sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 18

14 komentarzy:
Po śniadaniu pojechałam z Igorem do galerii, żebym mogła sobie kupić jakiś strój kąpielowy. Dawid został z obozowiczami i wspólnie spędzali czas. Igor niestety nie pomagał mi w wyborze stroju, ciągle ktoś do niego dzwonił. Także on siedział na kanapie w jednym ze sklepów, a ja szukałam czegoś odpowiedniego. Obeszło by się bez tego całego zamieszania, gdyby Dawid uprzedził mnie, że będziemy na basenie.
Potem wróciliśmy do hotelu, ale tylko na chwilę. Wszyscy byli już na basenie, więc my tylko wzięliśmy to co nam jest potrzebne i zbiegliśmy na sam dół, bo właśnie tam znajduje się basen. Przebrałam się w swój strój, a na ramiona narzuciłam ręcznik i tak wędrowałam przez wszystkie korytarze aż dotarłam do basenu.
Szukałam wzrokiem Dawida. Po chwili dostrzegłam go pomiędzy dziewczynami. Wszyscy trzymali się za ręce stojąc w szeregu i odliczali, po czym wskoczyli do wody. Zaśmiałam się widząc, jak radują się tym co zrobili.
Odkładam ręcznik na plastikowe krzesło, po czym podchodzę do brzegu basenu. Siadam, a nogi do kolan zanurzają się. Woda jest przyjemna, dlatego zeskakuję, ale moje dłonie ciągle kurczowo trzymają się brzegu. Nie bardzo umiem pływać. Wzdycham i brodę na dłoniach, które ciągle trzymam na brzegu.
Czuję jak czyjeś ręce oplatują mnie wokół. Kiedy ta osoba opiera głowę na moim prawym ramieniu, przywierając do mnie swoim ciałem, wiem, że to Dawid.
- Przestań, odsuń się, tu są twoje fanki - jęknęłam na wizję wszystkich niemiłych słów rzuconych w moją stronę po tym jak rozniesie się plotka o naszym nieistniejącym związku. - Dawid - mówię twardo, kiedy dalej się do mnie tuli.
- No i co z tego? - zapytał cichym głosem.
- To, że ja nie chcę być hejtowana.
- Nie będziesz, zadbam o to - zapewnił mnie.
Sprawdzam czy nikt się na nas nie patrzy i na szczęście jeszcze nikt nas nie zauważył.
- Odsuń się ode mnie - rozkazałam mu, odkręcając się przodem do niego.
Napotkałam jego czekoladowe tęczówki, które wyrażały niezadowolenie. Nie obchodzi mnie to w tym momencie. Przykro mi.
- Przypominam ci, że go nie kochasz. więc mnie nie odtrącaj - wyskoczył nagle.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego. Nie wie co ja czuję. Nie może mówić takich rzeczy, nie ma takiego prawa.
- Odebrałeś mój telefon - powiedziałam, żeby sprawdzić jego reakcję. Zesztywniał słysząc moje słowa. - Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego kazałeś mu dać mi spokój? - naciskam.
- Bo nie zasługuje na ciebie.
- A kto zasługuje? Ty? - prychnęłam. Odepchnęłam go od siebie i złapałam się jedną ręką brzegu, by nie pójść na dno. - Nigdy więcej nie odbieraj mojego telefonu - zakazuję.
- Nie przychodź do mnie z płaczem, kiedy cie zrani - wysyczał przez zęby.
Zignorowałam to i wyszłam z basenu. Podeszłam do krzesła, na którym zostawiłam mój ręcznik, co prawda z walizki Dawida, ale to szczegół. Miałam już opuścić pływalnię, ale sobie coś przypomniałam, przez co zatrzymałam się i odwróciłam w stronę basenu. Dawid dalej był w tym samym miejscu, patrząc na mnie. Podeszłam bliżej, by nie krzyczeć na całe pomieszczenie i nie zwracać na nas uwagi.
- Powiedziałeś wtedy, że jak on mi coś powie, to ja i tak stanę po twojej stronie. O co chodziło? - zapytałam, przykucając, żeby lepiej słyszeć co mi powie.
Patrzy na mnie, a ja wiem, że szuka dobrej wymówki.
- Powiedz.
- Nie twoja cholerna sprawa, daj mi spokój - parsknął chamsko i odpłyną, tym samym uciekając od rozmowy.
Wróciłam do pokoju i tam przesiedziałam samotnie pół godziny. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i zwykła biała koszulkę, a mokry strój powiesiłam w łazience na grzejniku, razem z ręcznikiem. Odpaliłam laptopa Dawida i sprawdziłam kto jest dostępny na Facebook'u. Trafiłam na Sylwię, więc do niej napisałam. Poopowiadałyśmy trochę co tam u nas słychać, a potem ona musiała kończyć, bo z resztą naszej paczki szła do kina. Chciałabym teraz z nimi być.
Weszłam na jakiegoś bloga, na którym dziewczyna oceniała obejrzane filmy. Jeden z opisów przypadł mi szczególnie do gustu, więc odszukałam film na Zalukaj i włączyłam go.
Po pół godziny oglądania zrobiłam się trochę głodna, ale trochę się bałam wyjść sama do sklepu, który swoja drogą nawet nie wiem gdzie jest. Do obiado-kolacji jeszcze całkiem sporo czasu, a ja tyle nie wytrzymam. Rozważałam co mam w tej sytuacji zrobić, aż w końcu postanowiłam spróbować poszukać tego sklepu sama. Zatrzymałam film i zamknęłam laptopa. Wzięłam pieniądze i wyszłam z pokoju, zamykając go.
Szłam przez korytarz, a po chwili zza rogu wyszedł Dawid. Miał na sobie, tylko krótkie dresowe spodenki, które były mokre, wiec wnioskuję, że nie ściągnął kąpielówek. Trochę to wygląda jakby się posikał. Z jego włosów kapała woda, a po ciele spływały kropelki. Nawet żadnych butów nie wziął, tylko szedł na boso.
- Gdzie idziesz? - zapytał, udając, że nie bardzo go to obchodzi, choć wiem, że tak naprawdę, gdyby wrócił do pokoju i tam mnie nie zastał, to by wszystkich o mnie pytał.
- Interesuje cie to? - prychnęłam, chcąc go wyminąć, ale złapał mój nadgarstek.
- Tak trudno jest odpowiedzieć na proste pytanie? - denerwuje się.
- Tobie jakoś trudno - wypomniałam mu rozmowę z basenu, gdzie uciekł bojąc mi się powiedzieć.
- Nie będę biegał i ciebie szukał, kiedy się zgubisz - zgromił mnie wzrokiem. Spróbowałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale nie udało mi się.
- Jeżeli zamierzasz mieć przede mną tajemnice i mnie okłamywać, to nie zbliżaj się do mnie. Nie chcę świadomie otaczać się oszustami! - podniosłam głos, mówiąc mu to co mam na myśli i mocno szarpię ręką, dzięki czemu udaje mi się wyrwać ją z jego dłoni. - Przemyśl to i odezwij się do mnie, kiedy zaczniesz być ze mną szczery.
Wyminęłam go, a on już nie próbował mnie zatrzymywać.
- Przynajmniej powiedz gdzie idziesz. Nie znasz Kazimierza i możesz się zgubić - powiedział spokojnym, opanowanym tonem.
- Do sklepu.

