sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 16

Byłam zdziwiona, kiedy obudziłam się, a na łóżku obok dostrzegłam śpiącego Dawida. Jakim cudem wstałam tak wcześnie? Zawsze śpię do późnej godziny, a dzisiaj wstałam o (sprawdzałam to) 6:18. Co ze mną nie tak! No, ale cóż. Korzystając z tego, że łazienka jest wolna, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i weszłam do niej. Załatwiłam swoje potrzeby i zabrałam się za doprowadzanie swojej twarzy oraz włosów do ładu. Nie lubię się malować, aczkolwiek dzisiaj zrobię wyjątek. Po tym, jak moja twarz już nie odstraszała, zaczęłam rozczesywać włosy. Na sam koniec umyłam zęby. Ubrałam się w szorty i koszulkę z flagą, a na nogi wsunęłam czarne vansy.
Gotowa na dzisiejszy dzień, wyszłam z łazienki. Dawid ciągle spał. Zegarek w moim telefonie wyświetlał godzinę równą siódmą. Powinnam go obudzić, czy pozwolić dalej się wylegiwać?
Zdecydowanie to pierwsze.
Szeroko się uśmiechając podbiegłam do jego łóżka, wskakując okrakiem na chłopaka.
- Wstaaawaj! - wrzasnęłam mu do ucha, pochylając się.
- Uhh... - jęknął i się przekręcił na plecy, a ja o mało nie spadłam na podłogę. Gdyby nie to, że w tym momencie on jeszcze nie jest świadomy co robi, pomyślałabym, że zrobił to specjalnie.
- Dawid - szturchnęłam go w ramię. - Wstawaj. Nie mam co robić. Nudzi mi się - powiedziałam, mając nadzieję, że to pomoże.
- Złaź ze mnie - wymamrotał, wiercąc się pode mną. Teraz specjalnie próbuje mnie zrzucić.
- Jest siódma - rzekłam.
- Siódma rano, to dla mnie noc.. - zanucił, a ja dopiero teraz zauważyłam jego poranną chrypkę w głosie.
Dawid zaśmiał się, jakby właśnie stało się coś naprawdę zabawnego. Zrzucił mnie z siebie, a ja wylądowałam obok niego na łóżku. Kwiatkowski położył się na mnie, uniemożliwiając mi ucieczkę.
- Śpij - wyszeptał w moją skórę na szyi. Ciepły oddech sprawił, że przeszły przez moje ciało ciarki, a on chyba to dostrzegł.
Wstrzymałam oddech, kiedy zaczął składać pocałunki na mojej szyi. To było przyjemne, mimo, że nie powinno się dziać. Jest tylko moim przyjaciele, nie mogę dopuszczać do takich sytuacji. Muszę myśleć o Filipie.
- Przestań - odepchnęłam go lekko od siebie, trzymając ręce na jego klatce piersiowej. - Nie możemy.
- Ale my nic nie robimy - wzruszył ramionami.
- Dagmara będzie zła jeżeli się dowie, że..
- Że co? - prychnął, przerywając mi. - Po pierwsze; ona nie jest moją dziewczyną, a po drugie; przecież się nie pieprzymy.
- Słyszałam o tym.
Dawid zmarszczył brwi, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Próbował odczytać z mojej twarzy, co mam na myśli.
- O tej całej przyjaźni z przywilejami, czy coś - wyjaśniłam.
- Ja pierdolę.. - westchnął i zsuną się ze mnie.
Patrzyłam jak się ubiera, a po chwili znika za drzwiami łazienki. Nabrałam dużo powietrza, żeby po sekundzie je wypuścić. Czemu on się tak dziwnie zachowuje?

