środa, 8 stycznia 2020

halo halo

Brak komentarzy:
Jest tu ktoś jeszcze? Może i bym dokończyła to fanfiction, tylko jest dla kogo? Chciałabym sprawdzić obecność. Jeśli została tu chodź jedna duszyczka, to proszę o komentarz.

niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 21

14 komentarzy:
Dawid P.O.V:

Po trzydziestu minutach szukania dziewczyny, moje emocje buzowały. Bałem się o nią. Chciałem, żeby teraz była przy mnie, trzymała moją dłoń. To takie okropne, że jest gdzieś sama w noc w tym mieście. Nie wiem co skłoniło ją do opuszczenia klubu, ale mam nadzieję, że nie żaden napakowany koleś.
Co jeżeli ona teraz płacze gdzieś na jakiejś ławce lub krawężniku, myśląc, że mam ją w dupie i jej nie szukam? Nie zdziwiłbym się. Cały dzień traktowałem ją, jak powietrze. Ale hej... bez powietrza nie da się żyć. Nie, nie pocieszyło mnie to, ale taki miałem zamiar.
Po kolejnych minutach poszukiwania będących dla mnie wiecznością, chciałem usiąść i się rozpłakać, jak małe dziecko. Moi przyjaciele chyba to zauważyli, ale na szczęście postanowili milczeć. I dobrze.
- Tam ktoś jest - tymi słowami Sara sprawiła, że energicznie zacząłem kręcić głową w poszukiwaniu jakiejś oddalonej osoby.
O Boże, tak, to ona. Wszędzie bym rozpoznał jej małą, drobną sylwetkę. Szła ze skrzyżowanymi ramionami, najwyraźniej przez niską temperaturę.
Zerwałem się z miejsca i zacząłem biec w stronę dziewczyny. Nie widziała mnie, dlatego kiedy przytuliłem ją od tyłu wzdrygnęła się i zaczęła wyrywać, zapewne myśląc, że jestem jakimś mordercą.
- Spokojnie, to ja - wyszeptałem do jej ucha, a ona momentalnie odwróciła się w moją stronę i wtuliła we mnie. Zrobiłem to samo, chcą by ta chwila trwała już zawsze.
Gładziłem jej plecy, by wytworzyć choć trochę ciepła. Jej zimna ręka dotknęła mojej skóry na karku. Palcami zaczęła bawić się końcówkami moich włosów. Uwielbiam, kiedy to robi. Jest taka bezbronna. Co by się stało, gdyby ktoś ją skrzywdził? Jest zbyt mała, by dać sobie radę.
Nie potrafiłem jej puścić, to tak jakbym pozwolił jej odejść, ale to nie prawda. Ona jest zawsze obok mnie, często nie z własnej woli. To takie dziwne. Ktoś doprowadza cię do szału, a ty i tak chcesz chronić tą osobę, powiedz, jaki w tym sens? Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny.
- Już wszystko w porządku - powiedziałem ledwo słyszalnie, a ona mocniej zacisnęła ręce wokół mojego ciała.
Kiedy moi przyjaciele podeszli do nas, trochę się odsunąłem, lecz ciągle ręką obejmowałem jej ramiona. Ściągnąłem moją bluzę i dałem Marice, by ją włożyła.
Ciągle była w dziwnym stanie, co budziło we mnie niepokój. Stało się coś przez ten czas, gdy szukaliśmy jej? Jest ode mnie niższa, dlatego spuściłem wzrok, by móc na nią spojrzeć. Jest nieobecna.
- Wszystko okej? - zapytałem, czując jak rytm serca robi się niespokojny w oczekiwaniu na odpowiedź.
Jedynie pokiwała głową. Splotłem nasze dłonie, jednocześnie postanawiając już jej nie męczyć. To był ciężki dzień, na pewno ma dosyć, poza tym jest bardzo późno.

Marika P.O.V:

Wtuliłam głowę w poduszkę, a wzrok utkwiłam w idealnych rysach twarzy bruneta. Lekko rozchylone usta nadawały mu uroku. Zdecydowanie wolę gdy śpi, kiedy nic nie mówi jest całkiem znośny.
Ciągle analizowałam w głowie sytuacje z dzisiejszej nocy. Zjawił się niespodziewanie, znalazł mnie. Pokazał się z innej strony, której nigdy nie znałam. Strach panujący nad nim był nie do przeoczenia. Oczy miał szkliste, jakby miał zaraz się popłakać. Przez chwilę poczułam się, jakby coś dla niego znaczyła, jednak szybko to znikło. Ignorował mnie cały czas, a potem nagle udaje zmartwionego? Nie chcę uczestniczyć w tej głupiej gierce. Jestem silna, ale nie wytrzymam wszystkiego. Dawid za bardzo miesza mi w głowie.
Opuszkami palców dotykam policzka Dawida. Uśmiecham się lekko, głaszcząc kciukiem jego skórę. Jest taka gładka, nieskazitelna. Mogłabym tak leżeć do końca dnia, byle móc na niego patrzeć. Okłamałabym siebie, gdybym powiedziała, że nie jest przystojny. Jest idealny.
Nie, stop. Marika, nie myśl tak.
On jest kłopotem, a nie odpowiednim chłopakiem.
Kwiatkowski zaczyna się wiercić, a po chwili jego przyciąga mnie do siebie. Ramionami oplata moją talię, kładąc głowę na klatce piersiowej. Mimowolnie wplatam dłoń w jego miękkie włosy. Uwielbiam się nimi bawić.
- Tak jest dobrze - szepnął, wtulając się we mnie bardziej.
Jako, że jest niżej i leży na boku, zarzuciłam wolną rękę na jego plecy i zaczęłam je gładzić. Nie chcę być blisko niego, ale sama się do niej przyczyniam. Nie umiem mu się oprzeć. To straszne.
- Gdzie są wszyscy? - zapytał ochrypniętym głosem.
- Nie ma, jedzą śniadanie.
Uniósł głowę tak, że jego oczy były prawie na wysokości moich. Patrzył na mnie z dziwną miną, trudną do odgadnięcia. Kąciki jego ust unosiły się, tworząc piękny uśmiech, za który mogłabym oddać wszystko. Przestrzeń między nami zmalała, a po chwili wargami musną mój nos, przez co skrzywiłam się w zabawny sposób, nie spodziewając się tego.
- Narobiłaś mi w nocy strachu - wyznał i znowu opadł na mnie, jakbym służyła mu za poduszkę. - Nienawidzę tego uczucia, gdy chcę mieć wszystko w dupie, ale nie mogę. Jesteś dla mnie zbyt ważna, żeby się nie przejmować. Zrozumiałem to, gdy myślałem, że mogło coś ci się stać - szeptał, jakby bojąc się, że ktoś jeszcze mógłby usłyszeć jego słowa.
Nie wiedząc co miałabym powiedzieć, zachowuję milczenie. Nie jestem w stanie ubrać w słowa tego co czuję. Wiem też, że nie mogę tego tak ciągnąć. Dzisiaj wracamy do Warszawy, do przyjaciół, do Filipa. Wszystko musi wrócić do normy.
- Wszystko jest takie trudne - westchnął.

~*~

- Aaaa! - pisnęła Kinga, dlatego zatkałam uszy, by nie ogłuchnąć. Zbiegła ze schodów naszego domu i biegła prosto na mnie. Po chwili czułam jej mocne ramiona tulące mnie mocno, jednocześnie odcinając dostęp do powietrza.
- Udusisz mnie - zaśmiałam się.
Dawid przywitał się już ze wszystkimi, a ja ciągle byłam uwieziona w szponach Kingi. Na szczęście po chwili odsunęła się ode mnie i rzuciła na Kwiatkowskiego. Wykorzystałam to i poszłam witać się z resztą przyjaciół.
Godzinę później, gdy walizki były poodnoszone do naszych domów, a toru bus odjechał i nikt już nikogo nie dusił mocnym uściskiem, poszliśmy za dom do chłopaków. Wszyscy z jakimś rodzajem napoju w ręce siedział na tarasie. Rozmawialiśmy o obozie, o nadchodzących wakacjach w Hiszpanii, głupie tematy też się przewijały. Około szesnastej stwierdziliśmy, że pogoda sprawia, że się roztapiamy, dlatego pomysł Kuby wszystkim się spodobał - jedziemy za Warszawę nad jezioro.

~*~

Byłam trochę zła, nie zdążyłam ściągnąć bluzki, a Daniel i Maks wrzucili mnie do wody. Jeżeli materiał nie wyschnie do naszego powrotu, to będę jechała w mokrej. Ugh.
Chłopaki ciągle tarzają się ze śmiechu, przez to, jak panicznie krzyczałam i miotałam się we wszystkie możliwe strony, gdy biegli w stronę tafli. Resztę również to bawi, jednak mniej to okazują.
Położyłam moją bluzkę w bezpiecznym miejscu z nadzieją, że mimo wszystko wyschnie. Na wielkim kocu leżały kogoś okulary przeciwsłoneczne, więc pozwoliłam sobie je wziąć. Prawie wszyscy już są w wodzie, także i ja się tam pokierowałam, tym razem dobrowolnie.
Kinga, Maks, Daniel, Jake i Sylwia odpłynęli na głęboką wodę, mogę się założyć, że nawet po zejściu dwa metry w dół nie sięgaliby dna. Kuba i Alex spacerowali po piasku, a Dawid leżał na kocu, zakrywając sobie głowę koszulką. Mi pozostaje samotne nurkowanie przy brzegu.
Dotarłam do miejsca, w którym woda sięga mi do brzucha, więc odruchowo go wciągnęłam przez zimno. Zajęło chwilę zanim się przyzwyczaiłam. Odliczałam w głowie do trzech i odważnie zanurzyłam się cała. Wróciłam szybko na brzeg, bo woda wcale nie jest taka ciepła. Pobiegłam w stronę rozłożonych ręczników i koca.
Dawid podrapał się po ramieniu i westchnął. Nie widział mnie, bo na jego głowie ciągle była koszulka. Usiadłam mu na brzuchu, a on mało nie zerwał się z miejsca. Kropelki z mojego ciała lądowały na skórze bruneta.
- Już myślałem, że to któryś z tych idiotów - powiedział z ulgą, mimo że nawet na mnie nie spojrzał, więc myślałam, że nie wie kim jestem.
Nie wiem czemu tak zrobiłam, dlaczego na nim usiadłam. Poczułam, jakby było mi wolno tak postąpić. Nie zepchnął mnie, ani nic nie powiedział złego, dlatego już nie wahałam się, żeby wstać, zostałam na tym miejscu.
- Przepraszam, że wtedy wyszłam z tego kubu i nic nikomu nie powiedziałam - spuściłam głowę, bo było mi głupio z powodu mojego zachowania. Postąpiłam dziecinnie.
Dawid podniósł się do siadu, a ja zsunęłam się na jego uda. Ręce umiejscowił na moich biodrach, nasze twarze były naprawdę blisko siebie. Moje serce biło mocno, mam nadzieję, że tego nie słyszy.
- Nie przepraszaj, nie masz za co - pokręcił głową. - Nie twoja wina. Poza tym, najważniejsze, że znalazłaś się i nic ci się nie stało - uśmiechnął się.
- Może masz rację.
- Mam, na pewno.
Uśmiechnęłam się. Sama jego bliskość sprawiała, że wirowałam. Gromadziły się we mnie silne uczucia, tylko nie mogłam ich zrozumieć. Może jeszcze za wcześnie? Bałam się też spotkania z Filipem, wszystko, co robię wygląda, jakbym okrutnie. Zaczynam grać na dwa fronty. Spotykam się z Filipem i jednocześnie robię Dawidowi nadzieje. Jestem beznadziejna.
- Co jest? - zapytał Kwiatkowski. - Nagle tak posmutniałaś.
- Nie, nie. Wydaje ci się - zmusiłam się do śmiechu.
Dawid patrzył w mi w oczy, zerknął na moje usta, po czym wrócił do oczu. Niepewnie się uśmiechnęłam. Przysunął twarz do mojej, byłam pewna, że mnie pocałuje, ale tylko musnął lekko policzek. Nie powinnam się tak czuć, ale tak właśnie jest, poczułam trochę rozczarowanie, że nie zrobił tego, co nasunęło mi się na myśl.
- Idziemy do wody?
- Okej - zgodziłam się. Wstałam pierwsza, a on chwilę po mnie. Splótł nasze dłonie i dopiero wtedy zaczęliśmy iść w stronę brzegu.

Od Autorki:
Rozdział nie jest najdłuższy, ale mimo wszystko jest i to się liczy, prawda? No cóż, uznajmy, że tak. Jestem z niego całkiem zadowolona :)
Życzę wszystkim miłych, udanych wakacji i żeby pogoda dopisywała. U mnie teraz pada :/
Ps. Jeżeli znacie jakieś fajne blogi lub sami piszecie (niekoniecznie muszą być o Dawidzie), to byłabym wdzięczna gdybyście zostawili linki. Możecie je podawać pod tym rozdziałem, w zakładce ,,Linki&Spam'', na asku albo na Facebook'u. Z góry dzięki.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