~*~

Z paczką chipsów i ciastek wróciłam to obozowiska. Kiedy weszłam do pokoju, nie było w nim Dawida. Zamiast niego znalazłam kartkę, na której napisał, że pojechał z Igorem coś załatwić i wrócą około siedemnastej. Spojrzałam na zegar, który pokazywał godzinę 15:27 i ciężko westchnęłam. 
Rzuciłam się na łóżko i kontynuowałam oglądanie filmu, a mój głód łagodziłam jedząc smakołyki, które kupiłam w sklepie, który znalazłam z miłą pomocą starszej pani. 
Tak jak teraz o tym myślę to jestem głupia, bo próbuję schudnąć po tym co usłyszałam, a w tym momencie się obżeram. Chyba nie chcę mieć chłopaka jeżeli muszę wyglądać perfekcyjnie. Nigdy taka nie byłam, nie jestem i nie będę. Mój sposób myślenia i to jaka jestem bardzo się zmienił odkąd poznałam Aloha Team. Zmieniłam się, ale myślę, że nie na gorsze. Ciągle jestem sobą, ale stałam się inna, zaczęłam szybciej ufać ludziom i najpierw ich poznawać, a dopiero później ewentualnie odrzucać. Nie chcę mieć przy sobie osób, przez które czuję się źle. Kto by chciał?
Nie chcę mieć przy sobie ludzi, którzy mnie ranią, a ciągle przy mnie jest Dawid. Mam mieszane uczucia co do niego. Czasem jest fantastycznym chłopakiem, ale potrafi być dupkiem i egoistą. Ostatnio mam wrażenie, że on coś do mnie czuje. Jak inaczej wytłumaczyć to że prawie cały czas mnie przytula, zakazuje Filipowi zbliżać się do mnie i jest zły kiedy go odrzucam. Jak? Co jeżeli naprawdę czuje do mnie więcej niż przyjaźń? Oby to była tylko moja głupia wyobraźnia.
Drzwi od pokoju się otwierają przez co odrzucam natychmiast od siebie wszystkie myśli. Dawid niepewnie wchodzi do środka, zamykając za sobą drzwi. Lewą rękę ciągle trzyma za sobą. Podchodzi do mojego łóżka i siada na podłodze. Zatrzymuję film, w którym nawet nie bardzo już wiem o co chodzi. On widocznie czegoś ode mnie chce. Przenoszę wzrok na niego, kiedy on ciągle mi się przygląda.
- Co? - zapytałam.
- Nie jestem w tym dobry, ale bardzo cię przepraszam - zaczął. Był smutny. On naprawdę był smutny, bo źle mnie potraktował. Czy ja śnię? - Nie chcę się z tobą kłócić. Jestem idiotą i chamem. Jestem okropny. Przepraszam - dochodzę do wniosku, że nie lubię, kiedy mówi tak o sobie. - Ale... - urywa nasz kontakt wzrokowy i patrzy na swoje spodnie. - Zależy mi na tobie w jakiś sposób. Lubię cie - o mój Boże. Czy moje przypuszczenia są prawdziwe? - Nie złość się na mnie, dobrze? - znowu na mnie patrzy, a w jego oczach dostrzegam obawę. 
- Jesteś bipolarny - rzuciłam. Nie chcę prowadzić do kolejnej sprzeczki, kiedy on sam postanowił mnie przeprosić i to w tak uroczy sposób, ale nie chce żeby myślał, że jestem łatwa.
- Przepraszam. Proszę nie bądź na mnie zła - mruga kilka razy rzęsami, dalej na mnie patrząc błagalnie. - Powiesz coś?
- A twoje tajemnice? 
- Powiem ci, ale kiedy będę gotowy - obiecał. 
Dalej patrzyłam na niego niepewnie. Nie wiem, czy powinnam przyjąć jego przeprosiny.
Dawid wyciągnął zza pleców pluszowego misia i wyprostował rękę w moją stronę.
- Nie chciałem kupować kwiatów, bo szybko by zwiędły, a misio będzie przy tobie zawsze, kiedy ja nie będę mógł - powiedział, a na jego policzkach pojawiły się ledwo zauważalne rumieńce. - Nadal jesteś na mnie zła? Ja naprawdę przepraszam - rzekł tracąc nadzieję.
Przesunęłam się na brzeg łóżka i wzięłam od niego misia, którego kupił specjalnie dla mnie. Widząc to lekko się uśmiechnął, a jego oczy zaiskrzyły.
- Dziękuję. 
Schyliłam się i objęłam jego szyję, przytulając go. Chwycił rękami za moje biodra i zsunął mnie z łóżka prosto na jego kolana. Postanowiłam nie protestować. Teraz jesteśmy sami i nikt nas nie widzi. Poza tym jego zachowanie jest kochane.
Mocno zacisnął ręce wokół mnie. Wtulił głowę w moje włosy. Jedną ręką go przytulałam ,a drugą wplotłam w jego włosy i przymknęłam oczy. Usiadłam okrakiem, a nogi owinęłam wokół jego pasa.
Pierwszy raz ogarnia mnie uczucie, że chcę mieć go blisko siebie. Zacieśniam nasz uścisk, jakby zaraz po chłopaku miało nic nie pozostać. Zwykłe szare wspomnienia. Tyle mi nie wystarcza. Boże, co się ze mną dzieje?
Zaciskam dłoń, w której trzymam misia, żeby go nie upuścić.
Zaciągam się zapachem jego perfum, próbując je zapamiętać. Czuję jak jego ręka gładzi moje plecy, wytwarzając tym ciepło. Chciałabym się od niego odsunąć, bo ten uścisk trwa już za długo, ale coś mnie zatrzymuje.
- Cieszę się, że nie posłuchałaś tego frajera i tu ze mną przyjechałaś - przerywa ciszę, ale dalej mocno mnie trzyma przy sobie.
- Mówiłam ci już, że mieszasz mi w głowie? - zapytała, śmiejąc się, bo sama już nie wiem co o tym myśleć.
- Tak, ale muszę przyznać, że mnie to cieszy - wyznaje i odsuwa się ode mnie, ale jego ręce ciągle oplatają mnie wokół, a ja bawię się jego włosami. - Dzięki temu wiem, że nie jestem ci obojętny - uśmiecha się. - Czujesz coś do mnie, ale teraz jesteś nim zaślepiona, a ja udowodnię ci, że to czym darzysz Filipa, to nic poważnego. Nadal uważam, że miłość to gówno, jednak nie pozwolę byś z nim była, bo nie mógłbym na was patrzeć razem - mówi dalej. - Nawet kiedy do ciebie zadzwonił, zdenerwowałem się, że chce się z tobą skontaktować. Nie trawie typa - kończy swój monolog, a ja jestem w szoku. On właśnie potwierdził moje przypuszczenia. Lubi mnie bardziej niż powinien.
Z szeroko otwartymi oczami patrzę na niego, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.
- Nie patrz tak na mnie. Chciałaś bym był szczery, więc się staram - powiedział. - I nie traktuj mnie inaczej po tym co usłyszałaś - poprosił mnie. - Nie zachowuj się nieswojo, ani mnie nie odtrącaj. Obiecujesz? - przechylił lekko głowę na bok, patrząc na mnie.
Czując niedosyt jego bliskością, znowu go przytuliłam, a on się zaśmiał. Dla mnie też jest to dziwne, bo to zwykle on się do mnie kleił.
- To zasługa moja, czy misia? - zaśmiał się i cmoknął mnie w szyję. - Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - dopowiada.