~*~

Śniadanie minęło bardzo szybko. Rozmawiałam z ludźmi z ekipy Dawida, ale głównie z nim i Igorem. Potem wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Cieszyłam się, że nie muszę się już mierzyć z ciekawskimi wzrokami Kwiatonatorek. Nadal nie rozumiem zmian nastroju Dawida, ale chyba muszę to zignorować. Inaczej zepsuje cały pobyt tutaj.
Siedziałam na łóżku patrząc, jak Dawid się szykuje. Wsunął telefon do kieszeni, stojąc przed lustrem w szafie. Przeczesał palcami swoje włosy postawione do góry na żelu. Odkręcił się w moją stronę, klepiąc swoje kieszenie, te z tyłu i z przodu.
- Co? - zapytałam, kiedy na jego twarzy malowało się zdenerwowanie zmieszane z przerażeniem.
Nie odpowiedział. Rzucił się na swoje łóżko i zaczął je przekopywać. Patrzyłam na niego zdziwiona.
- Czego szukasz?
Zatrzymał się, a jego oczy pokierowały się na mnie.
- Widziałaś mój portfel? - w jego oczach pojawiła się nadzieja.
Pokręciłam przecząco głową, na co on westchnął i dalej przekopywał cały pokój. Minęło kilka minut, ale portfela nie było. Próbowałam go namówić by sobie odpuścił. Bym mu potem pomogła, niestety on jest za bardzo uparty.
- No Dawid.. - jęknęłam.
- Co 'Dawid'? Zgubiłem portfel, a to nie może poczekać! - skarcił mnie wzrokiem.
Czekałam niecierpliwie, aż w końcu Kwiatkowski zgonił mnie z mojego łóżka, by sprawdzić, czy tam się jego zguba nie zapodziała.
Zła na chłopaka wyszłam z pokoju, a on nawet tego nie zauważył. Przez to że zgubił ten portfel jest dla mnie oschły. Niech może mnie jeszcze osądzi. Nie zdziwiłabym się.
Pobiegłam do recepcji, witając młodego faceta. Wyjaśniłam mu co się stało i zapytałam, czy nigdzie nie znaleźli. Jednak facet pokręcił przecząco głową.
- Ale pan pewny? - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Jeżeli znaleźlibyśmy portfel, to na pewno byśmy o tym poinformowali - wytłumaczył.
Westchnęłam ciężko.
- Dobrze, dziękuję.
Szłam wolnym krokiem, żeby przedłużyć czas, w którym nie muszę patrzeć na zdenerwowanego bruneta.
Kiedy byłam przy drzwiach, usłyszałam jak mój telefon dzwoni gdzieś z środka. Miałam wejść, ale szybko się zatrzymałam. Dawid odebrał. Oparłam się o ścianę, wsłuchując się w rozmowę.
- Po co do niej dzwonisz? - zapytał niemiło. - Daj jej spokój....... W przeciwieństwie do ciebie tak....... O nie - zaśmiał się gorzko. - Sugerujesz, że ją kocham? Proszę cię, miłość jest głupia......... Nie mogę zabierać przyjaciółki ze sobą?............ Weź spierdalaj.......... Policzysz się ze mną? - znowu się roześmiał. - To jej to powiedz, jestem pewien, że i tak wtedy stanie po mojej stronie.......... Nie dzwoń do niej, cześć - rozłączył się.
Odczekałam chwilę zanim weszłam do pokoju. Analizowałam w głowie wszystko co usłyszałam, ale nic z tego nie rozumiem.
- Znalazłeś? - zapytałam stając w futrynie.
Dawid spojrzał na mnie. Ilustrował mnie wzrokiem, co jest dla mnie niekomfortowe. Po chwili pokiwał głową.
- Taa... był w spodniach, w których chodziłem wczoraj - powiedział, obojętnie.