piątek, 27 maja 2016

Rozdział 20

16 komentarzy:
Przed hotelem w Radomiu czekało na Dawida trochę fanów. On i Wrzosek zatrzymali się, żeby Kwiatkowski mógł rozdać autografy i zrobić zdjęcia, a ja z resztą bandu weszłam do środka. Okazało się, że tym razem jestem w pokoju z Dawidem, Igorem i Wrzoskiem. Nie mając nic przeciwko szłam za chłopakiem. Weszliśmy do pokoju i to co tam zastaliśmy, sprawiło, że zaczęłam się śmiać. Dwa dość spore łóżka, prawdopodobnie małżeńskie są ze sobą złączone.
- Rezerwowałem cztery osobne, przysięgam! - bronił się Igor.
- Cóż, to i tak nie jest złe. Gorzej by było gdybyśmy dostali takie jedno łóżko - zauważyłam.
- No - zgodził się ze mną.
Położyliśmy walizki pod ścianą, a Pilewicz od razu zaczął szukać gniazdka i podłączył swój telefon, żeby się ładował. W tym czasie odpisałam na wiadomości od Kingi, Maksa i Sylwii.
Z westchnieniem opadłam na wielkie łóżko i przymknęłam oczy. Podczas jazdy busem odczułam ochotę powrotu do domu. Chciałabym wreszcie trochę odpocząć od humorków Dawida i ciągłym strachem, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z jego fankami. Jeszcze aby koncert i znowu będę z moimi zwariowanymi przyjaciółmi. Tęsknię za nimi.
Po kilku minutach dołączył do nas Wrzosek z Dawidem. Oni również nie darowali sobie komentarzy o łóżkach, jakie dostaliśmy. Kwiatkowski ciągle był wobec mnie inny, niż zazwyczaj. Unikał mojego wzroku i chyba nie chciał mojego towarzystwa. Poczułam się z tym źle, a mój dobry nastrój zepsuł się tak szybko, jak pojawił.
- Idziemy na miasto? - zaproponował Igor.
- Chodźmy na pizze! - zawołał wesoło Dawid. Już nawet na niego nie spojrzałam, bo wiedziałam, że mnie zignoruje.
- Też jestem głodny - poparł go Wrzosek.
Zaczęli zbierać swoje najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak telefon, czy portfel. Ja po prostu siedziałam na łóżku oparta o ścianę i przyglądałam się ich poczynaniom.
Nie chcę nigdzie iść z nimi i znosić zachowanie Dawida. Doskonale widać, jak bardzo jest na mnie zły, choć nie ma powodu. To wkurzające, że muszę być w porządku wobec niego, ale on wobec mnie nie. Gra ze mną w swoje głupie gierki. Pokazuje, jak bardzo mu na mnie zależy, po czym chowa to pod maska dupka. Nie pozwala mi być z Filipem, ale nie chce być ze mną. Nie widzę w tym wszystkim logiki. To chora znajomość.
Co w tym wszystkim jest najgorsze? Często na niego narzekam, krzyczę w myślach, że to najgorsza osoba, jaką poznałam do tej pory... a jednocześnie wiem, że mam szczęście, że go znam. Brakowałoby mi go, gdyby teraz nagle zniknął. Lubię wolne chwile, kiedy spędzamy je razem. Nawet cisza jest przyjemniejsza, gdy mam go przy sobie.
- A ty na co czekasz? - pozbyłam się z głowy myśli, kiedy biała poduszka uderzyła w moją twarz. Uniosłam wzrok na Wrzoska, który jest dumny ze swojego czynu.
- Nie idę - wzruszyłam ramionami.
Dopiero teraz zauważyłam, że zostaliśmy sami w tym hotelowym pokoju. Wrzosek usiadł na brzegu łóżka i patrzył na mnie wyczekująco, lecz nie zamierzałam się odezwać.
- Dlaczego?
- Nie chce mi się - starałam się być wiarygodna.
- Wstawaj albo ci pomogę - zagroził mi, robiąc przy tym zabawną minę.
Znowu wzruszyłam ramionami i rzuciłam w niego poduszką, którą wcześniej oberwałam.
- Okej, doigrałaś się młoda damo - powiedział śmiertelnie poważnie.
Zerwał się z miejsca i z butami wbiegł na białą pościel. Zaczęłam piszczeć, gdy złapał za moje nogi, ciągnąc mnie po łóżku, aż spadłam z łóżka. Zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam opanować śmiechu. W moich oczach zbierały się łzy, a brzuch z każdą chwilą bolał bardziej od ciągłego śmiania się.
- Pójdziesz grzecznie, czy chcesz żebym ci pomógł? - zapytał, cały czas mnie łaskocząc.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc nawet nie próbowałam. Dopiero, gdy przestał mnie zadręczać powiedziałam, że już nie musi mi pomagać. Wstaliśmy z podłogi i wyszliśmy z pokoju. Zanim zaczęliśmy iść wzdłuż korytarza, sprawdziliśmy, czy drzwi dobrze są zamknięte.
Przy recepcji czekał na nas Igor i Dawid, rozmawiając o czymś, ale przerwali, kiedy nas zauważyli.
- Płakałaś? - zdziwił się Igor.
Dawid automatycznie spojrzał na mnie, mrużąc oczy. Patrzył na mnie badawczo i mogłabym dać sobie głowę urwać, że w jego oczach pojawiło się zmartwienie.
- Nie - zaprzeczyłam.
- Musiałem ją jakoś zmusić, bo nie chciała iść - wyjaśnił Wrzosek i poklepał mnie lekko po plecach.

~*~

Wzięłam wielkiego łyka coli, po czym wzięłam drugi kawałek pizzy. Słuchałam rozmów chłopaków i ich żartów, ale nie miałam ochoty do tego dołączyć. Odczucie, że Dawid jest na mnie zły nie znikało. Nie powinno tak być, nie powinnam się przejmować tym, że jesteśmy pokłóceni. Nie, my nawet nie jesteśmy pokłóceni. Obejmował mnie przy swoich fankach, a ja nie chciałam by to zobaczyły. On uznał, że go odtrącam i się na mnie obraził. Nie zawiniłam niczym.
Wieczorem wracamy do hotelu, gdzie wśród całej ekipy panuje chaos, bo wszyscy szykują się na koncert. Do klubu trafiliśmy dwie godziny przed koncertem, żeby zdążyć zrobić próbę. Usiadłam w garderobie Dawida na kanapie, patrząc jak rozgrzewa gardło. Po kilku minutach poszedł na scenę, by rozpocząć próby, a w tym czasie ja przeglądałam wszystkie portale społecznościowe, na których mam konto. Nie chcę nikomu przeszkadzać, dlatego trzymam się na uboczu.
Dawid pojawił się w garderobie godzinę później. Dzisiejszego dnia jestem przyzwyczajona do tego, że mnie ignoruje. Przeglądałam Instagrama, a w tym czasie on nagrywał snapy. Kiedy skończył, usiadł obok mnie, więc zwiększyłam między nami odległość.
- O co ci chodzi? - zapytał, patrząc na mnie, ale ja nie zamierzałam zrobić tego samego.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, dalej przeglądając zdjęcia na aplikacji. Moja obojętność wyraźnie go denerwowała.
- Zamierzasz się do mnie nie odzywać? - dociekał. Przez jego słowa miałam ochotę dać mu porządnie w twarz. Obracał wszystko przeciwko mnie! - Jakbym wiedział, że będziesz taka humorzasta, to bym cie nie zabrał na koncert - powiedział twardo.
Prychnęłam i wstałam z kanapy, żeby uciec od jego towarzystwa. Odnalazłam łazienkę, po czym się w niej zamknęłam. Przemyłam buzię zimną wodą, by trochę ochłonąć. Patrzyłam w lustro z obrzydzeniem. W odbiciu widziałam dziewczynę, która daje sobą manipulować. Jest taka zagubiona. Wcześniej taka nie była, ale widoczne były zmiany w jej zachowaniu. Stała się bardziej czuła i wrażliwa. Emocjonalna. A gdzie ta pyskata, wygadana Marika? Zgubiła się.
Pukanie rozległo się po małym pomieszczeniu, dlatego spojrzałam na drewnianą powłokę.
- Już wychodzę - powiedziałam i jeszcze raz obmyłam twarz.
Otworzyłam drzwi, a za nimi stał gitarzysta. Wyminęłam go i zaczęłam błądzić po korytarzach. Odnalazłam kulisy, a przez kurtynę ujrzałam, jak przy scenie zaczynają zbierać się fani. Śpiewali ,,Na zawsze'' wymachując rękami. Skandowali imię Dawida, a chwilami po prostu rozmawiali między sobą tworząc szum.

~*~

Po koncercie towarzyszyły wszystkim świetne humory. Wszystkim oprócz mnie. Najchętniej zaszyłabym się w kącie, chociaż byłoby bez różnicy, bo i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Teraz jesteśmy w drodze do jakiegoś klubu. Dołączyła do nas Sara, więc grono się powiększyło. Nie mam ochoty na żadne imprezy, o czym ich poinformowałam, ale oni nalegali, bym nie zostawała w hotelu.
Piętnaście minut później już zajmowaliśmy jeden ze stolików w zatłoczonym klubie. Wszyscy sięgali po alkohol kupiony przez Dawida i Igora, a ja siedziałam przyglądając się temu wszystkiemu.
Rosło we mnie uczucie zazdrości przez dobrze dogadującą Sarę z Dawidem. Rozmawiali między sobą, śmiali się, wznosi za coś toast. Nie chciałam tego, ale byłam zazdrosna.
Dawid wstał i wyciągnął do Sary dłoń, którą ona oczywiście ujęła. Odeszli razem, zatrzymując się w tłumie tańczących ludzi. Ich ciała ocierały się o siebie w rytm muzyki. Patrzyłam na ich bliskość, starając opanować siebie.
Nie chcąc dłużej na to patrzeć, wstałam i wyszłam z klubu. Nie znam tego miasta, ale to mi nie przeszkadza.

David P.O.V:

- Jak to nikt jej nie widział!? - krzyknąłem zdenerwowany, kiedy wszyscy staliśmy już przed klubem gotowi na powrót do hotelu.
Została tylko nasza czwórka, bo reszta odjechała kilka minut temu. Igor próbował dodzwonić się do Mariki, a Wrzosek z Sarą próbowali mnie uspokoić. Jestem zdenerwowany. Jak to, kurwa, nie ma Mariki! Przecież była, siedziała z nami i wszystko było dobrze. O Boże. Co jeżeli ktoś ją zgwałcił? Nie, nie... nawet nie chcę o tym myśleć.
- Nie ma jej od kilku godzin - powiedział Wrzosek z obawą o moją reakcję.
- Że co proszę! - złapałem się za włosy, uświadamiając sobie, że jest środek nocy, a ona może być teraz wszędzie. - I mówisz mi to dopiero teraz? - gniew opanowuje mnie z każdą chwilą coraz bardziej.
Mam ochotę rzucić się na wszystkich i pozabijać. Marika może być w niebezpieczeństwie. Ciągle za najgorsze uważam gwałt. Może jestem pijany, ale to niemożliwe, wypiłem tylko jednego drinka.
- Nie odbiera - orzekł Igor, chowając telefon do kieszeni.
- Po prostu rewelacyjnie - prychnąłem i usiadłem na ziemi, bo nie mam siły utrzymywać się na nogach. Jestem zmęczony.
Czułem na sobie zmartwione spojrzenia przyjaciół, ale to nie pomagało. W taki sposób nie doprowadzą mnie do Mariki.

Od Autorki:
Na początku chcę przeprosić, bo doskonale wiem, że rozdział najpóźniej miał być 22 maja, ale sprawy osobiste mi w tym przeszkodziły. Mimo to mam nadzieję, że podobają wam się moje wypociny.
Liczę na komentarz od każdej osoby, która to przeczytała. To dla mnie bardzo ważne, a dla was tylko chwila. Z góry dziękuję.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału

niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 19

10 komentarzy:
Z początku byłam zmieszana, kiedy weszliśmy na salę wypełnioną obozowiczami. Muzyka była głośna. Dyskotekowa kula i zgaszone światła nadawały nastroju. Dawid od razu wbiegł w sam środek parkietu i tam bawił się ze swoimi fankami. W kącie pod jedną ze ścian były ustawione napoje i kubeczki, a pod stołem kosz. Stałam z boku i obserwowałam jak każdy emitował energią. Nie ma tutaj ani jednej osoby, która nie skacze w rytm muzyki. No może ja, ale siebie nie wliczam. Odkręciłam się przodem do okna i oparłam ręce na parapecie. Rozgwieżdżone niebo nadawało lekkiego blasku drzewom wokół budynku. W mojej głowie zawirowało wspomnienie z pierwszego spotkania z Filipem. Poszłam wtedy do parku bo byłam zdenerwowana, a wszystko przez Dawida.
,,Czujesz coś do mnie, ale teraz jesteś nim zaślepiona, a ja udowodnię ci, że to czym darzysz Filipa, to nic poważnego.''
Zahuczały mi w uszach słowa Dawida. Zmarszczyłam brwi analizując to co powiedział. Doszłam do wniosku, że to bez sensu. Dlaczego mam coś do niego czuć? Ja i Dawid jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie chcę by to się zmieniało. Myślę, że mój związek z Filipem mógłby być udany. Jedyną przeszkodą były Kwiatkowski, który stara się, żeby Filip się do mnie nie zbliżał. Jak sam twierdzi - miłość to gówno. On nie chce bawić się w związki, więc dlaczego staje mi na drodze.
Nie, stop.
Nie czuję nic do Dawida. Nigdy nic nie czułam i nigdy czuć nie będę. Traktuję go jak przyjaciela, ale to tyle. Próbuje zrozumieć jego ciągłe zmiany nastrojów, ale nie nadążam. Czasem traktuje mnie w sposób jakby... jakbym była dla niego kimś ważnym. Wiecie, jakby mu na mnie zależało. Całuje mnie, przytula, a potem najzwyczajniej mówi co sądzi o miłości i o związkach. Co ja mam o tym myśleć to po prostu jest chore.
- Przepraszam - czyjaś ręka spoczęła na moim ramieniu. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Trzy dziewczyny stały wpatrując się we mnie. - Umm... dołączysz się do nas? - skinęła głową na parkiet i spuściła dłoń wzdłuż ciała.
- Okej - nie wiele się nad tym zastanawiając zgodziłam się.
Poruszałam się niepewnie, lecz przy trzeciej piosence poczułam, że nie ma się czego wstydzić i się rozluźniłam. Od czasu do czasu wymieniłam z dziewczynami kilka słów. Zapiszczałam głośno, kiedy rozbrzmiały pierwsze bity piosenki ,,What Makes You Beautiful'' One Direction. Jedna z dziewczyn podzieliła mój entuzjazm, a jak się potem okazało - tak jak ja kocha ten zespół. Śpiewałam słowa piosenki z wielkim uśmiechem na ustach. Moje ciało samo się poruszało wyczuwając rytm. Przy wolnej części, kiedy śpiewa Harry do pięknej brunetki z teledysku, ja i Jola (powiedziała mi jak ma na imię) zrobiłyśmy to samo. Stanęłyśmy blisko siebie chwytając się za ręce. Patrzyłyśmy sobie prosto w oczy i cała sytuacja wyglądała dziwnie. Śpiewaliśmy do siebie, ale po chwili wybuchłyśmy śmiechem, a melodia znowu nabrała tępa.
Po kolejnych kilku piosenkach czułam się naprawdę pewnie przy tych trzech dziewczynach. Są bardzo miłe i nie wyglądają na takie, które życzą mi źle, bo przyjaźnię się z ich idolem.
Zmęczona ciągłym skakaniem zeszłam z parkietu. Wyminęłam dziesiątki tańczących dziewczyn i podeszłam do stolika z napojami. Nalałam sobie wody do plastikowego kubeczka, po czym wszystko wypiłam.
- Powinnaś być taka zawsze - wzdrygnęłam się na wypowiedziane słowa przy moim uchu, jednak kiedy czyjeś ręce spoczęły na moich biodrach, wiedziałam, że to Dawid.
Odskoczyłam od niego jak poparzona ze strachem, że ktoś to widział. Nie chcę wywoływać plotek. Patrząc na Dawida i jego zachowanie można stwierdzić, że zależy mi na tym bardziej, niż jemu.
Zmarszczył brwi, badając moją mimikę twarzy.
- Obiecałaś mnie nie odrzucać - przypomniał.
- Nie odrzucam.
- Wcale - prychnął.
Naprawdę nie obchodzi go to, co zaczną o nas mówić jego fanki?
- Przysięgam, Dawid, po prostu nie chcę by ktoś nas widział - wytłumaczyłam, choć myślę, że dobór słów jest nieodpowiedni. - To znaczy....
- Filip? - spojrzał na mnie znacząco.
- Zależy mi na nim, więc nie powinno być między nami żadnej bliskości - powiedziałam i szybko odeszłam, żeby nie ciągnąć dłużej tej rozmowy.

~*~

Od razu po śniadaniu spakowaliśmy swoje rzeczy, po czym zanieśliśmy bagaże do busa. Dawid pożegnał się z fanami, nie obeszło się bez płaczu. Zostały zrobione ostatnie zdjęcia, nawet mnie poproszono o wspólną fotografię. Trochę nagrałam na snapa i chyba nie tylko ja, bo wiele dziewczyn miało włączoną tę aplikację. Zapakowaliśmy się do busa, upewniając, że wszyscy są. Znowu usiadłam z Dawidem na tyłach. Widać po jego zachowaniu, że jest trochę na mnie zły.
- Mogę twoje słuchawki? - zapytałam, patrząc na niego trochę niepewnie. Odwraca głowę w moją stronę i ilustruje uważnie moją twarz, co jest dla mnie odrobinę niezręczne.
- Skoro musisz - podaje mi niebieskie słuchawki, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
- Dzięki.
Podpinam je do mojego telefonu i włączam playlistę z piosenkami One Direction. Potem zaczęłam oglądać snapy, po czym znowu słuchałam muzyki i przeglądałam Instagrama.