~*~

Za dwadzieścia minut ma się odbyć dyskoteka pożegnalna. Miałam zamiar przesiedzieć ten czas w pokoju, ale Dawid mi na to nie pozwala. Igor też stanął po jego stronie, więc już się z nimi nie kłóciłam. 
Wiem, że teraz wszystkie Kwiatonatorki siedzą w swoich pokojach i się stroją, ale ja nie zamierzam. Jedyne co zrobiłam to zmieniłam bluzkę i nałożyłam trochę tuszu na rzęsy. Dawid przez ten czas nagrywał snapy, leżąc na swoim łóżku. 
- Mogę tak iść? - zapytałam wychodząc z łazienki i stając na środku pokoju. Dawid oderwał wzrok od telefonu, a ja okręciłam się wokół własnej osi.
- Pewnie, że możesz - ilustruje mnie wzrokiem od stóp do głowy.
- Ile mamy jeszcze czasu? - zadałam kolejny pytanie. Usiadłam na moim łóżku i wzięłam do rąk misia, który wywołuje u mnie uśmiech, kiedy na niego patrzę. Nadal nie wiem, jak podejść do całej tej sprawy, ale wiem, że nie mogę tak nagle go od siebie odrzucić. Obiecałam mu to, to po pierwsze, a po drugie sama nie lubię, gdy ludzie łamią obietnice.
- Jakieś dziesięć minut - zerknął na swój telefon i schował go do kieszeni. - Wiesz, że niedługo jedziemy do Hiszpanii?
Pokiwałam głową.
- I wiesz, że tam też będą obozowicze? - ciągnął.
Znowu tylko potaknęłam.
- I to cie w żaden sposób nie zniechęca?
- Nie - zaprzeczyłam, dziwiąc się, że tak pomyślał. - Jadąc tutaj trochę się bałam, ale spotkanie z twoimi fankami okazało się nie takie straszne jak sobie to wyobrażałam - zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Dziewczyny z tego turnusu chyba cię polubiły - posłał mi uśmiech. - Nawet o ciebie pytały, wiesz? - kręcę głową, no bo skąd mogłabym wiedzieć? - Nie padło ani jednego złego słowa, więc nie masz czym się martwić.

Od Autorki:
Przemyślałam to co napisała jedna z dziewczyn i postanowiłam, że spróbuję doprowadzić to fanfiction do końca. Jednak uprzedzam - nie obiecuję. Chcę też podkreślić, że to już moje ostatnie ff jakie pisze.
10 KOM = NEXT