~*~

Chodziliśmy po rynku, zatrzymując się przy każdym stoisku. Humor Dawida zmienił się, teraz jest zadowolony. Kupiliśmy sobie koktajle, a potem dalej kręciliśmy się po rynku. Usiedliśmy na ławce w cieniu pod drzewem. Kwiatkowski wyciągnął telefon i zaczął nagrywać snapy.
- A ty co powiesz, Marika? - skierował przednią kamerkę na mnie.
Wzruszyłam ramionami, ciągnąc przez różową słomkę truskawkowy koktajl.
- Nie jest zbyt rozmowna - skwitował chłopak, po czym wydął dolną wargę, kiedy na nagraniu widnieliśmy oboje.
Kwiatkowski zaczął opowiadać trochę o dzisiejszym dniu. Opowiedział historię z zagubionym portfelem, a potem pokazał swoją pamiątkę z tego miejsca, którą kupił sobie jakieś pół godziny temu. Bardzo cieszył się swoją maską z twarzą Obamy.
- Uśmiech! - zawołał do mnie.
W momencie kiedy robił zdjęcie oparłam policzek o jego ramię, by na fotografii nie było widać mojej twarzy.
- No weź - jęknął Dawid.
Spojrzałam na zdjęcie, które wyszło uroczo. Dawid zapisał je w pamięci swojego telefonu i dodał je na My Story. Po chwili zdjęcie było też na Instagramie.
- Robisz to specjalnie - szturchnęłam go.
- Co?
- Twoi fani mnie znienawidzą - fuknęłam.
Dawid nie potraktował tego poważnie. Zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę bym wstała.
- Wolisz pizze, czy gofry? - odkręcił głowę w moją stronę. Szedł przede mną jakieś trzy kroki, ciągle ciągnąc mnie za rękę.
Wzruszyłam ramionami.
- Więc zgadzasz się na pizzę? - upewnił się.
- Tak, cokolwiek.
Nie mogliśmy znaleźć żadnej kawiarni, restauracji albo baru gdzie podają pizze. Dopiero kiedy opuściliśmy rynek, zaraz za rogiem odnaleźliśmy takie miejsce. Bez namysłu zajęliśmy jedne ze stolików na zewnątrz. Przed słońcem chronił nas wielki zielony parasol, co mnie bardzo ucieszyło.
Po krótkiej naradzie, jaką pizze wybrać, postawiliśmy na margaritę. Kiedy podeszła do nas kelnerka, Dawid składał zamówienie podczas, gdy ja odpisywałam na sms'a od Maxa. Dzisiaj idą na basen, a Sylwia zgubiła swój strój kąpielowy, więc pojechała z Alex, by kupić nowy.
- Cola? - zapytał Dawid. Poczułam na sobie jego i kelnerki spojrzenie. Podniosłam wzrok na bruneta i pokiwałam głową.
Kobieta podziękowała nam, po czym wróciła do środka. Miałam schować telefon do kieszeni, ale na wyświetlaczu pojawiła się ikona z nową wiadomością. Kliknęłam na nią.

Od: Filip
Jesteś na mnie zła?

Westchnęłam ciężko.

Do: Filip
Raczej zdziwiona

- Odłóż już ten telefon - jęknął Dawid.
- Zaraz.

Od: Filip
Dlaczego?

- Marika, odłóż telefon albo ci go zabiorę - powiedział. Zignorowałam jego groźbę. - Tylko nie mów, że nie ostrzegałem - nim się zorientowałam telefon znajdował się po drugiej stronie stolika w rękach Dawida.
- Ej! - krzyknęłam oburzona.
Dawid spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,,ostrzegałem''. Pokazałam mu język i zaczęłam bawić się serwetkami leżącymi na stole.
- Jak ci się tu podoba? - zaczął temat.
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Rozejrzałam się po okolicy w zasięgu mojego wzroku. Nie zwracałam wcześniej uwagi na to, jak to miejsce wygląda.
- Ładnie.
- Słyszałem, że jest tu restauracja na statku. Pójdziemy tam? - zapytał. Jego tęczówki wlepiały się w moją twarz oczekując odpowiedzi.
- Dzisiaj? - zmarszczyłam czoło.
Nie chcę tyle jeść. Przytyję, a i tak ważę za dużo. Chyba muszę wziąć się za siebie. Wciąż pamiętam jego słowa. Może mi tego nie mówić, ale ja wiem, że uważa mnie za grubą.
- Nie - zaśmiał się. - Może jutro?
- Nie wiem - wymamrotałam.
- Wiesz, że koty mają zazwyczaj po dwanaście wąsów z każdej strony pyszczka?
Moje kąciki ust uniosły się ku górze. Z całych sił starałam się nie roześmiać, kiedy Dawid ciągle siedział nie wzruszony.
- Co? Czytałem ostatnio trochę o kotach - wytłumaczył się. Nie wytrzymałam już i parsknęłam śmiechem. - Jesteś irytująca, wiesz? - zmrużył na mnie oczy. - Ja się z tobą dzielę ciekawostkami, a ty się śmiejesz - fuknął. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, udając obrażonego. Albo na prawdę się obraził?
- Jesteś głupi - posłałam mu sztuczny uśmiech.
- Jeszcze mnie obrażasz? - uniósł prawą brew. - Źle postępujesz.
Przekomarzaliśmy się przez następne kilka minut, aż podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Dopiero, gdy ujrzałam pizze, zdałam sobie sprawę z tego, jaka jestem teraz głodna.