Kuba P.O.V:

Wszyliśmy z zatłoczonego klubu. Muzyka nadal docierała do naszych uszu, mimo, że drzwi były zamknięte. Maks wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym jednego wsadził między wargi i odpalił.
- Od kiedy ty palisz? - marszczę brwi. Nie przypominam sobie, żeby on kiedykolwiek miał w ustach papierosa.
- Od kiedy kontakt z dziewczynami stał się dla mnie trudniejszy, niż zawsze - odpowiedział z lekkim przygnębieniem.
- Serio czujesz coś do Kingi? - zapytałem, nawet nie starając się być ostrożnym z wypowiadaniem słów.
- Nie, co ty, tylko udaje - ironicznie się uśmiechnął. - Głupie pytania zadajesz.
Przewracam oczami, bo ostatnio, kiedy porusza się przy nim temat Kingi, to staje się nerwowy. Mógłby się ogarnąć i pokazać, że nie jest już dzieciakiem i naprawdę mu na niej zależy.
- Ej - powiedział wręcz szeptem. Jego wzrok wyostrzył się, by dostrzec coś w oddali. Podążam za punktem jego zainteresowania i docieram do dwójki całujących się ludzi na masce samochodu.
- Gdybyś nie był tchórzem, mógłbyś być to ty i Kinga - zaszydziłem.
- Wal się, w ogóle nie o to chodzi - zbeształ mnie. - Nie poznajesz? - dziwi się. - To Filip - sam chyba nie potrafi uwierzyć w to co powiedział.
- Podejdźmy bliżej - zaproponowałem.
- Tylko cicho - ostrzegł Maks.
Rozejrzałem się, czy nikt nas nie widzi, bo to trochę dziwnie wygląda, jak się zakradamy. Chowamy się za jakimś krzakiem i w ciszy wpatrujemy w dwójkę napalonych ludzi.
- To on - oznajmiam z niedowierzaniem.
- Chyba ślepy nie jestem! - krzyczy szeptem.
- O Boże... Co powiemy Marice? - wzdrygnąłem się na samą myśl, że dowiedziałaby się o tym.
- Nic.
Wyciągnąłem szybko telefon i  włączyłem nagrywanie. Przybliżyłem najbardziej jak się dało, żeby można było rozpoznać potem twarze albo chociaż sylwetki.
- Co robisz? - zapytał mnie Maks.
- Ponoć ślepy nie jesteś - wytknąłem mu jego słowa.
Nagrałem jeszcze kilka sekund ich obściskiwania się, a potem schowałem telefon do kieszeni. Szybko wybiegliśmy z krzaków i zatrzymaliśmy się pod wejściem do klubu.
- Nie mów, ani nie pokazuj tego Marice - powiedział Maks, zanim weszliśmy do środka, na co przytaknąłem, choć mam inne zamiary, jak wykorzystać to nagranie.

Od Autorki:
No to teraz będzie się działo! :o  Jak myślicie, co zrobi Kuba? Dawid długo będzie obrażony na Marikę? Podoba się ogólnie rozdział?
10 KOM = NEXT

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 18

14 komentarzy:
Po śniadaniu pojechałam z Igorem do galerii, żebym mogła sobie kupić jakiś strój kąpielowy. Dawid został z obozowiczami i wspólnie spędzali czas. Igor niestety nie pomagał mi w wyborze stroju, ciągle ktoś do niego dzwonił. Także on siedział na kanapie w jednym ze sklepów, a ja szukałam czegoś odpowiedniego. Obeszło by się bez tego całego zamieszania, gdyby Dawid uprzedził mnie, że będziemy na basenie.
Potem wróciliśmy do hotelu, ale tylko na chwilę. Wszyscy byli już na basenie, więc my tylko wzięliśmy to co nam jest potrzebne i zbiegliśmy na sam dół, bo właśnie tam znajduje się basen. Przebrałam się w swój strój, a na ramiona narzuciłam ręcznik i tak wędrowałam przez wszystkie korytarze aż dotarłam do basenu.
Szukałam wzrokiem Dawida. Po chwili dostrzegłam go pomiędzy dziewczynami. Wszyscy trzymali się za ręce stojąc w szeregu i odliczali, po czym wskoczyli do wody. Zaśmiałam się widząc, jak radują się tym co zrobili.
Odkładam ręcznik na plastikowe krzesło, po czym podchodzę do brzegu basenu. Siadam, a nogi do kolan zanurzają się. Woda jest przyjemna, dlatego zeskakuję, ale moje dłonie ciągle kurczowo trzymają się brzegu. Nie bardzo umiem pływać. Wzdycham i brodę na dłoniach, które ciągle trzymam na brzegu.
Czuję jak czyjeś ręce oplatują mnie wokół. Kiedy ta osoba opiera głowę na moim prawym ramieniu, przywierając do mnie swoim ciałem, wiem, że to Dawid.
- Przestań, odsuń się, tu są twoje fanki - jęknęłam na wizję wszystkich niemiłych słów rzuconych w moją stronę po tym jak rozniesie się plotka o naszym nieistniejącym związku. - Dawid - mówię twardo, kiedy dalej się do mnie tuli.
- No i co z tego? - zapytał cichym głosem.
- To, że ja nie chcę być hejtowana.
- Nie będziesz, zadbam o to - zapewnił mnie.
Sprawdzam czy nikt się na nas nie patrzy i na szczęście jeszcze nikt nas nie zauważył.
- Odsuń się ode mnie - rozkazałam mu, odkręcając się przodem do niego.
Napotkałam jego czekoladowe tęczówki, które wyrażały niezadowolenie. Nie obchodzi mnie to w tym momencie. Przykro mi.
- Przypominam ci, że go nie kochasz. więc mnie nie odtrącaj - wyskoczył nagle.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego. Nie wie co ja czuję. Nie może mówić takich rzeczy, nie ma takiego prawa.
- Odebrałeś mój telefon - powiedziałam, żeby sprawdzić jego reakcję. Zesztywniał słysząc moje słowa. - Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego kazałeś mu dać mi spokój? - naciskam.
- Bo nie zasługuje na ciebie.
- A kto zasługuje? Ty? - prychnęłam. Odepchnęłam go od siebie i złapałam się jedną ręką brzegu, by nie pójść na dno. - Nigdy więcej nie odbieraj mojego telefonu - zakazuję.
- Nie przychodź do mnie z płaczem, kiedy cie zrani - wysyczał przez zęby.
Zignorowałam to i wyszłam z basenu. Podeszłam do krzesła, na którym zostawiłam mój ręcznik, co prawda z walizki Dawida, ale to szczegół. Miałam już opuścić pływalnię, ale sobie coś przypomniałam, przez co zatrzymałam się i odwróciłam w stronę basenu. Dawid dalej był w tym samym miejscu, patrząc na mnie. Podeszłam bliżej, by nie krzyczeć na całe pomieszczenie i nie zwracać na nas uwagi.
- Powiedziałeś wtedy, że jak on mi coś powie, to ja i tak stanę po twojej stronie. O co chodziło? - zapytałam, przykucając, żeby lepiej słyszeć co mi powie.
Patrzy na mnie, a ja wiem, że szuka dobrej wymówki.
- Powiedz.
- Nie twoja cholerna sprawa, daj mi spokój - parsknął chamsko i odpłyną, tym samym uciekając od rozmowy.
Wróciłam do pokoju i tam przesiedziałam samotnie pół godziny. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i zwykła biała koszulkę, a mokry strój powiesiłam w łazience na grzejniku, razem z ręcznikiem. Odpaliłam laptopa Dawida i sprawdziłam kto jest dostępny na Facebook'u. Trafiłam na Sylwię, więc do niej napisałam. Poopowiadałyśmy trochę co tam u nas słychać, a potem ona musiała kończyć, bo z resztą naszej paczki szła do kina. Chciałabym teraz z nimi być.
Weszłam na jakiegoś bloga, na którym dziewczyna oceniała obejrzane filmy. Jeden z opisów przypadł mi szczególnie do gustu, więc odszukałam film na Zalukaj i włączyłam go.
Po pół godziny oglądania zrobiłam się trochę głodna, ale trochę się bałam wyjść sama do sklepu, który swoja drogą nawet nie wiem gdzie jest. Do obiado-kolacji jeszcze całkiem sporo czasu, a ja tyle nie wytrzymam. Rozważałam co mam w tej sytuacji zrobić, aż w końcu postanowiłam spróbować poszukać tego sklepu sama. Zatrzymałam film i zamknęłam laptopa. Wzięłam pieniądze i wyszłam z pokoju, zamykając go.
Szłam przez korytarz, a po chwili zza rogu wyszedł Dawid. Miał na sobie, tylko krótkie dresowe spodenki, które były mokre, wiec wnioskuję, że nie ściągnął kąpielówek. Trochę to wygląda jakby się posikał. Z jego włosów kapała woda, a po ciele spływały kropelki. Nawet żadnych butów nie wziął, tylko szedł na boso.
- Gdzie idziesz? - zapytał, udając, że nie bardzo go to obchodzi, choć wiem, że tak naprawdę, gdyby wrócił do pokoju i tam mnie nie zastał, to by wszystkich o mnie pytał.
- Interesuje cie to? - prychnęłam, chcąc go wyminąć, ale złapał mój nadgarstek.
- Tak trudno jest odpowiedzieć na proste pytanie? - denerwuje się.
- Tobie jakoś trudno - wypomniałam mu rozmowę z basenu, gdzie uciekł bojąc mi się powiedzieć.
- Nie będę biegał i ciebie szukał, kiedy się zgubisz - zgromił mnie wzrokiem. Spróbowałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale nie udało mi się.
- Jeżeli zamierzasz mieć przede mną tajemnice i mnie okłamywać, to nie zbliżaj się do mnie. Nie chcę świadomie otaczać się oszustami! - podniosłam głos, mówiąc mu to co mam na myśli i mocno szarpię ręką, dzięki czemu udaje mi się wyrwać ją z jego dłoni. - Przemyśl to i odezwij się do mnie, kiedy zaczniesz być ze mną szczery.
Wyminęłam go, a on już nie próbował mnie zatrzymywać.
- Przynajmniej powiedz gdzie idziesz. Nie znasz Kazimierza i możesz się zgubić - powiedział spokojnym, opanowanym tonem.
- Do sklepu.

~*~

Z paczką chipsów i ciastek wróciłam to obozowiska. Kiedy weszłam do pokoju, nie było w nim Dawida. Zamiast niego znalazłam kartkę, na której napisał, że pojechał z Igorem coś załatwić i wrócą około siedemnastej. Spojrzałam na zegar, który pokazywał godzinę 15:27 i ciężko westchnęłam. 
Rzuciłam się na łóżko i kontynuowałam oglądanie filmu, a mój głód łagodziłam jedząc smakołyki, które kupiłam w sklepie, który znalazłam z miłą pomocą starszej pani. 
Tak jak teraz o tym myślę to jestem głupia, bo próbuję schudnąć po tym co usłyszałam, a w tym momencie się obżeram. Chyba nie chcę mieć chłopaka jeżeli muszę wyglądać perfekcyjnie. Nigdy taka nie byłam, nie jestem i nie będę. Mój sposób myślenia i to jaka jestem bardzo się zmienił odkąd poznałam Aloha Team. Zmieniłam się, ale myślę, że nie na gorsze. Ciągle jestem sobą, ale stałam się inna, zaczęłam szybciej ufać ludziom i najpierw ich poznawać, a dopiero później ewentualnie odrzucać. Nie chcę mieć przy sobie osób, przez które czuję się źle. Kto by chciał?
Nie chcę mieć przy sobie ludzi, którzy mnie ranią, a ciągle przy mnie jest Dawid. Mam mieszane uczucia co do niego. Czasem jest fantastycznym chłopakiem, ale potrafi być dupkiem i egoistą. Ostatnio mam wrażenie, że on coś do mnie czuje. Jak inaczej wytłumaczyć to że prawie cały czas mnie przytula, zakazuje Filipowi zbliżać się do mnie i jest zły kiedy go odrzucam. Jak? Co jeżeli naprawdę czuje do mnie więcej niż przyjaźń? Oby to była tylko moja głupia wyobraźnia.
Drzwi od pokoju się otwierają przez co odrzucam natychmiast od siebie wszystkie myśli. Dawid niepewnie wchodzi do środka, zamykając za sobą drzwi. Lewą rękę ciągle trzyma za sobą. Podchodzi do mojego łóżka i siada na podłodze. Zatrzymuję film, w którym nawet nie bardzo już wiem o co chodzi. On widocznie czegoś ode mnie chce. Przenoszę wzrok na niego, kiedy on ciągle mi się przygląda.
- Co? - zapytałam.
- Nie jestem w tym dobry, ale bardzo cię przepraszam - zaczął. Był smutny. On naprawdę był smutny, bo źle mnie potraktował. Czy ja śnię? - Nie chcę się z tobą kłócić. Jestem idiotą i chamem. Jestem okropny. Przepraszam - dochodzę do wniosku, że nie lubię, kiedy mówi tak o sobie. - Ale... - urywa nasz kontakt wzrokowy i patrzy na swoje spodnie. - Zależy mi na tobie w jakiś sposób. Lubię cie - o mój Boże. Czy moje przypuszczenia są prawdziwe? - Nie złość się na mnie, dobrze? - znowu na mnie patrzy, a w jego oczach dostrzegam obawę. 
- Jesteś bipolarny - rzuciłam. Nie chcę prowadzić do kolejnej sprzeczki, kiedy on sam postanowił mnie przeprosić i to w tak uroczy sposób, ale nie chce żeby myślał, że jestem łatwa.
- Przepraszam. Proszę nie bądź na mnie zła - mruga kilka razy rzęsami, dalej na mnie patrząc błagalnie. - Powiesz coś?
- A twoje tajemnice? 
- Powiem ci, ale kiedy będę gotowy - obiecał. 
Dalej patrzyłam na niego niepewnie. Nie wiem, czy powinnam przyjąć jego przeprosiny.
Dawid wyciągnął zza pleców pluszowego misia i wyprostował rękę w moją stronę.
- Nie chciałem kupować kwiatów, bo szybko by zwiędły, a misio będzie przy tobie zawsze, kiedy ja nie będę mógł - powiedział, a na jego policzkach pojawiły się ledwo zauważalne rumieńce. - Nadal jesteś na mnie zła? Ja naprawdę przepraszam - rzekł tracąc nadzieję.
Przesunęłam się na brzeg łóżka i wzięłam od niego misia, którego kupił specjalnie dla mnie. Widząc to lekko się uśmiechnął, a jego oczy zaiskrzyły.
- Dziękuję. 
Schyliłam się i objęłam jego szyję, przytulając go. Chwycił rękami za moje biodra i zsunął mnie z łóżka prosto na jego kolana. Postanowiłam nie protestować. Teraz jesteśmy sami i nikt nas nie widzi. Poza tym jego zachowanie jest kochane.
Mocno zacisnął ręce wokół mnie. Wtulił głowę w moje włosy. Jedną ręką go przytulałam ,a drugą wplotłam w jego włosy i przymknęłam oczy. Usiadłam okrakiem, a nogi owinęłam wokół jego pasa.
Pierwszy raz ogarnia mnie uczucie, że chcę mieć go blisko siebie. Zacieśniam nasz uścisk, jakby zaraz po chłopaku miało nic nie pozostać. Zwykłe szare wspomnienia. Tyle mi nie wystarcza. Boże, co się ze mną dzieje?
Zaciskam dłoń, w której trzymam misia, żeby go nie upuścić.
Zaciągam się zapachem jego perfum, próbując je zapamiętać. Czuję jak jego ręka gładzi moje plecy, wytwarzając tym ciepło. Chciałabym się od niego odsunąć, bo ten uścisk trwa już za długo, ale coś mnie zatrzymuje.
- Cieszę się, że nie posłuchałaś tego frajera i tu ze mną przyjechałaś - przerywa ciszę, ale dalej mocno mnie trzyma przy sobie.
- Mówiłam ci już, że mieszasz mi w głowie? - zapytała, śmiejąc się, bo sama już nie wiem co o tym myśleć.
- Tak, ale muszę przyznać, że mnie to cieszy - wyznaje i odsuwa się ode mnie, ale jego ręce ciągle oplatają mnie wokół, a ja bawię się jego włosami. - Dzięki temu wiem, że nie jestem ci obojętny - uśmiecha się. - Czujesz coś do mnie, ale teraz jesteś nim zaślepiona, a ja udowodnię ci, że to czym darzysz Filipa, to nic poważnego. Nadal uważam, że miłość to gówno, jednak nie pozwolę byś z nim była, bo nie mógłbym na was patrzeć razem - mówi dalej. - Nawet kiedy do ciebie zadzwonił, zdenerwowałem się, że chce się z tobą skontaktować. Nie trawie typa - kończy swój monolog, a ja jestem w szoku. On właśnie potwierdził moje przypuszczenia. Lubi mnie bardziej niż powinien.
Z szeroko otwartymi oczami patrzę na niego, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
- Nie patrz tak na mnie. Chciałaś bym był szczery, więc się staram - powiedział. - I nie traktuj mnie inaczej po tym co usłyszałaś - poprosił mnie. - Nie zachowuj się nieswojo, ani mnie nie odtrącaj. Obiecujesz? - przechylił lekko głowę na bok, patrząc na mnie.
Czując niedosyt jego bliskością, znowu go przytuliłam, a on się zaśmiał. Dla mnie też jest to dziwne, bo to zwykle on się do mnie kleił.
- To zasługa moja, czy misia? - zaśmiał się i cmoknął mnie w szyję. - Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - dopowiada.