wtorek, 23 lutego 2016

NieWiem

5 komentarzy:
Widzę, że ostatnim czasem nie bardzo chce się Wam tutaj zaglądać. Nie wiem czym jest to spowodowane. Coraz gorzej piszę?
Ja też tracę ochotę na dalsze zamieszczanie tutaj czegokolwiek. Wydaje mi się, że nadchodzi koniec mojego blogowania. Wszystko po jakimś czasie staje się dla nas nudne. Tak jest i nikt tego nie zmieni. 
Więc jeżeli obie strony (ja i wy) tracą ochotę na to wszystko co tu się dzieje; ja - pisanie, wy - czytanie, to może nie ma co tego ciągnąć? Nie chcę tracić tyle wolnego czasu tak naprawdę po nic. Mimo, że dodaję teraz rzadko rozdziały, to cały czas się staram. 
No więc moje pytanie brzmi - dalej prowadzić tego bloga, czy go zawiesić/usunąć?
Jeżeli tylko 4-5 osób ma zamiar to czytać, to nie widzę w tym sensu. Z ankiety ,,Czytasz?'' wynika, że wszystkich razem osób czyta mojego bloga 48 osób. 27 zaznaczyło, że czyta i nie komentuje, ale pozostali (21 osób) zaznaczyli, że czytają i komentują. A ostatnio jest zaledwie 4 komentarzy. Czy to znaczy, że tyle osób mnie opuściło? 
Podsumowując:
- nie chcę marnować czasu bez potrzeby
- prawdopodobnie piszę coraz gorzej
- jeżeli bloga czyta 4-5 z 48 osób to nie ma po co dalej to ciągnąć
*Wiem, że są tacy, którzy zaznaczyli, że czytają i nie komentują, ale ja widzę po wyświetleniach, że dużo osób przestało to czytać*
Nie wiem czy będę dalej pisała tego bloga. Nowego też nie będę już zaczynała. To mój ostatni blog. Nie jestem pewna czy zawieszę tego bloga, ale na razie wszystko na to wskazuje.
I to tyle co chciałam przekazać w tej notce. Dziękuję oraz gratuluję wszystkim co przeczytali wszystko :)
Lost of love, Ola.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 17

4 komentarze:
Zawsze w takich momentach nie wiem co powiedzieć. Cokolwiek nie powiem mogę doprowadzić do jego smutku. Z każdym dniem wszystko staje się takie tajemnicze.
- Gdybym nie chciała tu być, to myślisz, że zgodziłabym się przyjechać? - odważyłam się wreszcie odezwać.
Dawid wzruszył ramionami.
- Z początku byłaś wredna, ale nie jestem głupi. Nie jesteś wredna, tylko taką grałaś - powiedział.
- Nigdy nie byłam wredna - oburzyłam się. - To ty zawsze zachowywałeś się, jakbym zrobiła ci coś okropnego! - podniosłam głos. - Już nie pamiętasz, jak na ulicy mnie nazwałeś suką? Albo jak zapytałam cię o godzinę, a ty mi chamsko odpowiedziałeś ,,twoja ostatnia''? O, albo jeszcze lepiej! Nazwałeś mnie brzydką i grubą! Takich rzeczy nie mówi się dziewczynom! - mogłabym dalej mu wypominać wszystko co zrobił, aczkolwiek chyba wystarczy. - Ale to ja jestem tą złą? - spojrzałam na niego znacząco.
Błądził wzrokiem po mojej twarzy, jak oszalały. Zaciskał dłonie w pięść, a jego policzki robiły się czerwone ze złości.
- Nic kurwa nie rozumiesz! - wrzasnął mi prosto w twarz. Przeraziłam się, wygląda przerażająco.
Zrobiłam kilka kroków w tył, ale on szybko za moje nadgarstki. Stanął tak blisko, że nasze ciała się stykały. Moje serce zaczęło mocniej bić.
- Nie bój się mnie - szepnął mi do ucha, powodując ciarki na mojej szyi. - Wiesz, że bym cię nie skrzywdził, prawda? - niepewnie pokiwałam powoli głową. Jego ręce wylądowały na moich biodrach. Doskonale czułam zapach jego perfum. Nie mogłam nic poradzić, że ciepły oddech Dawida na mojej skórze przyprawia mnie o gęsia skórkę. - Czy tak się czujesz będąc przy nim? - zapytał wtulając głowę w moje włosy. Domyśliłam się, że chodzi o Filipa. Stałam jak słup soli nie wiedząc co robić.
- Dawid.. - powiedziałam drżącym głosem. Nie byłam w stanie go odepchnąć, a może nie chciałam? Prawą rękę przesunął na moje plecy, przyciskając mnie bardziej do swojego ciała. - Dawid ktoś może nas zobaczyć - myślałam, że to otrzeźwi jego zachowanie, ale wcale tak się nie stało.
- Tym się różnimy - rzekł i podniósł głowę z mojego ramienia. Nasze twarze dzieliły milimetry. Moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. - Ciebie obchodzi zdanie innych, ja mam to w dupie.
Patrzyłam w jego oczy, szukając odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Z każdą chwilą i z każdym słowem Dawida przybywa ich coraz to więcej.
- Czemu to robisz? - zapytałam. Zmarszczyłam brwi. Już nawet nie zwracam uwagi na to jak całe moje ciało drży.
- Lepiej siedzieć cicho i mieć wszystko, niż się odezwać i nie mieć nic - odparł prosto w moje usta.
Pokręciłam głową, a ręce zacisnęłam na jego koszulce. Nic nie rozumiem. Czemu moje życie musi przypominać jakiś kiepski film dla nastolatek? Chcę wrócić do Warszawy i siedzieć z Kingą przed telewizorem oglądając coś, co nawet nas nie interesuje.
- Mącisz mi w głowie - wyznałam. Spodziewałam się innej reakcji, nie wiem jakiej, ale na pewno nie tego, że parsknie śmiechem.
- Nie masz pojęcia o czym mówisz - posłał mi smutny uśmiech. - Chciałbym, żebyś mogła być na moim miejscu i zobaczyć co się dzieje ze mną - spojrzał na moje usta, a po chwili znowu nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. - Uciekam w świat, którego istnienia nawet nie masz pojęcia.
- O czym ty...
- Gdybyś go kochała, nie stałabyś teraz tutaj ze mną. Rozumiesz? Nie pozwoliłabyś na nic co do tej pory zrobiłem - pokręcił głową. - Nie kochasz go.
Zabrałam ręce z jego klatki piersiowej, gdzie zaciskałam w piąstce materiał jego koszulki. Chciałam się odsunąć od niego, ale jego ręka na moich plecach nie pozwalała na to.
- Wracajmy - powiedziałam. Pokiwała głową i niechętnie zabrał ręce z mojego ciała. Zaczęliśmy iść, a ja nie mogłam nadążyć za myślami w głowie. Za dużo się dzieje w jednym czasie.

