w długich ciemnobrązowych włosach. Zauważając w jakim towarzystwie znajduje się jej rodzicielka i siostra, trochę się zmieszała. - Em.. hej? 
Na jej zachowanie wszyscy się zaśmialiśmy. Laura wyszeptała coś Dawidowi na ucho, na co on jej odpowiedział, również szeptem.
Dawid zrobił sobie z fanką zdjęcie, a raczej kilka zdjęć. W między czasie Alex wróciła z toalety. Kupiliśmy popcorn w ostatnim momencie, bo nasz seans się już zaczynał. Wbiegliśmy na wielką salę. Nie sprawdzała wcześnie jakie mamy miejsca, także musiałam poczekać aż wszyscy dojdą do porozumienia. Reklamy już leciały, podczas, gdy my nadal staliśmy jak idioci.
- Jejku - jęknął Kuba. Wyciągnął z kieszeni swój telefon i poświecił nim na swój bilet, odczytując nasz rząd. 
- Jakbyście nie mogli tak od razu - westchnęłam, kiedy wreszcie zajmowaliśmy swoje miejsca, czyli przedostatni rząd. Ja siedziałam w sumie na brzegu, bo to ostatnie miejsce było wolne.
Siedziałam znudzona oglądając reklamy. To jest chyba najgorsze co może być. Jak bym chciała pooglądać reklamy to bym sobie Polsat włączyła...
Wzdrygnęłam się, gdy ktoś nagle usiadł obok mnie. Spojrzałam na tą osobę i od razu rozpoznała, kto to jest. Dawid.
- Trzymaj - wyszeptał do mnie, podając mi jeden z dwóch popcornów. - Jak coś, to możesz moją cole - dodał, w momencie kiedy napychał sobie do buzi jedzenie. Zaśmiałam się po cichu i pokiwałam na znak, że rozumiem.

Dawid POV:

- Myślisz, że twoje fanki... Kwiatonatorki, doniczki, czy jak ty je tam zwiesz, polubią mnie? - Marika paplała, jak katarynka. - No wiesz. Na przykład Selena Gomez i Niall Horan. Oni nie są razem, ale wiele osób im to zarzuca. Przez to niektóre fanki One Diection nie lubią Seleny. Co jeżeli... 
- Marika - zaśmiałem się, przerywając jej. 
Odwróciła głowę przez ramię, cały czas stojąc przy swojej szafie. Od chyba piętnastu minut siedzę z nią w jej pokoju, a ona się pakuje. Z tego co widzę na razie spakowała tylko skarpetki. 
- I co się na mnie gapisz? - skarciłem ją, z dziwnym uśmiechem. - Jak się nie spakujesz, to będziesz przez cały tydzień chodziła w moich ciuchach i może Wrzoska albo Pilewicza. Chyba, że Sara też jedzie, wtedy masz farta - rzekłem poważnie.
- Na szczęście zdążę się spakować - zapewniła. 
Odwróciła się przodem do szafy, dalej wywalając z niej cichy. Leżałem na jej łóżku z rękami pod głową. Przyglądałem się jej drobnej sylwetce. Zauważyłem, to że ostatnio niechętnie je. Mam wielka nadzieję, że to nie jest jakaś chora dieta, polegająca na głodzeniu się.
- A ty jesteś już spakowany? - zapytała. Wzięła jakieś koszulki z drugiej od dołu półki w szafie. Rzuciła je w moją stronę. - Złóż je ładnie do walizki - rozkazała.
- A co ja jestem? - prychnąłem, lecz i tak włożyłem je tam gdzie mnie poprosiła. - I tak, jestem już spakowany.
Rzucała kolejne rzeczy w moją stronę, a moim zdaniem było składanie ich do walizki. Pobiegła do łazienki po jakieś swoje duperele. Wróciła z małą, fioletową kosmetyczką. Rzuciła ją w moją stronę, a dokładniej w twarz, przez co jęknąłem.
- Przepraszam - skrzywiła się, jakby to ona dostała, a nie ja.
- Musisz mnie przeprosić ładniej, bo jak nie, to rzucę cie na pożarcie moim Kwiatonatorkom, doniczkom, czy jak je ja tam zwie - zacytowałem jej słowa, na co zmarszczyła brwi. Oparłem się plecami o ścianę i zrobiłem obrażoną minę. - Czekam.
- No weź - fuknęła. Serio?
- Serio.
Usiadła na przeciwko mnie na łóżku. Czułem, jak mi się przygląda. Miło jest wiedzieć, że w tym momencie cała jej uwaga jest skupiona na mnie.
- Czekam - powtórzyłem.
- Ale co ja mam zrobić? - jęknęła. 
Odwróciłem głowę w jej stronę, posyłając jej łobuzerskie spojrzenie.
- Pocałuj mnie w miejsce, gdzie dostałem - wskazałem na usta, a ona prychnęła.
- Nie kłam. Wcale nie dostałeś w usta - rzuciła mi piorunujące spojrzenie. Uniosłem ręce w geście obronnym, a ona uśmiechnęła się, jakby była z siebie dumna. 
- No więc? - ponagliłem ją.
- Czoło. Dostałeś w czoło - powiedziała. Wzruszyłem ramionami.
Usiadła obok mnie. Jej prawa ręka znalazła się na moim ramieniu, a lewa na udzie. Uniosła się trochę, by jej usta znalazły się na wysokości mojego czoła. Szybko uniosłem się do góry. Myślałem, że to zadziała. Niestety jej miękkie wargi musnęły mój policzek, a nie usta. Szkoda.
- Ty oszuście! - pisnęła, waląc mnie w bok. - Nie lubię cie - odkręciła się do mnie tyłem.
- Czuły, dobry prawie mąż.. - zacząłem śpiewać, na co ona się zaśmiała. Cóż, słaba z niej aktorka.
Położyłem się obok niej; moje nogi były za nią, a głowę podpierałem na łokciu. Patrzyłem na nią, jak udaje złą. Wygląda trochę śmiesznie i uroczo. 
- Wiesz, która piosenka jest najlepsza? - zapytała nagle, przenosząc wzrok na mnie. Oparła się wygodnie o mnie, dalej topiąc wzrok w moich tęczówkach. 
- Ale kogo? - zmrużyłem oczy.
- No twoja - powiedziała, jakby było to oczywiste. Nie dal mnie. Nawet nie wiedziałem, że ona słucha mojej muzyki.
- Jaka? - jestem naprawdę ciekawy. 
- ,,Jak To'' - uśmiechnęła się nie śmiało.
Widząc jej rozweseloną twarz, to jak potrafi zatopić się w moich oczach.. dostrzegam to. Dostrzegam każdy jej najmniejszy gest. Może robi to nieświadomie, ale to właśnie przez takie rzeczy utknęła w mojej głowie.