~*~

Za dwadzieścia minut ma się odbyć dyskoteka pożegnalna. Miałam zamiar przesiedzieć ten czas w pokoju, ale Dawid mi na to nie pozwala. Igor też stanął po jego stronie, więc już się z nimi nie kłóciłam. 
Wiem, że teraz wszystkie Kwiatonatorki siedzą w swoich pokojach i się stroją, ale ja nie zamierzam. Jedyne co zrobiłam to zmieniłam bluzkę i nałożyłam trochę tuszu na rzęsy. Dawid przez ten czas nagrywał snapy, leżąc na swoim łóżku. 
- Mogę tak iść? - zapytałam wychodząc z łazienki i stając na środku pokoju. Dawid oderwał wzrok od telefonu, a ja okręciłam się wokół własnej osi.
- Pewnie, że możesz - ilustruje mnie wzrokiem od stóp do głowy.
- Ile mamy jeszcze czasu? - zadałam kolejny pytanie. Usiadłam na moim łóżku i wzięłam do rąk misia, który wywołuje u mnie uśmiech, kiedy na niego patrzę. Nadal nie wiem, jak podejść do całej tej sprawy, ale wiem, że nie mogę tak nagle go od siebie odrzucić. Obiecałam mu to, to po pierwsze, a po drugie sama nie lubię, gdy ludzie łamią obietnice.
- Jakieś dziesięć minut - zerknął na swój telefon i schował go do kieszeni. - Wiesz, że niedługo jedziemy do Hiszpanii?
Pokiwałam głową.
- I wiesz, że tam też będą obozowicze? - ciągnął.
Znowu tylko potaknęłam.
- I to cie w żaden sposób nie zniechęca?
- Nie - zaprzeczyłam, dziwiąc się, że tak pomyślał. - Jadąc tutaj trochę się bałam, ale spotkanie z twoimi fankami okazało się nie takie straszne jak sobie to wyobrażałam - zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Dziewczyny z tego turnusu chyba cię polubiły - posłał mi uśmiech. - Nawet o ciebie pytały, wiesz? - kręcę głową, no bo skąd mogłabym wiedzieć? - Nie padło ani jednego złego słowa, więc nie masz czym się martwić.

Od Autorki:
Przemyślałam to co napisała jedna z dziewczyn i postanowiłam, że spróbuję doprowadzić to fanfiction do końca. Jednak uprzedzam - nie obiecuję. Chcę też podkreślić, że to już moje ostatnie ff jakie pisze.
10 KOM = NEXT

wtorek, 23 lutego 2016

NieWiem

5 komentarzy:
Widzę, że ostatnim czasem nie bardzo chce się Wam tutaj zaglądać. Nie wiem czym jest to spowodowane. Coraz gorzej piszę?
Ja też tracę ochotę na dalsze zamieszczanie tutaj czegokolwiek. Wydaje mi się, że nadchodzi koniec mojego blogowania. Wszystko po jakimś czasie staje się dla nas nudne. Tak jest i nikt tego nie zmieni. 
Więc jeżeli obie strony (ja i wy) tracą ochotę na to wszystko co tu się dzieje; ja - pisanie, wy - czytanie, to może nie ma co tego ciągnąć? Nie chcę tracić tyle wolnego czasu tak naprawdę po nic. Mimo, że dodaję teraz rzadko rozdziały, to cały czas się staram. 
No więc moje pytanie brzmi - dalej prowadzić tego bloga, czy go zawiesić/usunąć?
Jeżeli tylko 4-5 osób ma zamiar to czytać, to nie widzę w tym sensu. Z ankiety ,,Czytasz?'' wynika, że wszystkich razem osób czyta mojego bloga 48 osób. 27 zaznaczyło, że czyta i nie komentuje, ale pozostali (21 osób) zaznaczyli, że czytają i komentują. A ostatnio jest zaledwie 4 komentarzy. Czy to znaczy, że tyle osób mnie opuściło? 
Podsumowując:
- nie chcę marnować czasu bez potrzeby
- prawdopodobnie piszę coraz gorzej
- jeżeli bloga czyta 4-5 z 48 osób to nie ma po co dalej to ciągnąć
*Wiem, że są tacy, którzy zaznaczyli, że czytają i nie komentują, ale ja widzę po wyświetleniach, że dużo osób przestało to czytać*
Nie wiem czy będę dalej pisała tego bloga. Nowego też nie będę już zaczynała. To mój ostatni blog. Nie jestem pewna czy zawieszę tego bloga, ale na razie wszystko na to wskazuje.
I to tyle co chciałam przekazać w tej notce. Dziękuję oraz gratuluję wszystkim co przeczytali wszystko :)
Lost of love, Ola.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 17

4 komentarze:
Zawsze w takich momentach nie wiem co powiedzieć. Cokolwiek nie powiem mogę doprowadzić do jego smutku. Z każdym dniem wszystko staje się takie tajemnicze.
- Gdybym nie chciała tu być, to myślisz, że zgodziłabym się przyjechać? - odważyłam się wreszcie odezwać.
Dawid wzruszył ramionami.
- Z początku byłaś wredna, ale nie jestem głupi. Nie jesteś wredna, tylko taką grałaś - powiedział.
- Nigdy nie byłam wredna - oburzyłam się. - To ty zawsze zachowywałeś się, jakbym zrobiła ci coś okropnego! - podniosłam głos. - Już nie pamiętasz, jak na ulicy mnie nazwałeś suką? Albo jak zapytałam cię o godzinę, a ty mi chamsko odpowiedziałeś ,,twoja ostatnia''? O, albo jeszcze lepiej! Nazwałeś mnie brzydką i grubą! Takich rzeczy nie mówi się dziewczynom! - mogłabym dalej mu wypominać wszystko co zrobił, aczkolwiek chyba wystarczy. - Ale to ja jestem tą złą? - spojrzałam na niego znacząco.
Błądził wzrokiem po mojej twarzy, jak oszalały. Zaciskał dłonie w pięść, a jego policzki robiły się czerwone ze złości.
- Nic kurwa nie rozumiesz! - wrzasnął mi prosto w twarz. Przeraziłam się, wygląda przerażająco.
Zrobiłam kilka kroków w tył, ale on szybko za moje nadgarstki. Stanął tak blisko, że nasze ciała się stykały. Moje serce zaczęło mocniej bić.
- Nie bój się mnie - szepnął mi do ucha, powodując ciarki na mojej szyi. - Wiesz, że bym cię nie skrzywdził, prawda? - niepewnie pokiwałam powoli głową. Jego ręce wylądowały na moich biodrach. Doskonale czułam zapach jego perfum. Nie mogłam nic poradzić, że ciepły oddech Dawida na mojej skórze przyprawia mnie o gęsia skórkę. - Czy tak się czujesz będąc przy nim? - zapytał wtulając głowę w moje włosy. Domyśliłam się, że chodzi o Filipa. Stałam jak słup soli nie wiedząc co robić.
- Dawid.. - powiedziałam drżącym głosem. Nie byłam w stanie go odepchnąć, a może nie chciałam? Prawą rękę przesunął na moje plecy, przyciskając mnie bardziej do swojego ciała. - Dawid ktoś może nas zobaczyć - myślałam, że to otrzeźwi jego zachowanie, ale wcale tak się nie stało.
- Tym się różnimy - rzekł i podniósł głowę z mojego ramienia. Nasze twarze dzieliły milimetry. Moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. - Ciebie obchodzi zdanie innych, ja mam to w dupie.
Patrzyłam w jego oczy, szukając odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Z każdą chwilą i z każdym słowem Dawida przybywa ich coraz to więcej.
- Czemu to robisz? - zapytałam. Zmarszczyłam brwi. Już nawet nie zwracam uwagi na to jak całe moje ciało drży.
- Lepiej siedzieć cicho i mieć wszystko, niż się odezwać i nie mieć nic - odparł prosto w moje usta.
Pokręciłam głową, a ręce zacisnęłam na jego koszulce. Nic nie rozumiem. Czemu moje życie musi przypominać jakiś kiepski film dla nastolatek? Chcę wrócić do Warszawy i siedzieć z Kingą przed telewizorem oglądając coś, co nawet nas nie interesuje.
- Mącisz mi w głowie - wyznałam. Spodziewałam się innej reakcji, nie wiem jakiej, ale na pewno nie tego, że parsknie śmiechem.
- Nie masz pojęcia o czym mówisz - posłał mi smutny uśmiech. - Chciałbym, żebyś mogła być na moim miejscu i zobaczyć co się dzieje ze mną - spojrzał na moje usta, a po chwili znowu nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. - Uciekam w świat, którego istnienia nawet nie masz pojęcia.
- O czym ty...
- Gdybyś go kochała, nie stałabyś teraz tutaj ze mną. Rozumiesz? Nie pozwoliłabyś na nic co do tej pory zrobiłem - pokręcił głową. - Nie kochasz go.
Zabrałam ręce z jego klatki piersiowej, gdzie zaciskałam w piąstce materiał jego koszulki. Chciałam się odsunąć od niego, ale jego ręka na moich plecach nie pozwalała na to.
- Wracajmy - powiedziałam. Pokiwała głową i niechętnie zabrał ręce z mojego ciała. Zaczęliśmy iść, a ja nie mogłam nadążyć za myślami w głowie. Za dużo się dzieje w jednym czasie.