~*~

Dochodziła godzina osiemnasta, co oznacza, że trzeba się zbierać na kolację. Dawida nie widziałam od naszego powrotu do hotelu. Nagrywali piosenkę, potem wszyscy poszli na spacer. Kiedy wrócili do hotelu, Dawid poszedł do pokoju trzech chłopaków z zespołu. Koło siedemnastej zajrzał do mnie Igor, chwilę ze mną pogadał, po czym gdzieś popędził, bo ktoś do niego zadzwonił. Siedziałam sama w pokoju kilka dobrych godzin. Posprawdzałam portale społecznościowe moich idoli, obejrzałam snapy z dzisiaj, które nagrał Dawid, a nawet odnalazłam chęci na czytanie fanfiction o Niall'u Horanie (z One Direction). Pozwoliłam sobie korzystać z laptopa Dawida, więc mam nadzieję, że nie będzie zły.
W tym momencie mam otworzone karty z Facebook'iem, Ask.fm i z tym fanfiction. Na YouTube włączyłam piosenkę 5 seconds of summer ,,She Looks So Perfect''.
Dawno nie zaglądałam na Aska, a moja skrzynka z pytaniami chyba oszalała pokazując 361 pytać. Liczba obserwatorów również wzrosła. Przez chwilę chodziła mi po głowie myśl - o co chodzi? Jednak szybko walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. To jasne jak słońce, że Kwiatonatorki zaczęły interesować się mną, skoro spędzam dużo czasu z ich idolem.
Pytania nie były typu ,,nienawidzę cię'', raczej ,,kim jest dla ciebie Dawid?'', ,,długo znasz się z Dawidem?''. Odpowiedziałam na kilka wybranych pytań, a potem usunęłam ze skrzynki połowę pozostałych.
Spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić ile czasu pozostało do kolacji. Mimo, że cztery cyferki wyświetlały 17:43, to słyszałam, z korytarza kroki i rozmowy, więc wszyscy zaczęli gromadzić się na stołówce.
Wylogowałam się z Aska, a w momencie, kiedy to samo robiłam na Facebook'u drzwi pokoju otworzyły się. Dawid wszedł do środka i nawet na mnie nie spojrzał. Wygrzebał ze swojej walizki krótkie dresowe spodnie do kolan. Rzucił je na łóżko i dalej nie zwracając na mnie uwagi poszedł do łazienki. Zostawił drzwi otwarte na rozcież, także doskonale widziałam co robi. Stanął przy umywalce, spojrzał na swoje odbicie w lustrze, a po chwili prychnął mamrocząc pod nosem coś czego nie zrozumiałam. Odkręcił kurek z wodą i przemył twarz wodą.
- Zamierzasz mnie ignorować? - zapytałam, ciągle uważnie ilustrując jego ruchy.
Odwrócił się w moją stronę, mierząc mnie wzrokiem wyszedł z łazienki. Podszedł do swojego łóżka i opróżnił kieszenie jeansowych spodenek, a wszystkie rzeczy położył niedbale na szafkę nocną.
- Co takiego zrobiłam? - ciągnęłam dalej.
Ściągnął spodnie, a mnie nawet nie zdziwiło, że nie wstydzi się robić tego w obecności innych. Naciągnął na siebie spodnie, które wcześniej wyciągnął z walizki.
- Dawid - powiedziała zniecierpliwiona i oburzona jego zachowaniem wobec mnie. - Powiedziałeś, że to ja jestem wredna, spójrz na siebie - dodałam złośliwie. Zamknęłam laptopa i położyłam na łóżku. Wsadziłam telefon do kieszeni, po czym pokierowałam się do wyjścia. Nie zamierzam znosić jego kaprysów.
- Czekaj - złapał mnie za nadgarstek. Zatrzymałam się, a on zmusił mnie, bym odwrócił się w jego stronę. Posłałam mu niemiłe spojrzenie. - To nie tak.. po prostu..
- Dziwnie się zachowujesz - przerwałam jego starania dobrania odpowiednich słów. - Dajesz mi sprzeczne sygnały. Próbujesz coś w ten sposób osiągnąć? Nie dam się sobą bawić - wyrzuciłam z siebie to co nie dawało mi spokoju.
- Uważasz, że się tobą bawię? - zmrużył oczy, a jego mimika nie wrażała nic poza zdziwieniem.
Spróbowałam wyrwać rękę z jego dłoni, ale on wtedy zacieśnił uścisk. Trochę za mocno. Z każdą sekundą bolało coraz bardziej.
- Ranisz mnie - odparłam, co zdawało się być dwuznaczne. Dawid głęboko wnikał w moje tęczówki. Ciągle trzymał mój nadgarstek, ale już nie tak mocno. -  Puść mnie - rozkazałam.
Błądził po mojej twarzy niespokojnie. Kilka razy otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko z tego rezygnował. Spojrzałam mu prosto w oczy, od razu uznając to za błąd. Nasze wzroki się skrzyżowały. Poczułam się dziwnie. Tak jak wtedy w Gdyni. Dawid posłał mi lekki uśmiech, ale szybko wrócił do swojej poprzedniej miny.
- Kiedyś ci wszystko powiem, obiecuję. Jednak liczę, że sama jakoś się domyślisz - wyszeptał. Ostatnio jest bardzo cichy, kiedy nasza rozmowa staje się poważna. Może miałam rację, kiedy powiedziałam, że nasza znajomość przewija się szeptem?
- Czemu wszystko jest takie tajemnicze i trudne?
- Bo to życie - rzekł, puszczając moją rękę. Poczułam nieprzyjemny chłód w miejscu, gdzie wcześniej czułam jego skórę.
- Chodźmy już - zignorowałam jego słowa.
Nie czekając na jego reakcję, wyszłam z pokoju. Na stołówce zajęłam to samo miejsce co ostatnio. Chyba wszyscy zebrali się przy stolikach. Przy jednej ze ścian stały połączone stoły, na których było jedzenie, które każdy sam sobie nakładał oraz różne soki albo herbata. Jak kto woli.
Chwilę zastanawiałam się co wybrać. Ostatecznie zrobiłam dwie kanapki z serem. Na talerzyku obok postawiłam serek zbożowy i odnalazłam małą łyżeczkę.
Usiadłam obok na krześle. Telefon położyłam na stole, bo źle mi się siedziało, kiedy był w kieszeni.