Marika POV:

- Macie wszystko? - zapytał Igor. Wymieniłam z Dawidem spojrzenie, po czym zgodnie pokiwaliśmy głowami. - To ja biorę wasze walizki, a wy idźcie już do busa - rozkazał nam.
Igor odszedł w stronę czerwonego, wielkiego pojazdu. Pożegnałam się szybko z przyjaciółmi, Dawid również się pożegnał i pobiegł już do busa. Miałam już wchodzić, ale usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się, by zobaczyć, kto to. Filip szedł w moja stronę. 
- Hej - przywitałam się, gdy stał już na przeciwko mnie.
- Gdzie ty jedziesz? - zapytał. Albo źle widzę, albo on naprawdę jest zdenerwowany.
- Jadę z Dawidem na obóz do Kazimierza Dolnego - wyjaśniłam szybko.
- Z nim? Po co? - zacisnął pięści, patrząc na mnie wściekle. Zaczynam się go bać. Nigdy nie widziałam go takiego. - Odpowiedz! - wrzasnął.
- Filip.. - szepnęłam. Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Jestem zdziwiona tym co ma teraz miejsce. Nie rozumiem o co chodzi.
- Czemu mi nie....
- Co tu się dzieje? - nagle z busa wysiadł Dawid. Stanął dosłownie za mną. Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Moje serce nabrało niespokojnego rytmu.
- Ona nigdzie z tobą nie jedzie - rzekł Filip, z pewnością w głosie.
- Co? - zapytałam, rozszerzając oczy.
- To co słyszałaś.

Od Autorki:
Wreszcie jest! :D Mam nadzieję, że się podobał. Nie pytajcie, kiedy następny, bo nie mam pojęcia.
Założyłam zakładkę ,,Spis Treści". Zajrzyjcie tam, jeżeli będzie ktoś ciekawy ile rozdziału jest już napisane ;)
Jest już 6 stycznia, ale to nie ważne - Szczęśliwego Nowego Roku! :D
Domyślam się, że wiele osób nie jest zadowolonych z tego, że rozdziały pojawiają się co 2-3 tygodnie, ale chyba będziecie trzeba to zaakceptować. Obawiam się, że teraz tak będzie. Rozdziały pisze mi się ciężko trochę, ale wiem, że to chwilowe.
Moja przyjaciółka zaczęła pisać FF. Namówiłam ją do tego! :D Zajrzyjcie tam, moze akurat fabuła wam się spodoba? ;)
http://only-girl-in-the-world-nh.blogspot.com
FF jest o Niall'u.
18 osób zaznaczyło, że czyta i komentuje, dlatego pod tym rozdziałem chcę zobaczyć przynajmniej 14 komentarzy.
Lost of love, Ola.
Theme by hanchesteria