~*~

Dochodziła godzina osiemnasta, co oznacza, że trzeba się zbierać na kolację. Dawida nie widziałam od naszego powrotu do hotelu. Nagrywali piosenkę, potem wszyscy poszli na spacer. Kiedy wrócili do hotelu, Dawid poszedł do pokoju trzech chłopaków z zespołu. Koło siedemnastej zajrzał do mnie Igor, chwilę ze mną pogadał, po czym gdzieś popędził, bo ktoś do niego zadzwonił. Siedziałam sama w pokoju kilka dobrych godzin. Posprawdzałam portale społecznościowe moich idoli, obejrzałam snapy z dzisiaj, które nagrał Dawid, a nawet odnalazłam chęci na czytanie fanfiction o Niall'u Horanie (z One Direction). Pozwoliłam sobie korzystać z laptopa Dawida, więc mam nadzieję, że nie będzie zły.
W tym momencie mam otworzone karty z Facebook'iem, Ask.fm i z tym fanfiction. Na YouTube włączyłam piosenkę 5 seconds of summer ,,She Looks So Perfect''.
Dawno nie zaglądałam na Aska, a moja skrzynka z pytaniami chyba oszalała pokazując 361 pytać. Liczba obserwatorów również wzrosła. Przez chwilę chodziła mi po głowie myśl - o co chodzi? Jednak szybko walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. To jasne jak słońce, że Kwiatonatorki zaczęły interesować się mną, skoro spędzam dużo czasu z ich idolem.
Pytania nie były typu ,,nienawidzę cię'', raczej ,,kim jest dla ciebie Dawid?'', ,,długo znasz się z Dawidem?''. Odpowiedziałam na kilka wybranych pytań, a potem usunęłam ze skrzynki połowę pozostałych.
Spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić ile czasu pozostało do kolacji. Mimo, że cztery cyferki wyświetlały 17:43, to słyszałam, z korytarza kroki i rozmowy, więc wszyscy zaczęli gromadzić się na stołówce.
Wylogowałam się z Aska, a w momencie, kiedy to samo robiłam na Facebook'u drzwi pokoju otworzyły się. Dawid wszedł do środka i nawet na mnie nie spojrzał. Wygrzebał ze swojej walizki krótkie dresowe spodnie do kolan. Rzucił je na łóżko i dalej nie zwracając na mnie uwagi poszedł do łazienki. Zostawił drzwi otwarte na rozcież, także doskonale widziałam co robi. Stanął przy umywalce, spojrzał na swoje odbicie w lustrze, a po chwili prychnął mamrocząc pod nosem coś czego nie zrozumiałam. Odkręcił kurek z wodą i przemył twarz wodą.
- Zamierzasz mnie ignorować? - zapytałam, ciągle uważnie ilustrując jego ruchy.
Odwrócił się w moją stronę, mierząc mnie wzrokiem wyszedł z łazienki. Podszedł do swojego łóżka i opróżnił kieszenie jeansowych spodenek, a wszystkie rzeczy położył niedbale na szafkę nocną.
- Co takiego zrobiłam? - ciągnęłam dalej.
Ściągnął spodnie, a mnie nawet nie zdziwiło, że nie wstydzi się robić tego w obecności innych. Naciągnął na siebie spodnie, które wcześniej wyciągnął z walizki.
- Dawid - powiedziała zniecierpliwiona i oburzona jego zachowaniem wobec mnie. - Powiedziałeś, że to ja jestem wredna, spójrz na siebie - dodałam złośliwie. Zamknęłam laptopa i położyłam na łóżku. Wsadziłam telefon do kieszeni, po czym pokierowałam się do wyjścia. Nie zamierzam znosić jego kaprysów.
- Czekaj - złapał mnie za nadgarstek. Zatrzymałam się, a on zmusił mnie, bym odwrócił się w jego stronę. Posłałam mu niemiłe spojrzenie. - To nie tak.. po prostu..
- Dziwnie się zachowujesz - przerwałam jego starania dobrania odpowiednich słów. - Dajesz mi sprzeczne sygnały. Próbujesz coś w ten sposób osiągnąć? Nie dam się sobą bawić - wyrzuciłam z siebie to co nie dawało mi spokoju.
- Uważasz, że się tobą bawię? - zmrużył oczy, a jego mimika nie wrażała nic poza zdziwieniem.
Spróbowałam wyrwać rękę z jego dłoni, ale on wtedy zacieśnił uścisk. Trochę za mocno. Z każdą sekundą bolało coraz bardziej.
- Ranisz mnie - odparłam, co zdawało się być dwuznaczne. Dawid głęboko wnikał w moje tęczówki. Ciągle trzymał mój nadgarstek, ale już nie tak mocno. -  Puść mnie - rozkazałam.
Błądził po mojej twarzy niespokojnie. Kilka razy otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko z tego rezygnował. Spojrzałam mu prosto w oczy, od razu uznając to za błąd. Nasze wzroki się skrzyżowały. Poczułam się dziwnie. Tak jak wtedy w Gdyni. Dawid posłał mi lekki uśmiech, ale szybko wrócił do swojej poprzedniej miny.
- Kiedyś ci wszystko powiem, obiecuję. Jednak liczę, że sama jakoś się domyślisz - wyszeptał. Ostatnio jest bardzo cichy, kiedy nasza rozmowa staje się poważna. Może miałam rację, kiedy powiedziałam, że nasza znajomość przewija się szeptem?
- Czemu wszystko jest takie tajemnicze i trudne?
- Bo to życie - rzekł, puszczając moją rękę. Poczułam nieprzyjemny chłód w miejscu, gdzie wcześniej czułam jego skórę.
- Chodźmy już - zignorowałam jego słowa.
Nie czekając na jego reakcję, wyszłam z pokoju. Na stołówce zajęłam to samo miejsce co ostatnio. Chyba wszyscy zebrali się przy stolikach. Przy jednej ze ścian stały połączone stoły, na których było jedzenie, które każdy sam sobie nakładał oraz różne soki albo herbata. Jak kto woli.
Chwilę zastanawiałam się co wybrać. Ostatecznie zrobiłam dwie kanapki z serem. Na talerzyku obok postawiłam serek zbożowy i odnalazłam małą łyżeczkę.
Usiadłam obok na krześle. Telefon położyłam na stole, bo źle mi się siedziało, kiedy był w kieszeni.
- Gdzie Dawid? - zapytał Igor, pochylając się lekko w moją stronę. Obozowicze są bardzo rozgadani. Przy naszym stole również nie jest cicho.
- Zaraz przyjdzie - rzuciłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Nie mam pojęcia, czy się zjawi. Może nie ma ochoty na moje towarzystwo?
Minęło trochę czasu, w którym zdążyłam zjeść jedną kanapkę. Miejsce po mojej lewej stronie dalej było puste. Byłam pewna, że już nie przyjdzie, a w tym samym momencie Kwiatkowski postawił swój talerz z jedzeniem na stole. W drugiej ręce trzymał szklankę z sokiem pomarańczowym i telefon. Usiadł obok mnie, ale znowu powtarzała się historia z pokoju. Ignorował mnie. Dopiero co ze mną rozmawiał, a już mnie ma w dupie. To nie życie jest trudne, to on taki jest.
Rozmowy przy w gronie tych ludzi zazwyczaj są (z tego co zdążyłam zauważyć) bardziej takie zabawne. Żartują wszyscy wzajemnie z siebie. Mówili też o przyszłym koncercie i o jutrzejszym dniu. Podobno jadą gdzieś nagrywać teledysk z obozowiczami do piosenki, którą dzisiaj nagrali. Szczerze, to nie wiedziałam, że można nagrać piosenkę w jeden dzień.
Mimo, że Dawid przyszedł później niż ja, to pierwszy skończył jeść. Myślałam, że wróci do pokoju, ale tego nie zrobił. Podchodził do stolików i znienacka robił zdjęcia przednią kamerką fankom mówiąc ,,zobacz'' albo nagrywał je. Większość reagowała zasłaniając sobie dłońmi twarz. Nawet nie zliczę ile razy dziewczyny powiedziało ,,Boże, Dawid''.
Po zjedzeniu serka zachciało mi się pić, jednak byłam zbyt leniwa, by wstać i sobie przynieść. Mój wzrok zatrzymał się na w połowie pełnej szklance soku, która należy do Dawida. Nie brzydzę się po nim pić, więc chwyciłam za szkło. Upiłam kilka łyków, a kiedy odstawiałam szklankę na swoje miejsce, za moim krzesłem ktoś stanął. Poczułam na ramionach dłonie tej osoby.
- Idziemy już do pokoju? - do moich uszu dotarł ciepły głos Dawida. Dopiero teraz sobie coś uświadomiłam. Wstałam z krzesła i skinęłam głową w stronę wyjścia. Szybko zabrałam telefon ze stołu, prawie o nim zapominając. Kiedy szliśmy przez te korytarze aż do drzwi naszego pokoju, analizowałam wszystko w głowie, ale nadal było to chociażby dziwne. 
- Dawid? - mruknęłam, by zwrócić jego uwagę na siebie, kiedy otwierał drzwi kluczem. - Czy to nie podejrzane, że mamy razem pokój? Kwiatonatorki mogą coś sobie pomyśleć.
Weszliśmy do pomieszczenia, a drewniana powłoka od razu została zamknięta. Rzuciłam się na moje łóżko, przedtem kładąc laptopa na stolik. Przymknęłam na chwilę oczy ze zmęczenia, a nim zdążyłam je otworzyć poczułam jak coś mnie przygniata.
- Jutro nagrywamy teledysk, po jutrze basen i dyskoteka pożegnalna, a potem jedziemy do Radomia - wymamrotał w moje włosy. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które coraz bardziej mi się podobają, a on się zaśmiał, jakby wiedział co właśnie robię. Czułam jak jego klatka wibruje, kiedy wtulony twarzą w moje włosy, leżał na mnie. - Czy ty mnie wąchasz? - zapytał rozbawiony.
- Nie - zaprzeczyłam, choć ma rację.
- Na pewno? - jego twarz znalazła się na przeciw mojej. Prawą brew uniósł wysoko, kiedy patrzył na mnie z uśmiechem.
- Na pewno - powtórzyłam po nim.
Dawid zaczął zbliżać się do mnie. Myślałam, że mnie pocałuje, ale się zdziwiłam. Polizał mój lewy policzek i zaczął się śmiać. Zdecydowanie wolę go takiego. Nie lubię kiedy jest zły.
- Świr - zawtórowałam mu śmiechem.
- Fajnie? - spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- Fajnie.
Po jakimś czasie Dawidowi znudziło się zgniatanie mnie. Zsunął się na bok i podłożył sobie jedną rękę pod głowę. Zrobiło mi się trochę zimno, więc wsunęłam się pod kołdrę. Położyłam się na boku, przodem do Dawida. Oglądałam uważnie jego rysy twarzy, aż w końcu doszłam do wniosku, że jest przystojny. Wygląda cudownie nawet po całym ciężkim dniu. Nie dziwię się dziewczynom, które szaleją na jego punkcie.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał nagle. Spuścił swój wzrok na mnie. Po chwili ułożył się w takiej samej pozycji co ja. Leżeliśmy na przeciw siebie, patrząc sobie w oczy.
- Kiedy zaczynałeś przygodę z tym wszystkim, nie bałeś się opinii innych? - zadałam pytanie, które chciałabym zadać każdej osobie, która osiągnęła coś dzięki temu, że śpiewa, nagrywa teledyski, wydaje płyty, występuje w telewizji albo śpiewa na scenie. Ja bym się bała.
- Zapytaj o to kiedy to wszystko się skończy. Dzisiaj mogę mieć głęboko gdzieś zdanie innych, a jutro może być dla mnie ogromnie ważne. Ciągle mnie ktoś ocenia. Przywykłem do tego - westchnął. - Ludzie nie muszą wiedzieć jaki jestem, wystarczy, że przyjaciele znają prawdziwego mnie. Tyle wystarcza. Oni mnie nie oceniają - powiedział.
Posłałam mu współczujący uśmiech. Ja bym nie wytrzymała takiej presji z jaką on się zmaga. Wiele osób bierze go za wzorzec.
- Dzisiaj miałem chodzić po pokojach, także idę - wstał z łóżka. - Leż, odpoczywaj. Jutro kolejny zakręcony dzień - zaśmiał się. - Niedługo wracam - dodał, kiedy był już przy drzwiach. Pomachałam mu, na co zachichotał.

~*~

Tym razem Dawid wstał wcześniej i nie miał dla mnie litości, kiedy go prosiłam o jeszcze pięć minut snu. Odliczał mi czas i jednocześnie nagrywał snapy, kiedy byłam w łazience, żeby wyszykować się na dzisiejszy dzień.
Po śniadaniu od razu razem z obozowiczami poszliśmy w jakieś rujny, by nagrać teledysk. Ja tylko obserwowałam, jak przechodzi cały taki proces powstawania klipu video. Wszyscy świetnie się bawiliśmy i nawet fanki Dawida mnie zaakceptowały. Przynajmniej te co są na obozie.
Kiedy wróciliśmy do hotelu nie miałam już na nic siły. Zjadłam kolację razem ze wszystkimi, a potem udałam się do pokoju nie czekając na Kwiatkowskiego. Wzięłam szybki prysznic i od razu położyłam się spać. 

Od Autorki:
Rozdział jest chyba trochę krótszy niż zwykle, ale zwróćcie uwagę, że jest tydzień później, a nie miesiąc. Wydaje mi się, że to dobrze, że nie musicie znowu czekać tyle czasu na rozdział?
Nie wiem kiedy będzie następny, ale mam nadzieję, że jak najszybciej :)
Lost of love, Ola.

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 16

4 komentarze:
Byłam zdziwiona, kiedy obudziłam się, a na łóżku obok dostrzegłam śpiącego Dawida. Jakim cudem wstałam tak wcześnie? Zawsze śpię do późnej godziny, a dzisiaj wstałam o (sprawdzałam to) 6:18. Co ze mną nie tak! No, ale cóż. Korzystając z tego, że łazienka jest wolna, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i weszłam do niej. Załatwiłam swoje potrzeby i zabrałam się za doprowadzanie swojej twarzy oraz włosów do ładu. Nie lubię się malować, aczkolwiek dzisiaj zrobię wyjątek. Po tym, jak moja twarz już nie odstraszała, zaczęłam rozczesywać włosy. Na sam koniec umyłam zęby. Ubrałam się w szorty i koszulkę z flagą, a na nogi wsunęłam czarne vansy.
Gotowa na dzisiejszy dzień, wyszłam z łazienki. Dawid ciągle spał. Zegarek w moim telefonie wyświetlał godzinę równą siódmą. Powinnam go obudzić, czy pozwolić dalej się wylegiwać?
Zdecydowanie to pierwsze.
Szeroko się uśmiechając podbiegłam do jego łóżka, wskakując okrakiem na chłopaka.
- Wstaaawaj! - wrzasnęłam mu do ucha, pochylając się.
- Uhh... - jęknął i się przekręcił na plecy, a ja o mało nie spadłam na podłogę. Gdyby nie to, że w tym momencie on jeszcze nie jest świadomy co robi, pomyślałabym, że zrobił to specjalnie.
- Dawid - szturchnęłam go w ramię. - Wstawaj. Nie mam co robić. Nudzi mi się - powiedziałam, mając nadzieję, że to pomoże.
- Złaź ze mnie - wymamrotał, wiercąc się pode mną. Teraz specjalnie próbuje mnie zrzucić.
- Jest siódma - rzekłam.
- Siódma rano, to dla mnie noc.. - zanucił, a ja dopiero teraz zauważyłam jego poranną chrypkę w głosie.
Dawid zaśmiał się, jakby właśnie stało się coś naprawdę zabawnego. Zrzucił mnie z siebie, a ja wylądowałam obok niego na łóżku. Kwiatkowski położył się na mnie, uniemożliwiając mi ucieczkę.
- Śpij - wyszeptał w moją skórę na szyi. Ciepły oddech sprawił, że przeszły przez moje ciało ciarki, a on chyba to dostrzegł.
Wstrzymałam oddech, kiedy zaczął składać pocałunki na mojej szyi. To było przyjemne, mimo, że nie powinno się dziać. Jest tylko moim przyjaciele, nie mogę dopuszczać do takich sytuacji. Muszę myśleć o Filipie.
- Przestań - odepchnęłam go lekko od siebie, trzymając ręce na jego klatce piersiowej. - Nie możemy.
- Ale my nic nie robimy - wzruszył ramionami.
- Dagmara będzie zła jeżeli się dowie, że..
- Że co? - prychnął, przerywając mi. - Po pierwsze; ona nie jest moją dziewczyną, a po drugie; przecież się nie pieprzymy.
- Słyszałam o tym.
Dawid zmarszczył brwi, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Próbował odczytać z mojej twarzy, co mam na myśli.
- O tej całej przyjaźni z przywilejami, czy coś - wyjaśniłam.
- Ja pierdolę.. - westchnął i zsuną się ze mnie.
Patrzyłam jak się ubiera, a po chwili znika za drzwiami łazienki. Nabrałam dużo powietrza, żeby po sekundzie je wypuścić. Czemu on się tak dziwnie zachowuje?