- Gdzie Dawid? - zapytał Igor, pochylając się lekko w moją stronę. Obozowicze są bardzo rozgadani. Przy naszym stole również nie jest cicho.
- Zaraz przyjdzie - rzuciłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Nie mam pojęcia, czy się zjawi. Może nie ma ochoty na moje towarzystwo?
Minęło trochę czasu, w którym zdążyłam zjeść jedną kanapkę. Miejsce po mojej lewej stronie dalej było puste. Byłam pewna, że już nie przyjdzie, a w tym samym momencie Kwiatkowski postawił swój talerz z jedzeniem na stole. W drugiej ręce trzymał szklankę z sokiem pomarańczowym i telefon. Usiadł obok mnie, ale znowu powtarzała się historia z pokoju. Ignorował mnie. Dopiero co ze mną rozmawiał, a już mnie ma w dupie. To nie życie jest trudne, to on taki jest.
Rozmowy przy w gronie tych ludzi zazwyczaj są (z tego co zdążyłam zauważyć) bardziej takie zabawne. Żartują wszyscy wzajemnie z siebie. Mówili też o przyszłym koncercie i o jutrzejszym dniu. Podobno jadą gdzieś nagrywać teledysk z obozowiczami do piosenki, którą dzisiaj nagrali. Szczerze, to nie wiedziałam, że można nagrać piosenkę w jeden dzień.
Mimo, że Dawid przyszedł później niż ja, to pierwszy skończył jeść. Myślałam, że wróci do pokoju, ale tego nie zrobił. Podchodził do stolików i znienacka robił zdjęcia przednią kamerką fankom mówiąc ,,zobacz'' albo nagrywał je. Większość reagowała zasłaniając sobie dłońmi twarz. Nawet nie zliczę ile razy dziewczyny powiedziało ,,Boże, Dawid''.
Po zjedzeniu serka zachciało mi się pić, jednak byłam zbyt leniwa, by wstać i sobie przynieść. Mój wzrok zatrzymał się na w połowie pełnej szklance soku, która należy do Dawida. Nie brzydzę się po nim pić, więc chwyciłam za szkło. Upiłam kilka łyków, a kiedy odstawiałam szklankę na swoje miejsce, za moim krzesłem ktoś stanął. Poczułam na ramionach dłonie tej osoby.
- Idziemy już do pokoju? - do moich uszu dotarł ciepły głos Dawida. Dopiero teraz sobie coś uświadomiłam. Wstałam z krzesła i skinęłam głową w stronę wyjścia. Szybko zabrałam telefon ze stołu, prawie o nim zapominając. Kiedy szliśmy przez te korytarze aż do drzwi naszego pokoju, analizowałam wszystko w głowie, ale nadal było to chociażby dziwne. 
- Dawid? - mruknęłam, by zwrócić jego uwagę na siebie, kiedy otwierał drzwi kluczem. - Czy to nie podejrzane, że mamy razem pokój? Kwiatonatorki mogą coś sobie pomyśleć.
Weszliśmy do pomieszczenia, a drewniana powłoka od razu została zamknięta. Rzuciłam się na moje łóżko, przedtem kładąc laptopa na stolik. Przymknęłam na chwilę oczy ze zmęczenia, a nim zdążyłam je otworzyć poczułam jak coś mnie przygniata.
- Jutro nagrywamy teledysk, po jutrze basen i dyskoteka pożegnalna, a potem jedziemy do Radomia - wymamrotał w moje włosy. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które coraz bardziej mi się podobają, a on się zaśmiał, jakby wiedział co właśnie robię. Czułam jak jego klatka wibruje, kiedy wtulony twarzą w moje włosy, leżał na mnie. - Czy ty mnie wąchasz? - zapytał rozbawiony.
- Nie - zaprzeczyłam, choć ma rację.
- Na pewno? - jego twarz znalazła się na przeciw mojej. Prawą brew uniósł wysoko, kiedy patrzył na mnie z uśmiechem.
- Na pewno - powtórzyłam po nim.
Dawid zaczął zbliżać się do mnie. Myślałam, że mnie pocałuje, ale się zdziwiłam. Polizał mój lewy policzek i zaczął się śmiać. Zdecydowanie wolę go takiego. Nie lubię kiedy jest zły.
- Świr - zawtórowałam mu śmiechem.
- Fajnie? - spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- Fajnie.
Po jakimś czasie Dawidowi znudziło się zgniatanie mnie. Zsunął się na bok i podłożył sobie jedną rękę pod głowę. Zrobiło mi się trochę zimno, więc wsunęłam się pod kołdrę. Położyłam się na boku, przodem do Dawida. Oglądałam uważnie jego rysy twarzy, aż w końcu doszłam do wniosku, że jest przystojny. Wygląda cudownie nawet po całym ciężkim dniu. Nie dziwię się dziewczynom, które szaleją na jego punkcie.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał nagle. Spuścił swój wzrok na mnie. Po chwili ułożył się w takiej samej pozycji co ja. Leżeliśmy na przeciw siebie, patrząc sobie w oczy.
- Kiedy zaczynałeś przygodę z tym wszystkim, nie bałeś się opinii innych? - zadałam pytanie, które chciałabym zadać każdej osobie, która osiągnęła coś dzięki temu, że śpiewa, nagrywa teledyski, wydaje płyty, występuje w telewizji albo śpiewa na scenie. Ja bym się bała.
- Zapytaj o to kiedy to wszystko się skończy. Dzisiaj mogę mieć głęboko gdzieś zdanie innych, a jutro może być dla mnie ogromnie ważne. Ciągle mnie ktoś ocenia. Przywykłem do tego - westchnął. - Ludzie nie muszą wiedzieć jaki jestem, wystarczy, że przyjaciele znają prawdziwego mnie. Tyle wystarcza. Oni mnie nie oceniają - powiedział.
Posłałam mu współczujący uśmiech. Ja bym nie wytrzymała takiej presji z jaką on się zmaga. Wiele osób bierze go za wzorzec.
- Dzisiaj miałem chodzić po pokojach, także idę - wstał z łóżka. - Leż, odpoczywaj. Jutro kolejny zakręcony dzień - zaśmiał się. - Niedługo wracam - dodał, kiedy był już przy drzwiach. Pomachałam mu, na co zachichotał.