~*~

Spotkaliśmy kilka dziewczyn, które mieszkają w okolicach Kazimierza i już od jakiegoś czasu chodziły po rynku szukając nas. Byłam zaskoczona, a jednocześnie zrobiło mi się miło, kiedy poprosiły również mnie o zdjęcie. To był pierwszy raz kiedy nie bałam się stanąć twarzą w twarz z fankami Dawida - i on oczywiście o tym wspomniał.
Niestety po miłym pobycie na rynku, musieliśmy powoli wracać. Dawid z obozowiczami będzie nagrywał piosenkę, czy coś. Namawia mnie bym też w tym uczestniczyła, ale nie chcę. Nie każe mi śpiewać, nic z tych rzeczy. Chodzi o to żebym nie siedziała sama w pokoju nudząc się.
Dawid wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wsadził jednego do ust. Odpalił go, a po chwili wypuścił z buzi mgłę dymu. Z westchnieniem spojrzałam na kamienną drogę prowadzącą do hotelu. Musimy wejść pod sporą górę. Po obu stronach drogi są wysokie drzewa, teraz wygląda wszystko całkiem ładnie. Niestety tylko, kiedy jest widno. W nocy ta ścieżka i wszystko wokół wygląda, jak z jakiegoś horroru.
- Ile jeszcze tu będziemy? - zapytałam, żeby zapobiec tej ciszy.
Dawid spojrzał na mnie, wypuszczając dym z ust i wzruszył ramionami.
- Przyjechaliśmy wczoraj.
- No wiem - wywróciłam oczami. - Ale chce wiedzieć, kiedy wrócimy.
- Jedziemy jeszcze na koncert - przypomniał. Pokiwałam głową, dając mu tym znać, że pamiętam.
Znowu zapadła cisza, której nie chciałam. Dawid dopalił swojego papierosa, po czym rzucił go na ziemię i zdeptał. Włożył ręce do kieszeni, dalej idąc ze mną ramię w ramię.
- Mam wrażenie, że nie chcesz tu być - powiedział cicho.
Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Odkręciłam głowę w jego stronę, ale on patrzył na swoje buty. Wydawał się być trochę urażony.
- Że nie chcesz być tu ze mną - dodał szeptem.

Od Autorki:
Mam nadzieję, że się podoba. Chcę wrócić do regularnego dodawania rozdziałów, ale jest mi bardzo ciężko. Za dużo nauki, za mało czasu. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przez takie dodawanie rozdziałów (zdarza się raz na miesiąc) straciłam trochę czytelników, niestety nic na to nie poradzę. Jest mi przykro, ale to moja wina. Nie skłamię, kiedy przyznam, że zaniedbałam bloga. Bo to prawda. Chcę was (tych którzy jeszcze tu są) bardzo przeprosić. Nie mogę obiecać, że od tak wrócę do dodawania regularnie. Nie uda mi się. Mam nadzieję, że rozumiecie, że też mam naukę i nie blog jest najważniejszy, a szkoła.
Cóż.. po prostu dziękuję tym, którzy mimo wszystko dalej tutaj zaglądają ♥
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem oraz za wyświetlenia, które ciągle rosną.
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy w rozdziale jakie wyłapaliście. Niektórzy pewnie wiedzą, że nienawidzę ich sprawdzać. Dlaczego? Bo nie lubię czytać tego co napisałam xD
Lost of love, Ola.

4 komentarze:

  1. Mega! Czekam na kolejny rozdział, niech Dawid pogada z nią tak szczerze i wgl i niech sie ten Filip odwali hahha

    OdpowiedzUsuń
  2. cuudo,
    czekam na moment, gdzie prawda o Filipie wyjdzie na jaw, a ona bedzie mogla byc z Dawidem hahah

    OdpowiedzUsuń

Theme by hanchesteria