~*~

Śniadanie minęło bardzo szybko. Rozmawiałam z ludźmi z ekipy Dawida, ale głównie z nim i Igorem. Potem wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Cieszyłam się, że nie muszę się już mierzyć z ciekawskimi wzrokami Kwiatonatorek. Nadal nie rozumiem zmian nastroju Dawida, ale chyba muszę to zignorować. Inaczej zepsuje cały pobyt tutaj.
Siedziałam na łóżku patrząc, jak Dawid się szykuje. Wsunął telefon do kieszeni, stojąc przed lustrem w szafie. Przeczesał palcami swoje włosy postawione do góry na żelu. Odkręcił się w moją stronę, klepiąc swoje kieszenie, te z tyłu i z przodu.
- Co? - zapytałam, kiedy na jego twarzy malowało się zdenerwowanie zmieszane z przerażeniem.
Nie odpowiedział. Rzucił się na swoje łóżko i zaczął je przekopywać. Patrzyłam na niego zdziwiona.
- Czego szukasz?
Zatrzymał się, a jego oczy pokierowały się na mnie.
- Widziałaś mój portfel? - w jego oczach pojawiła się nadzieja.
Pokręciłam przecząco głową, na co on westchnął i dalej przekopywał cały pokój. Minęło kilka minut, ale portfela nie było. Próbowałam go namówić by sobie odpuścił. Bym mu potem pomogła, niestety on jest za bardzo uparty.
- No Dawid.. - jęknęłam.
- Co 'Dawid'? Zgubiłem portfel, a to nie może poczekać! - skarcił mnie wzrokiem.
Czekałam niecierpliwie, aż w końcu Kwiatkowski zgonił mnie z mojego łóżka, by sprawdzić, czy tam się jego zguba nie zapodziała.
Zła na chłopaka wyszłam z pokoju, a on nawet tego nie zauważył. Przez to że zgubił ten portfel jest dla mnie oschły. Niech może mnie jeszcze osądzi. Nie zdziwiłabym się.
Pobiegłam do recepcji, witając młodego faceta. Wyjaśniłam mu co się stało i zapytałam, czy nigdzie nie znaleźli. Jednak facet pokręcił przecząco głową.
- Ale pan pewny? - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Jeżeli znaleźlibyśmy portfel, to na pewno byśmy o tym poinformowali - wytłumaczył.
Westchnęłam ciężko.
- Dobrze, dziękuję.
Szłam wolnym krokiem, żeby przedłużyć czas, w którym nie muszę patrzeć na zdenerwowanego bruneta.
Kiedy byłam przy drzwiach, usłyszałam jak mój telefon dzwoni gdzieś z środka. Miałam wejść, ale szybko się zatrzymałam. Dawid odebrał. Oparłam się o ścianę, wsłuchując się w rozmowę.
- Po co do niej dzwonisz? - zapytał niemiło. - Daj jej spokój....... W przeciwieństwie do ciebie tak....... O nie - zaśmiał się gorzko. - Sugerujesz, że ją kocham? Proszę cię, miłość jest głupia......... Nie mogę zabierać przyjaciółki ze sobą?............ Weź spierdalaj.......... Policzysz się ze mną? - znowu się roześmiał. - To jej to powiedz, jestem pewien, że i tak wtedy stanie po mojej stronie.......... Nie dzwoń do niej, cześć - rozłączył się.
Odczekałam chwilę zanim weszłam do pokoju. Analizowałam w głowie wszystko co usłyszałam, ale nic z tego nie rozumiem.
- Znalazłeś? - zapytałam stając w futrynie.
Dawid spojrzał na mnie. Ilustrował mnie wzrokiem, co jest dla mnie niekomfortowe. Po chwili pokiwał głową.
- Taa... był w spodniach, w których chodziłem wczoraj - powiedział, obojętnie.

~*~

Chodziliśmy po rynku, zatrzymując się przy każdym stoisku. Humor Dawida zmienił się, teraz jest zadowolony. Kupiliśmy sobie koktajle, a potem dalej kręciliśmy się po rynku. Usiedliśmy na ławce w cieniu pod drzewem. Kwiatkowski wyciągnął telefon i zaczął nagrywać snapy.
- A ty co powiesz, Marika? - skierował przednią kamerkę na mnie.
Wzruszyłam ramionami, ciągnąc przez różową słomkę truskawkowy koktajl.
- Nie jest zbyt rozmowna - skwitował chłopak, po czym wydął dolną wargę, kiedy na nagraniu widnieliśmy oboje.
Kwiatkowski zaczął opowiadać trochę o dzisiejszym dniu. Opowiedział historię z zagubionym portfelem, a potem pokazał swoją pamiątkę z tego miejsca, którą kupił sobie jakieś pół godziny temu. Bardzo cieszył się swoją maską z twarzą Obamy.
- Uśmiech! - zawołał do mnie.
W momencie kiedy robił zdjęcie oparłam policzek o jego ramię, by na fotografii nie było widać mojej twarzy.
- No weź - jęknął Dawid.
Spojrzałam na zdjęcie, które wyszło uroczo. Dawid zapisał je w pamięci swojego telefonu i dodał je na My Story. Po chwili zdjęcie było też na Instagramie.
- Robisz to specjalnie - szturchnęłam go.
- Co?
- Twoi fani mnie znienawidzą - fuknęłam.
Dawid nie potraktował tego poważnie. Zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę bym wstała.
- Wolisz pizze, czy gofry? - odkręcił głowę w moją stronę. Szedł przede mną jakieś trzy kroki, ciągle ciągnąc mnie za rękę.
Wzruszyłam ramionami.
- Więc zgadzasz się na pizzę? - upewnił się.
- Tak, cokolwiek.
Nie mogliśmy znaleźć żadnej kawiarni, restauracji albo baru gdzie podają pizze. Dopiero kiedy opuściliśmy rynek, zaraz za rogiem odnaleźliśmy takie miejsce. Bez namysłu zajęliśmy jedne ze stolików na zewnątrz. Przed słońcem chronił nas wielki zielony parasol, co mnie bardzo ucieszyło.
Po krótkiej naradzie, jaką pizze wybrać, postawiliśmy na margaritę. Kiedy podeszła do nas kelnerka, Dawid składał zamówienie podczas, gdy ja odpisywałam na sms'a od Maxa. Dzisiaj idą na basen, a Sylwia zgubiła swój strój kąpielowy, więc pojechała z Alex, by kupić nowy.
- Cola? - zapytał Dawid. Poczułam na sobie jego i kelnerki spojrzenie. Podniosłam wzrok na bruneta i pokiwałam głową.
Kobieta podziękowała nam, po czym wróciła do środka. Miałam schować telefon do kieszeni, ale na wyświetlaczu pojawiła się ikona z nową wiadomością. Kliknęłam na nią.

Od: Filip
Jesteś na mnie zła?

Westchnęłam ciężko.

Do: Filip
Raczej zdziwiona

- Odłóż już ten telefon - jęknął Dawid.
- Zaraz.

Od: Filip
Dlaczego?

- Marika, odłóż telefon albo ci go zabiorę - powiedział. Zignorowałam jego groźbę. - Tylko nie mów, że nie ostrzegałem - nim się zorientowałam telefon znajdował się po drugiej stronie stolika w rękach Dawida.
- Ej! - krzyknęłam oburzona.
Dawid spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,,ostrzegałem''. Pokazałam mu język i zaczęłam bawić się serwetkami leżącymi na stole.
- Jak ci się tu podoba? - zaczął temat.
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Rozejrzałam się po okolicy w zasięgu mojego wzroku. Nie zwracałam wcześniej uwagi na to, jak to miejsce wygląda.
- Ładnie.
- Słyszałem, że jest tu restauracja na statku. Pójdziemy tam? - zapytał. Jego tęczówki wlepiały się w moją twarz oczekując odpowiedzi.
- Dzisiaj? - zmarszczyłam czoło.
Nie chcę tyle jeść. Przytyję, a i tak ważę za dużo. Chyba muszę wziąć się za siebie. Wciąż pamiętam jego słowa. Może mi tego nie mówić, ale ja wiem, że uważa mnie za grubą.
- Nie - zaśmiał się. - Może jutro?
- Nie wiem - wymamrotałam.
- Wiesz, że koty mają zazwyczaj po dwanaście wąsów z każdej strony pyszczka?
Moje kąciki ust uniosły się ku górze. Z całych sił starałam się nie roześmiać, kiedy Dawid ciągle siedział nie wzruszony.
- Co? Czytałem ostatnio trochę o kotach - wytłumaczył się. Nie wytrzymałam już i parsknęłam śmiechem. - Jesteś irytująca, wiesz? - zmrużył na mnie oczy. - Ja się z tobą dzielę ciekawostkami, a ty się śmiejesz - fuknął. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, udając obrażonego. Albo na prawdę się obraził?
- Jesteś głupi - posłałam mu sztuczny uśmiech.
- Jeszcze mnie obrażasz? - uniósł prawą brew. - Źle postępujesz.
Przekomarzaliśmy się przez następne kilka minut, aż podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Dopiero, gdy ujrzałam pizze, zdałam sobie sprawę z tego, jaka jestem teraz głodna.

~*~

Spotkaliśmy kilka dziewczyn, które mieszkają w okolicach Kazimierza i już od jakiegoś czasu chodziły po rynku szukając nas. Byłam zaskoczona, a jednocześnie zrobiło mi się miło, kiedy poprosiły również mnie o zdjęcie. To był pierwszy raz kiedy nie bałam się stanąć twarzą w twarz z fankami Dawida - i on oczywiście o tym wspomniał.
Niestety po miłym pobycie na rynku, musieliśmy powoli wracać. Dawid z obozowiczami będzie nagrywał piosenkę, czy coś. Namawia mnie bym też w tym uczestniczyła, ale nie chcę. Nie każe mi śpiewać, nic z tych rzeczy. Chodzi o to żebym nie siedziała sama w pokoju nudząc się.
Dawid wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wsadził jednego do ust. Odpalił go, a po chwili wypuścił z buzi mgłę dymu. Z westchnieniem spojrzałam na kamienną drogę prowadzącą do hotelu. Musimy wejść pod sporą górę. Po obu stronach drogi są wysokie drzewa, teraz wygląda wszystko całkiem ładnie. Niestety tylko, kiedy jest widno. W nocy ta ścieżka i wszystko wokół wygląda, jak z jakiegoś horroru.
- Ile jeszcze tu będziemy? - zapytałam, żeby zapobiec tej ciszy.
Dawid spojrzał na mnie, wypuszczając dym z ust i wzruszył ramionami.
- Przyjechaliśmy wczoraj.
- No wiem - wywróciłam oczami. - Ale chce wiedzieć, kiedy wrócimy.
- Jedziemy jeszcze na koncert - przypomniał. Pokiwałam głową, dając mu tym znać, że pamiętam.
Znowu zapadła cisza, której nie chciałam. Dawid dopalił swojego papierosa, po czym rzucił go na ziemię i zdeptał. Włożył ręce do kieszeni, dalej idąc ze mną ramię w ramię.
- Mam wrażenie, że nie chcesz tu być - powiedział cicho.
Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Odkręciłam głowę w jego stronę, ale on patrzył na swoje buty. Wydawał się być trochę urażony.
- Że nie chcesz być tu ze mną - dodał szeptem.

Od Autorki:
Mam nadzieję, że się podoba. Chcę wrócić do regularnego dodawania rozdziałów, ale jest mi bardzo ciężko. Za dużo nauki, za mało czasu. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przez takie dodawanie rozdziałów (zdarza się raz na miesiąc) straciłam trochę czytelników, niestety nic na to nie poradzę. Jest mi przykro, ale to moja wina. Nie skłamię, kiedy przyznam, że zaniedbałam bloga. Bo to prawda. Chcę was (tych którzy jeszcze tu są) bardzo przeprosić. Nie mogę obiecać, że od tak wrócę do dodawania regularnie. Nie uda mi się. Mam nadzieję, że rozumiecie, że też mam naukę i nie blog jest najważniejszy, a szkoła.
Cóż.. po prostu dziękuję tym, którzy mimo wszystko dalej tutaj zaglądają ♥
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem oraz za wyświetlenia, które ciągle rosną.
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy w rozdziale jakie wyłapaliście. Niektórzy pewnie wiedzą, że nienawidzę ich sprawdzać. Dlaczego? Bo nie lubię czytać tego co napisałam xD
Lost of love, Ola.

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 15

7 komentarzy:
- Co? - zapytałam, rozszerzając oczy.
- To co słyszałaś.
Patrzyłam na niego, jak na obcego człowieka. Nie ma prawa, by zabraniać mi czegokolwiek. Co on sobie myśli? 
- Kim ty dla niej jesteś, żeby mówić co ma robić? - odzywa się zza moich pleców Dawid.
- No właśnie Marika - oczy Filipa napotykają moje, a ja nie mam pojęcia do czego dąży. - Powiedz mu - uśmiecha się cwanie. - Powiedz mu, żeby nie robił sobie nadziej, bo jesteś moja - mówi pewnie. Na jego twarzy ciągle widnieje ten sam uśmiech.
- Co? - moje oczy teraz pewnie wyglądają jak pięć złoty. - Dlaczego tak mówisz? Przecież my..
- Całowaliśmy się - przerwał mi Filip. Mówiąc to patrzył na punkt za mną, na Dawida. - To chyba jasne, że jest ze mną.
- Co mnie to obchodzi? - prycha Dawid. Ałć. - Nie ogarniam, po co mi to mówisz? Rozumiem, że jesteś zazdrosny o swoją dziewczynę, ale może nie teraz, co? Przez ciebie się spóźnimy - rzekł ze złością.
Zerknęłam na prawo i dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy nasi przyjaciele stali na podwórku chłopaków, przyglądając się nam. Kinga miała rozchylone usta ze zdziwienia. Złapałam kontakt wzrokowy z Maksem, a on posłał mi pytające spojrzenie.
- Zawiodłem się na tobie, Marika - powiedział Filip. Co? Ta sytuacja robi się coraz dziwniejsza. Mam nadzieję, że to sen. - Przyszedłem tutaj, żeby z tobą porozmawiać, ale jak widać śpieszysz się, więc nie będę już przeszkadzał. Cześć - odwrócił się na pięcie, oddalając się od nas.
- Nie, Filip.....
- Daj sobie spokój - przerwał mi Dawid. - Załatwisz to z nim, jak wrócimy.
Stanęłam przodem do Kwiatkowskiego i spojrzałam na niego powstrzymując łzy. Nie sądziłam, że mogłabym pokłócić się z Filipem w taki sposób. Nic z tego nie rozumiem. W dodatku powiedział, że jestem jego dziewczyną. To mnie zdziwiło chyba najbardziej. Nigdy mnie o to nie pytał, nie rozmawialiśmy o tym.
- Chodź - pociągnął mnie za łokieć do busa.
Wchodziłam tuż za nim, a kiedy szliśmy między siedzeniami, aż do tylnych foteli, wszyscy patrzyli na mnie ze współczuciem. Czyli oni też to słyszeli? Cudownie.

Filip POV:

Godzinę po nie udanej akcji z Mariką i Kwiatkowskim, byłem w domu. Czekałem na telefon od Dagmary. Będzie na mnie wkurzona, jak dowie się, że nawaliłem.
Wyciągnąłem z kieszeni wibrujący telefon i przyłożyłem go do ucha.
- Jak ci poszło? - zapytała na ,,dzień dobry''.
- No.. byłem tam i mam dla ciebie dwie złe wieści - powiedziałem, przymykając oczy, ale już po chwili je otworzyłem, siadając na moim łóżku.
- Jezu, serio? Nawet w tym nawaliłeś? - jęknęła z oburzeniem.
- Wszystko byłoby w porządku, tylko... - no i jestem w dupie. Tyle. Jak powiem jej, co tam  zastałem, to po powrocie do Warszawy zatłucze mnie. Mogę być tego pewny.
- Tylko co? - upomina się, kiedy nie odzywam się przez jakiś czas.
- Wiedziałaś o tym, że Dawid zabiera ją na obóz? - zapytałem, mrużąc oczy.
- Co?! - pisnęła, a ja aż podskoczyłem w miejscu ze strachu. - Powiedział mi, że obóz jest za dwa tygodnie! Okłamał mnie! - powiedziała, teraz już wściekła.
- Wydaje mi się, że Marika szybciej zdobyła jego zaufanie, niż ty - przyznaję. Nigdy bym tego nie powiedział, gdyby stała obok mnie. Nie chce dostać jej obcasem w twarz.
- Zamknij się - warknęła. - Czemu jej nie powstrzymałeś?
- Próbowałem! - broniłem się. - Wtedy Kwiatkowski się wtrącił - dodaję.
- Masz czas do końca wakacji, potem nie będę już taka miła - grozi mi, po czym się rozłącza. Uwierzycie mi, jak powiem, że się przyjaźnimy?