~*~

Tym razem Dawid wstał wcześniej i nie miał dla mnie litości, kiedy go prosiłam o jeszcze pięć minut snu. Odliczał mi czas i jednocześnie nagrywał snapy, kiedy byłam w łazience, żeby wyszykować się na dzisiejszy dzień.
Po śniadaniu od razu razem z obozowiczami poszliśmy w jakieś rujny, by nagrać teledysk. Ja tylko obserwowałam, jak przechodzi cały taki proces powstawania klipu video. Wszyscy świetnie się bawiliśmy i nawet fanki Dawida mnie zaakceptowały. Przynajmniej te co są na obozie.
Kiedy wróciliśmy do hotelu nie miałam już na nic siły. Zjadłam kolację razem ze wszystkimi, a potem udałam się do pokoju nie czekając na Kwiatkowskiego. Wzięłam szybki prysznic i od razu położyłam się spać. 

Od Autorki:
Rozdział jest chyba trochę krótszy niż zwykle, ale zwróćcie uwagę, że jest tydzień później, a nie miesiąc. Wydaje mi się, że to dobrze, że nie musicie znowu czekać tyle czasu na rozdział?
Nie wiem kiedy będzie następny, ale mam nadzieję, że jak najszybciej :)
Lost of love, Ola.

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 16

4 komentarze:
Byłam zdziwiona, kiedy obudziłam się, a na łóżku obok dostrzegłam śpiącego Dawida. Jakim cudem wstałam tak wcześnie? Zawsze śpię do późnej godziny, a dzisiaj wstałam o (sprawdzałam to) 6:18. Co ze mną nie tak! No, ale cóż. Korzystając z tego, że łazienka jest wolna, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i weszłam do niej. Załatwiłam swoje potrzeby i zabrałam się za doprowadzanie swojej twarzy oraz włosów do ładu. Nie lubię się malować, aczkolwiek dzisiaj zrobię wyjątek. Po tym, jak moja twarz już nie odstraszała, zaczęłam rozczesywać włosy. Na sam koniec umyłam zęby. Ubrałam się w szorty i koszulkę z flagą, a na nogi wsunęłam czarne vansy.
Gotowa na dzisiejszy dzień, wyszłam z łazienki. Dawid ciągle spał. Zegarek w moim telefonie wyświetlał godzinę równą siódmą. Powinnam go obudzić, czy pozwolić dalej się wylegiwać?
Zdecydowanie to pierwsze.
Szeroko się uśmiechając podbiegłam do jego łóżka, wskakując okrakiem na chłopaka.
- Wstaaawaj! - wrzasnęłam mu do ucha, pochylając się.
- Uhh... - jęknął i się przekręcił na plecy, a ja o mało nie spadłam na podłogę. Gdyby nie to, że w tym momencie on jeszcze nie jest świadomy co robi, pomyślałabym, że zrobił to specjalnie.
- Dawid - szturchnęłam go w ramię. - Wstawaj. Nie mam co robić. Nudzi mi się - powiedziałam, mając nadzieję, że to pomoże.
- Złaź ze mnie - wymamrotał, wiercąc się pode mną. Teraz specjalnie próbuje mnie zrzucić.
- Jest siódma - rzekłam.
- Siódma rano, to dla mnie noc.. - zanucił, a ja dopiero teraz zauważyłam jego poranną chrypkę w głosie.
Dawid zaśmiał się, jakby właśnie stało się coś naprawdę zabawnego. Zrzucił mnie z siebie, a ja wylądowałam obok niego na łóżku. Kwiatkowski położył się na mnie, uniemożliwiając mi ucieczkę.
- Śpij - wyszeptał w moją skórę na szyi. Ciepły oddech sprawił, że przeszły przez moje ciało ciarki, a on chyba to dostrzegł.
Wstrzymałam oddech, kiedy zaczął składać pocałunki na mojej szyi. To było przyjemne, mimo, że nie powinno się dziać. Jest tylko moim przyjaciele, nie mogę dopuszczać do takich sytuacji. Muszę myśleć o Filipie.
- Przestań - odepchnęłam go lekko od siebie, trzymając ręce na jego klatce piersiowej. - Nie możemy.
- Ale my nic nie robimy - wzruszył ramionami.
- Dagmara będzie zła jeżeli się dowie, że..
- Że co? - prychnął, przerywając mi. - Po pierwsze; ona nie jest moją dziewczyną, a po drugie; przecież się nie pieprzymy.
- Słyszałam o tym.
Dawid zmarszczył brwi, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Próbował odczytać z mojej twarzy, co mam na myśli.
- O tej całej przyjaźni z przywilejami, czy coś - wyjaśniłam.
- Ja pierdolę.. - westchnął i zsuną się ze mnie.
Patrzyłam jak się ubiera, a po chwili znika za drzwiami łazienki. Nabrałam dużo powietrza, żeby po sekundzie je wypuścić. Czemu on się tak dziwnie zachowuje?