Marika POV:

Zostało nam jeszcze jakieś pół godziny do Kazimierza, przez co trochę się denerwuję. Jego fanki pewnie nie będą zadowolone, kiedy mnie zobaczą. Nie chcę przez kilka dni być mierzona wzrokiem, który mówi sam za siebie, że mnie nienawidzą.
W busie panowała wesoła atmosfera. Wszyscy się śmiali, a ja nie za bardzo rozumiałam z czego. Nie przysłuchiwałam się. Dziwne jest dla mnie to, że mimo hałasu jaki tu jest przez ich przekrzykiwanie się (co oni nazywają zwyczajną rozmową), Dawid zasnął. Nie przeszkadza mu to? Ja osobiście nie dałabym rady zasnąć.
Na samym końcu siedziałam tylko ja i Dawid. Pasuje mi to, bo jest całkiem dużo miejsca. Nie zwracając uwagi na to że Kwiatkowski zajmuje większość, rozwalając się.
- Dawid - wyszeptałam, szturchając go lekko w ramię. - Wstawaj, głupku. Nie ma spania - uszczypałam jego policzki, na co się trochę skrzywił. Leniwie otworzył oczy. Przetarł je piąstkami, jak małe dziecko, co było słodkie. - Nudzi mi się.
- I budzisz mnie, żeby mi to powiedzieć? -  jęczy, nasuwając na siebie koc, aż po uszy. To dziwny człowiek. Na dworze jest ponad trzydzieści stopni. - Jesteś niemożliwa - dodaje. Położył się wzdłuż siedzeń, a swoja głowę ułożył na moich udach, lecz przedtem zabrał z nich mój telefon, jak i swój. On o tym chyba nie wie, ale odgadłam hasło, więc spokojnie mogłam porobić mu zdjęć na snapa, jak śpi. Nie czytałam żadnych rozmów, żeby nie było. Nie jestem aż taka chamska.
- Następnym razem, kiedy będziesz chciała mnie obudzić, znajdź dobry powód - sugeruje Dawid.
- Myślisz, że posłucham? - pytam, śmiejąc się. Moja ręka mimowolnie wplotła się w jego włosy. Zaczęłam je kręcić na palcu, a kiedy zbyt mocno pociągnęłam, jękną.
- Nie, ale warto spróbować - kiedy to mówi, jego oczy po woli się przymykają. - Nie wiedziałem, że to takie przyjemne - wyznaje, ale nie bardzo rozumiem o co konkretnie chodzi.
- Co?
- No to - machnął ręką obok swojej głowy. - Miłe.
- Nigdy nikt nie bawił się twoimi włosami?
- Jesteś pierwsza.
- Twój pierwszy raz, co? - zaczynam się droczyć.
- Przypominam ci, że to ty jesteś dziewicą - prychnął i podniósł się z moich nóg. Jego zachowanie teraz jest co najmniej dziwne. Pierw żartuje, potem się złości. Powie mi ktoś, co jest nie tak z tym chłopakiem?

~*~

Bus wyjechał na jakiś wielki, ogrodzony teren. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to tutaj odbywa się obóz. Oznacza to, że fanki Dawida zaraz mnie zobaczą. Czy znienawidzą? Zapewne tak. Zaczynam żałować, że się zgodziłam. Jestem głupia.
Pojazd nagle się zatrzymał. Kwiatkowski odwrócił głowę w moja stronę, a ja spojrzałam na niego przerażona. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, a po chwili zostaliśmy sami. Siedziałam nieruchomo, bojąc się wstać. Dawid ilustrował moją twarz wzrokiem, co wcale nie pomagało.
- Zamierzasz tu tak siedzieć? - pyta, wstając. Chowa oba telefony do kieszeni z tyłu, zabiera słuchawki i laptopa. Kiedy wszystko znajduje się w jego rękach, patrzy na mnie wyczekująco.
- Ja..
- Marika.. - wzdycha i siada obok. - Zaufaj mi. To miłe dziewczyny, na pewno cię polubią - uśmiecha się, by pokazać, jak bardzo pewny jest swoich słów. - Ewentualnie zostaniesz zaatakowana pomidorami - śmieje się.
- Dzięki - mówię zirytowana. - Nie chcę takiego wsparcia -fukam.
- Mówię poważnie. One są zdolne do wszystkiego - dalej się śmiejąc, wstaje i powoli odchodzi. Chwila, co? - Wezmę nasze walizki, a ty już stąd wyłaś - rozkazuje.
Nabieram mnóstwo powietrza i wychodzę z busa niemal za nim. Nie chcę być sama, kiedy spotkam jakąś jego fankę. Lubię moja bluzkę, którą dzisiaj mam na sobie. Pomidory mogą ja zniszczyć. 
- Weź to - Dawid podał mi wszystkie rzecz, które przed chwila zabrał z busa, zanim nastraszył mnie swoimi fankami. - A ja wezmę moja torbę i twoją walizkę co waży tonę.
- Nie przesadzaj - szturcham go w ramie, śmiejąc się. - Jest lekka - zapewniam.
- Po pierwsze; jak upuścisz mojego laptopa, to cię zatłukę, kiedy tylko wejdziemy do środka, a po drugie; to nie ty ją nosisz, więc się nie odzywaj - wytyka mi język i zaczyna iść w stronę wejścia. 
Rozejrzałam się dookoła, po czym zaczęłam za nim biec, krzycząc, by zaczekał, ale on specjalnie zwiększył tępo. Świnia. Jeszcze mu się odpłacę.
-Dawid, to nie jest śmieszne! - jęknęłam biegnąc za nim. Ciągle mam w głowie jego groźbę związaną z laptopem, więc na niego uważam.
- Dlaczego? Mnie to bawi! - krzyczy będąc kilka metrów przede mną. 
- No Dawid.. - jęknęłam i zaczęłam iść normalnie. Zmęczyłam się. - Nie lubię cie - mówię, jak małe dziecko, co chyba działa, bo się zatrzymał. Odstawia swoją torbę i moją na podłogę. Chwyta za klamkę, a drzwi się otwierają, na co Kwiatkowski od razu się uśmiecha.
Weszliśmy do pokoju, a Kwiatkowski od razu popędził do łazienki załatwić swoje potrzeby. Ja w tym czasie wyciągnęłam ładowarkę. Podłączyłam ją do gniazdka, a drugą stronę do mojego telefonu. Rzuciłam się na łóżko, gdzie odłożyłam wszystkie rzeczy, które wcześnie dał mi Dawid, bym je niosła. Odpaliłam laptopa i od razu włączyłam YouTube. Mam ochotę posłuchać One Direction. Wpisałam ich nazwę, a następnie kliknęłam na pierwszą lepszą piosenkę. Kiss you.
Kwiatkowski wyszedł z łazienki i rzucił się na łóżko obok. Wyciągnął z kieszeni swój telefon. Zaczął do niego mówić, więc nagrywa snapy. Po kilku minutach skończył.
- A gdzie mój pokój? - pytam, przeglądając Besty na jego laptopie.
- Tu - posyła mi łobuzerski uśmiech. - No chyba, że wolisz spać z Igorem albo doniczkami - wzrusza ramionami.
- To ja biorę to łóżko - wskazuję na łóżko, na którym teraz leży chłopak.
- Okej - zgadza się.

~*~

Kłótnia z Dawidem wcale nie była potrzebna. Starałam się ubłagać go, żebym nie musiała razem z nim iść do jego fanek przywitać się. Chłopak zaczął mi grozić, że telefon mi zabierze! Tak, czy inaczej w końcu i tak on go ma.
- A jak one mnie pożrą! - podaję bezsensowny powód, kiedy idziemy wąskim korytarzem. Kwiatkowski z rozbawioną miną odwrócił się do mnie.
- Weź nie dramatyzuj! Nikt cię nie pożre! - zaśmiał się. Cmoknął mnie w policzek, a potem chwycił mój nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą.
Nasz pokój znajdował się na parterze, ale ten budynek jest tak wielki, że dojście do drzwi wyjściowych zajmuje trochę czasu.
Setki rozmów docierało do moich uszu. Z każdym krokiem stawało się to głośniejsze, a kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, dostrzegłam sporą grupkę dziewczyn. Zaczęły wołać imię Dawida, kiedy go zobaczyły, a ja nabrałam w płuca powietrza. Chciałam wyrwać rękę z uścisku Dawida. On mnie wtedy zaskoczył. Splótł nasze dłonie, spoglądając w dół na mnie z małym uśmiechem.
Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu.
- Co ty wyprawiasz? - wyszeptałam przestraszona, na co on wzruszył ramionami.
Szliśmy wolnym krokiem w stronę dziewczyn, które miały ogromne banany na twarzach. Zdenerwowanie we mnie rosło z każdą sekundą. Próbowałam zabrać moją rękę z dala od dłoni Kwiatkowskiego, ale moje próby tylko go rozśmieszały.
- Debil - fuknęłam.
- Fajnie? - pyta, puszczając moją dłoń.
Przez chwilę miałam wrażenie, że uraziłam go tym. Nagle otoczyły nas te wszystkie dziewczyny, a ja straciłam go z oczu. Odeszłam na bok by nie przeszkadzać im.

~*~

- Ten dzień nie był taki zły, co? - pyta Dawid, wychodząc z łazienki. Brał prysznic.
Wzruszyłam ramionami.
- Co będziemy robić jutro? - mam nadzieję, że to nie będzie konieczne bliskiego kontaktu z jego fankami. Nie wiem dlaczego, ale boję się ich.
- Zjemy śniadanie i może pójdziemy na rynek, co ty na to? - proponuje. - Potem będziemy prawdopodobnie pracować nad piosenką, więc na ten czas znajdę ci jakieś zajęcie - objaśnia w skrócie cały jutrzejszy dzień.
- Okej - zgadzam się, bo chyba nie mam innego wyjścia.

Od Autorki:
Wiem, że teraz rzadko dodaję rozdziały, ale po prostu nie daję rady. Po jakimś czasie wszystko się znudzi, rozumiecie, prawda? Aczkolwiek nie chcę zawieszać bloga. Lubię pisać ff.
Zauważyłam (albo mi się tylko tak wydaje), że trochę czytelników tego bloga odeszło, ale nie przeszkadza mi to. Trudno.
No dobrze, żeby już nie przedłużać. Mam nadzieję, że rozdział się podobał oraz że ktoś zostanie tutaj ze mną do końca. Życzę wszystkim miłego weekendu. Tym, którzy teraz mają ferie, żeby spędzili je jak najlepiej, a tym, którzy ich oczekują. żeby zachowali cierpliwość. Trzymajcie się! ;*
Lost of love, Ola.

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 14

5 komentarzy:
Zmierzaliśmy ku cieniu pod drzewem. Na trawie siedział Kuba i Daniel. Obaj wsadzili nosy w telefon. Znając ich, to zapewne do siebie też wzajemnie teraz piszą. Nie zdziwiłoby mnie to. Rozglądałam  się za resztą naszej paczki, ale nigdzie ich nie dostrzegłam.
- Gdzie wszyscy? - pyta Kinga, jakby czytając mi w myślach. Chłopaki unieśli swoje wzroki na nas. Usiadłyśmy obok nich, ale oni nie zwracali na to szczególnej uwagi.
- Jesteśmy w skate parku, Kinga. Jak myślisz co tutaj się robi? - Kuba posyła jej spojrzenie, które mówi, że to jest przecież oczywiste. Po części ma rację.
Kinga wzrusza ramionami, rozglądając się po całej placówce. Robię to co ona, tylko wypatrując konkretnej osoby - Dawida.
- A gdzie Alex? - pyta Rutkowska. Daniel chowa telefon do kieszeni, a po chwili to samo robi Kuba. Kinga zirytowana patrzy na nich wyczekując odpowiedzi. - Powiecie, czy nie?
- W tym sklepie po drugiej stronie - mówi Daniel, czym ucieszył Kingę, bo nie musiała dalej mierzyć ich wzrokiem.
- Chyba po lody poszły, czy coś.. - dodaje Kuba.
Całą czwórką zaczęliśmy snuć plany na resztę dzisiejszego dnia. Padło wiele pomysłów, ale wygrał mój. Ucieszyło mnie to, bo słuchając jak Kuba mówi ,,chodźmy na basen", mina mi rzedła. Nikt z nas nie wie, jakie filmy dzisiaj puszczają, ale to żaden problem.
- Kupiłyście mi truskawkowego!? - słysząc, jak Maks się drze, odwróciłam się w jego stronę. Jechał na swojej deskorolce w kierunku dziewczyn, które właśnie wracają ze sklepu.
- Nie - rzekła poważnie Sylwia. Maks będąc już przy dziewczynach, wyrwał im siatkę z zakupami, dokładnie sprawdzając jej zawartość.
- Jak nie? - prychną, rzucając im spojrzenie, po czym znowu wrócił wzrokiem do dna siatki. - Tu są prawie same lody truskawkowe - zabrał sobie jednego. Z zadowoleniem szedł w naszą stronę. W jednej ręce miał loda, a w drugiej deskę. Dziewczyny szły tuż za nim. Maks usiadł na swojej desce i od razu zaczął jeść. Papierek podał Kubie, na co on zmarszczył brwi.
- Siedzisz najbliżej kosza - wytłumaczył Maks, patrząc na punkt za nim. Wszyscy tam spojrzeliśmy i rzeczywiście stał tam metalowy kosz na śmieci. Kuba z cichym westchnieniem wrzucił do niego papierek.
Dziewczyny zajęły sobie miejsca na trawniku, a już po chwili zebrali się chłopaki. Każdy dostał loda, więc jedząc je, staraliśmy ochłodzić swoje ciało. Jest naprawdę gorąco. Jak teraz o tym myślę, to basen nie byłby takim złym rozwiązaniem.
Przechodziliśmy z tematu na temat. Ja udzielałam się zdecydowanie najmniej. Sądząc po zachowaniu Dawida, nic nie pamięta, a więc pozostaje mi tylko się cieszyć. Mimo to, patrząc na niego moje serce nabierało dziwnego rytmu. Nie podobało mi się to. Dlaczego tak się dzieje?
- Zbieramy się? - zapytał Dawid. - Jest już po piętnastej. Dzisiaj jadę na obóz, więc jeżeli chcecie iść do kina, to lepiej teraz, bo potem może się nie udać - wytłumaczył. Wstał z ziemi, po czym otrzepał spodnie na tyłku. Kiedy wszyscy zrobili to samo, uznałam to za zgodę ze słowami Dawida. Również się podniosłam.
Czując jak telefon w mojej kieszeni wibruje, wyciągnęłam go. Na wyświetlaczu pojawił się napis ,,Filip'', więc bez zastanowienia przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej - powiedziałam radośnie.
- Cześć piękna - mogłabym przysięgnąć, że w tym momencie się uśmiecha. - Masz jakie plany na dzisiaj? - zapytał, a mi od razu popsuł się humor.
- Kto to? - zignorowałam pytanie Maksa, uciszając go gestem ręki. Chłopak wcale się nie oburzył. Można rzec, że nawet zainteresowało go kto jest po drugiej stronie telefonu.
Wszyscy już kierowali się w stronę ulicy. Pod drzewem stałam aby ja, Maks, Dawid i Sylwia. Kwiatkowski z ciemnowłosą się o coś sprzeczali, ale nie przysłuchiwałam się temu.
- Właściwie to mam już na dzisiaj plany - oznajmiam ze smutkiem. W słuchawce słyszę ciche westchnięcie, co odbieram jako rozczarowanie. - Ale może...
- Kto to? - powtarza Maks, krzyżując ręce i patrząc na mnie z wiercącym dziurę w mojej głowie wzrokiem.
- Filip - odpowiadam mu wreszcie, na co się szczerzy,, jakby w buzi miał banana. Nawet Sylwia i Dawid przestali się kłócić. Teraz całą trójka patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Wszystko okej? - odzywa sie głos w słuchawce, czyli Filip.
- Emm.. tak, jasne - zapewniam. - Przepraszam, że nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać. Bardzo bym ch....
- Nie ma sprawy. Zadzwoń do mnie jak znajdziesz czas - proponuje ze spokojem w głosie. Mogę odetchnąć z ulgą, że nie ma mi tego za złe.
- Okej - uśmiecham się, patrząc w ziemię. - To ja już będę kończyć - dodaję.
- Do zobaczenia, piękna - charakterystyczne pikanie rozbrzmiało w moim telefonie. Schowałam telefon do kieszeni, a kiedy uniosłam wzrok, by spojrzeć na przyjaciół, patrzyli na mnie. Każdy wyrażał jakieś inne emocje; Maks wyglądał jakby zaraz miał piszczeć ze szczęścia (jak baba), uśmiech Sylwi był tak szeroki, że usta bolały od samego patrzenia, a Dawid.... on.. sama nie wiem. Jego głowa była spuszczona w duł. Ręce miał w kieszeniach swoich krótkich, jeansowych spodenkach. Patrzył na swoje buty z pustką w oczach. To było.... to jest dziwne.
- Muszę sobie z tobą pogadać kochana! - zaśmiał się Maks, klepiąc mnie po ramieniu. Po chwili uciekł w stronę przyjaciół, którzy już znikali za wielkim murem skate parku.
- Chcę znać szczegóły - dodał Sylwia i podążyła za Maksem.
Stałam w ciszy, przyglądając się Dawidowi, ale szybko się ocknęłam.
- Idziesz? - zapytałam niepewnie. Brunet uniósł na mnie swój wzrok i pokiwał twierdząco głową. Zaczęliśmy iść wolnym krokiem, ramię w ramię. - Wszystko okej? - zerknęłam na niego kątem oka.
- Taa.. - mruknął niewyraźnie.
- Na pewno?
- Yhym..
Odnoszę wrażenie, że nie chce ze mną rozmawiać. Nie nadążam za nim. Raz jest miły, wesoły, non stop coś papla, a chwilę później jest nie obecny i oziębły. Powie mi ktoś dlaczego? Byłabym ogromnie wdzięczna.
- Dzisiaj obóz.. - zaczyna mówić. Pokiwałam, głową, dając mu znać, że słucham. - I pamiętasz co ci powiedziałem? - zapytał. - To znaczy napisałem - poprawił się szybko.
- Pamiętam - kiwam głową.
- I.. chcesz? - spogląda mi w oczy, ale kiedy odwzajemniam jego spojrzenie, szybko przenosi wzrok na przyjaciół, którzy idą kilka metrów przed nami.
- Jasne, że chcę, ale w takim razie musimy od razu po kinie wracać do domu, żebym mogła się spakować - zaśmiałam się.

~*~

- Nie! Nie zgadzam się! - wrzasną nagle Maks. Stał obok mnie, więc prawe ucho teraz naprawdę boli.
- Ale co ci szkodzi? - jęknęła Alex. - Przecież nawet nie wiesz o czym jest ten film.. - dodała zirytowana.
- Czemu oni w ogóle puszczają coś co powstało w 2013 roku? -wtrącił Kuba.
- Serio - zgodził się z nim Jake. - Jakby w 2015 roku żaden.....
- To idziemy na Smerfy 2! - przerwała mu Sylwia. Jako że ona trzymała pieniądze, za które mamy kupić bilety, poszła w stronę kasy.
- Mi to pasuje - wyszczerzył się Maks. Kinga przewróciła oczami i pobiegła za Sylwią, mówiąc coś do niej.
Wszyscy zaczęli kierować się do kasy, więc nie pozostało mi nic innego. Zaczęli już wchodzić. Daniel poczekał na mnie i podał mi mój bilet, a po chwili pracownik przerwał go w połowie. Razem z przyjacielem odszukałam wzrokiem resztę naszej ''ekipy''.
- Tam są - kiwną głową w stronę kolejki po jedzenie. 
Podeszliśmy do nich w momencie, kiedy Maks rozwodził się na temat urody jakiejś aktorki. Ponoć jest gorąca. 
- Kupisz mi średni popcorn i pepsi? - zwróciła się do mnie Alex. Bez namysłu skinęłam głową. Bo czemu nie? - Muszę do łazienki - poinformowała wszystkich, po czym biegiem ruszyła w stronę toalet. Przed tym dała mi wyliczoną kwotę pieniędzy na swoją przekąskę podczas oglądania smerfów.  
Rozglądając się dokładnie, można dostrzec, że jesteśmy tu najstarsi. Oczywiście nie licząc rodziców, którzy przyszli tu ze swoimi dziećmi. 
- Dawid! - wrzasnął czyjś dziecięcy głos. Odwróciłam głowę w odpowiednim kierunku. Jakaś dziewczynka biegła do nas. Cały czas krzyczała imię Kwiatkowskiego, po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Na oko miała jakieś siedem lat.
Wskoczyła Dawidowi na ręce. Mało by brakowało, a by upadła, ale na szczęście Kwiat złapał ją w odpowiednim momencie. Dziewczynka mocno wtuliła się w Dawida. To jest uroczy widok, przysięgam.
- Umm.... przepraszam za nią - podeszła do nas kobieta, która nie śmiało spoglądała na całą naszą grupkę. - Laura bardzo lubi twoje piosenki. Ciągle je śpiewa - zaśmiała się, patrząc na swoją córkę.
- Mówiłam, że dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień - rzekła blondynka, ocierając piąstkami swoje oczy. Widziałam, jak kładzie swoją lewą rączkę na karku Dawida i zaczyna bawić się jego włosami. Jaka ona jest słodka!
- Mamo... - podeszła do nas jakaś dziewczyna w długich ciemnobrązowych włosach. Zauważając w jakim towarzystwie znajduje się jej rodzicielka i siostra, trochę się zmieszała. - Em.. hej? 
Na jej zachowanie wszyscy się zaśmialiśmy. Laura wyszeptała coś Dawidowi na ucho, na co on jej odpowiedział, również szeptem.
Dawid zrobił sobie z fanką zdjęcie, a raczej kilka zdjęć. W między czasie Alex wróciła z toalety. Kupiliśmy popcorn w ostatnim momencie, bo nasz seans się już zaczynał. Wbiegliśmy na wielką salę. Nie sprawdzała wcześnie jakie mamy miejsca, także musiałam poczekać aż wszyscy dojdą do porozumienia. Reklamy już leciały, podczas, gdy my nadal staliśmy jak idioci.
- Jejku - jęknął Kuba. Wyciągnął z kieszeni swój telefon i poświecił nim na swój bilet, odczytując nasz rząd. 
- Jakbyście nie mogli tak od razu - westchnęłam, kiedy wreszcie zajmowaliśmy swoje miejsca, czyli przedostatni rząd. Ja siedziałam w sumie na brzegu, bo to ostatnie miejsce było wolne.
Siedziałam znudzona oglądając reklamy. To jest chyba najgorsze co może być. Jak bym chciała pooglądać reklamy to bym sobie Polsat włączyła...
Wzdrygnęłam się, gdy ktoś nagle usiadł obok mnie. Spojrzałam na tą osobę i od razu rozpoznała, kto to jest. Dawid.
- Trzymaj - wyszeptał do mnie, podając mi jeden z dwóch popcornów. - Jak coś, to możesz moją cole - dodał, w momencie kiedy napychał sobie do buzi jedzenie. Zaśmiałam się po cichu i pokiwałam na znak, że rozumiem.

Dawid POV:

- Myślisz, że twoje fanki... Kwiatonatorki, doniczki, czy jak ty je tam zwiesz, polubią mnie? - Marika paplała, jak katarynka. - No wiesz. Na przykład Selena Gomez i Niall Horan. Oni nie są razem, ale wiele osób im to zarzuca. Przez to niektóre fanki One Diection nie lubią Seleny. Co jeżeli... 
- Marika - zaśmiałem się, przerywając jej. 
Odwróciła głowę przez ramię, cały czas stojąc przy swojej szafie. Od chyba piętnastu minut siedzę z nią w jej pokoju, a ona się pakuje. Z tego co widzę na razie spakowała tylko skarpetki. 
- I co się na mnie gapisz? - skarciłem ją, z dziwnym uśmiechem. - Jak się nie spakujesz, to będziesz przez cały tydzień chodziła w moich ciuchach i może Wrzoska albo Pilewicza. Chyba, że Sara też jedzie, wtedy masz farta - rzekłem poważnie.
- Na szczęście zdążę się spakować - zapewniła. 
Odwróciła się przodem do szafy, dalej wywalając z niej cichy. Leżałem na jej łóżku z rękami pod głową. Przyglądałem się jej drobnej sylwetce. Zauważyłem, to że ostatnio niechętnie je. Mam wielka nadzieję, że to nie jest jakaś chora dieta, polegająca na głodzeniu się.
- A ty jesteś już spakowany? - zapytała. Wzięła jakieś koszulki z drugiej od dołu półki w szafie. Rzuciła je w moją stronę. - Złóż je ładnie do walizki - rozkazała.
- A co ja jestem? - prychnąłem, lecz i tak włożyłem je tam gdzie mnie poprosiła. - I tak, jestem już spakowany.
Rzucała kolejne rzeczy w moją stronę, a moim zdaniem było składanie ich do walizki. Pobiegła do łazienki po jakieś swoje duperele. Wróciła z małą, fioletową kosmetyczką. Rzuciła ją w moją stronę, a dokładniej w twarz, przez co jęknąłem.
- Przepraszam - skrzywiła się, jakby to ona dostała, a nie ja.
- Musisz mnie przeprosić ładniej, bo jak nie, to rzucę cie na pożarcie moim Kwiatonatorkom, doniczkom, czy jak je ja tam zwie - zacytowałem jej słowa, na co zmarszczyła brwi. Oparłem się plecami o ścianę i zrobiłem obrażoną minę. - Czekam.
- No weź - fuknęła. Serio?
- Serio.
Usiadła na przeciwko mnie na łóżku. Czułem, jak mi się przygląda. Miło jest wiedzieć, że w tym momencie cała jej uwaga jest skupiona na mnie.
- Czekam - powtórzyłem.
- Ale co ja mam zrobić? - jęknęła. 
Odwróciłem głowę w jej stronę, posyłając jej łobuzerskie spojrzenie.
- Pocałuj mnie w miejsce, gdzie dostałem - wskazałem na usta, a ona prychnęła.
- Nie kłam. Wcale nie dostałeś w usta - rzuciła mi piorunujące spojrzenie. Uniosłem ręce w geście obronnym, a ona uśmiechnęła się, jakby była z siebie dumna. 
- No więc? - ponagliłem ją.
- Czoło. Dostałeś w czoło - powiedziała. Wzruszyłem ramionami.
Usiadła obok mnie. Jej prawa ręka znalazła się na moim ramieniu, a lewa na udzie. Uniosła się trochę, by jej usta znalazły się na wysokości mojego czoła. Szybko uniosłem się do góry. Myślałem, że to zadziała. Niestety jej miękkie wargi musnęły mój policzek, a nie usta. Szkoda.
- Ty oszuście! - pisnęła, waląc mnie w bok. - Nie lubię cie - odkręciła się do mnie tyłem.
- Czuły, dobry prawie mąż.. - zacząłem śpiewać, na co ona się zaśmiała. Cóż, słaba z niej aktorka.
Położyłem się obok niej; moje nogi były za nią, a głowę podpierałem na łokciu. Patrzyłem na nią, jak udaje złą. Wygląda trochę śmiesznie i uroczo. 
- Wiesz, która piosenka jest najlepsza? - zapytała nagle, przenosząc wzrok na mnie. Oparła się wygodnie o mnie, dalej topiąc wzrok w moich tęczówkach. 
- Ale kogo? - zmrużyłem oczy.
- No twoja - powiedziała, jakby było to oczywiste. Nie dal mnie. Nawet nie wiedziałem, że ona słucha mojej muzyki.
- Jaka? - jestem naprawdę ciekawy. 
- ,,Jak To'' - uśmiechnęła się nie śmiało.
Widząc jej rozweseloną twarz, to jak potrafi zatopić się w moich oczach.. dostrzegam to. Dostrzegam każdy jej najmniejszy gest. Może robi to nieświadomie, ale to właśnie przez takie rzeczy utknęła w mojej głowie.

Marika POV:

- Macie wszystko? - zapytał Igor. Wymieniłam z Dawidem spojrzenie, po czym zgodnie pokiwaliśmy głowami. - To ja biorę wasze walizki, a wy idźcie już do busa - rozkazał nam.
Igor odszedł w stronę czerwonego, wielkiego pojazdu. Pożegnałam się szybko z przyjaciółmi, Dawid również się pożegnał i pobiegł już do busa. Miałam już wchodzić, ale usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się, by zobaczyć, kto to. Filip szedł w moja stronę. 
- Hej - przywitałam się, gdy stał już na przeciwko mnie.
- Gdzie ty jedziesz? - zapytał. Albo źle widzę, albo on naprawdę jest zdenerwowany.
- Jadę z Dawidem na obóz do Kazimierza Dolnego - wyjaśniłam szybko.
- Z nim? Po co? - zacisnął pięści, patrząc na mnie wściekle. Zaczynam się go bać. Nigdy nie widziałam go takiego. - Odpowiedz! - wrzasnął.
- Filip.. - szepnęłam. Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Jestem zdziwiona tym co ma teraz miejsce. Nie rozumiem o co chodzi.
- Czemu mi nie....
- Co tu się dzieje? - nagle z busa wysiadł Dawid. Stanął dosłownie za mną. Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Moje serce nabrało niespokojnego rytmu.
- Ona nigdzie z tobą nie jedzie - rzekł Filip, z pewnością w głosie.
- Co? - zapytałam, rozszerzając oczy.
- To co słyszałaś.

Od Autorki:
Wreszcie jest! :D Mam nadzieję, że się podobał. Nie pytajcie, kiedy następny, bo nie mam pojęcia.
Założyłam zakładkę ,,Spis Treści". Zajrzyjcie tam, jeżeli będzie ktoś ciekawy ile rozdziału jest już napisane ;)
Jest już 6 stycznia, ale to nie ważne - Szczęśliwego Nowego Roku! :D
Domyślam się, że wiele osób nie jest zadowolonych z tego, że rozdziały pojawiają się co 2-3 tygodnie, ale chyba będziecie trzeba to zaakceptować. Obawiam się, że teraz tak będzie. Rozdziały pisze mi się ciężko trochę, ale wiem, że to chwilowe.
Moja przyjaciółka zaczęła pisać FF. Namówiłam ją do tego! :D Zajrzyjcie tam, moze akurat fabuła wam się spodoba? ;)
http://only-girl-in-the-world-nh.blogspot.com
FF jest o Niall'u.
18 osób zaznaczyło, że czyta i komentuje, dlatego pod tym rozdziałem chcę zobaczyć przynajmniej 14 komentarzy.
Lost of love, Ola.
Theme by hanchesteria