~*~

Śniadanie minęło bardzo szybko. Rozmawiałam z ludźmi z ekipy Dawida, ale głównie z nim i Igorem. Potem wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Cieszyłam się, że nie muszę się już mierzyć z ciekawskimi wzrokami Kwiatonatorek. Nadal nie rozumiem zmian nastroju Dawida, ale chyba muszę to zignorować. Inaczej zepsuje cały pobyt tutaj.
Siedziałam na łóżku patrząc, jak Dawid się szykuje. Wsunął telefon do kieszeni, stojąc przed lustrem w szafie. Przeczesał palcami swoje włosy postawione do góry na żelu. Odkręcił się w moją stronę, klepiąc swoje kieszenie, te z tyłu i z przodu.
- Co? - zapytałam, kiedy na jego twarzy malowało się zdenerwowanie zmieszane z przerażeniem.
Nie odpowiedział. Rzucił się na swoje łóżko i zaczął je przekopywać. Patrzyłam na niego zdziwiona.
- Czego szukasz?
Zatrzymał się, a jego oczy pokierowały się na mnie.
- Widziałaś mój portfel? - w jego oczach pojawiła się nadzieja.
Pokręciłam przecząco głową, na co on westchnął i dalej przekopywał cały pokój. Minęło kilka minut, ale portfela nie było. Próbowałam go namówić by sobie odpuścił. Bym mu potem pomogła, niestety on jest za bardzo uparty.
- No Dawid.. - jęknęłam.
- Co 'Dawid'? Zgubiłem portfel, a to nie może poczekać! - skarcił mnie wzrokiem.
Czekałam niecierpliwie, aż w końcu Kwiatkowski zgonił mnie z mojego łóżka, by sprawdzić, czy tam się jego zguba nie zapodziała.
Zła na chłopaka wyszłam z pokoju, a on nawet tego nie zauważył. Przez to że zgubił ten portfel jest dla mnie oschły. Niech może mnie jeszcze osądzi. Nie zdziwiłabym się.
Pobiegłam do recepcji, witając młodego faceta. Wyjaśniłam mu co się stało i zapytałam, czy nigdzie nie znaleźli. Jednak facet pokręcił przecząco głową.
- Ale pan pewny? - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Jeżeli znaleźlibyśmy portfel, to na pewno byśmy o tym poinformowali - wytłumaczył.
Westchnęłam ciężko.
- Dobrze, dziękuję.
Szłam wolnym krokiem, żeby przedłużyć czas, w którym nie muszę patrzeć na zdenerwowanego bruneta.
Kiedy byłam przy drzwiach, usłyszałam jak mój telefon dzwoni gdzieś z środka. Miałam wejść, ale szybko się zatrzymałam. Dawid odebrał. Oparłam się o ścianę, wsłuchując się w rozmowę.
- Po co do niej dzwonisz? - zapytał niemiło. - Daj jej spokój....... W przeciwieństwie do ciebie tak....... O nie - zaśmiał się gorzko. - Sugerujesz, że ją kocham? Proszę cię, miłość jest głupia......... Nie mogę zabierać przyjaciółki ze sobą?............ Weź spierdalaj.......... Policzysz się ze mną? - znowu się roześmiał. - To jej to powiedz, jestem pewien, że i tak wtedy stanie po mojej stronie.......... Nie dzwoń do niej, cześć - rozłączył się.
Odczekałam chwilę zanim weszłam do pokoju. Analizowałam w głowie wszystko co usłyszałam, ale nic z tego nie rozumiem.
- Znalazłeś? - zapytałam stając w futrynie.
Dawid spojrzał na mnie. Ilustrował mnie wzrokiem, co jest dla mnie niekomfortowe. Po chwili pokiwał głową.
- Taa... był w spodniach, w których chodziłem wczoraj - powiedział, obojętnie.

~*~

Chodziliśmy po rynku, zatrzymując się przy każdym stoisku. Humor Dawida zmienił się, teraz jest zadowolony. Kupiliśmy sobie koktajle, a potem dalej kręciliśmy się po rynku. Usiedliśmy na ławce w cieniu pod drzewem. Kwiatkowski wyciągnął telefon i zaczął nagrywać snapy.
- A ty co powiesz, Marika? - skierował przednią kamerkę na mnie.
Wzruszyłam ramionami, ciągnąc przez różową słomkę truskawkowy koktajl.
- Nie jest zbyt rozmowna - skwitował chłopak, po czym wydął dolną wargę, kiedy na nagraniu widnieliśmy oboje.
Kwiatkowski zaczął opowiadać trochę o dzisiejszym dniu. Opowiedział historię z zagubionym portfelem, a potem pokazał swoją pamiątkę z tego miejsca, którą kupił sobie jakieś pół godziny temu. Bardzo cieszył się swoją maską z twarzą Obamy.
- Uśmiech! - zawołał do mnie.
W momencie kiedy robił zdjęcie oparłam policzek o jego ramię, by na fotografii nie było widać mojej twarzy.
- No weź - jęknął Dawid.
Spojrzałam na zdjęcie, które wyszło uroczo. Dawid zapisał je w pamięci swojego telefonu i dodał je na My Story. Po chwili zdjęcie było też na Instagramie.
- Robisz to specjalnie - szturchnęłam go.
- Co?
- Twoi fani mnie znienawidzą - fuknęłam.
Dawid nie potraktował tego poważnie. Zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę bym wstała.
- Wolisz pizze, czy gofry? - odkręcił głowę w moją stronę. Szedł przede mną jakieś trzy kroki, ciągle ciągnąc mnie za rękę.
Wzruszyłam ramionami.
- Więc zgadzasz się na pizzę? - upewnił się.
- Tak, cokolwiek.
Nie mogliśmy znaleźć żadnej kawiarni, restauracji albo baru gdzie podają pizze. Dopiero kiedy opuściliśmy rynek, zaraz za rogiem odnaleźliśmy takie miejsce. Bez namysłu zajęliśmy jedne ze stolików na zewnątrz. Przed słońcem chronił nas wielki zielony parasol, co mnie bardzo ucieszyło.
Po krótkiej naradzie, jaką pizze wybrać, postawiliśmy na margaritę. Kiedy podeszła do nas kelnerka, Dawid składał zamówienie podczas, gdy ja odpisywałam na sms'a od Maxa. Dzisiaj idą na basen, a Sylwia zgubiła swój strój kąpielowy, więc pojechała z Alex, by kupić nowy.
- Cola? - zapytał Dawid. Poczułam na sobie jego i kelnerki spojrzenie. Podniosłam wzrok na bruneta i pokiwałam głową.
Kobieta podziękowała nam, po czym wróciła do środka. Miałam schować telefon do kieszeni, ale na wyświetlaczu pojawiła się ikona z nową wiadomością. Kliknęłam na nią.

Od: Filip
Jesteś na mnie zła?

Westchnęłam ciężko.

Do: Filip
Raczej zdziwiona

- Odłóż już ten telefon - jęknął Dawid.
- Zaraz.

Od: Filip
Dlaczego?

- Marika, odłóż telefon albo ci go zabiorę - powiedział. Zignorowałam jego groźbę. - Tylko nie mów, że nie ostrzegałem - nim się zorientowałam telefon znajdował się po drugiej stronie stolika w rękach Dawida.
- Ej! - krzyknęłam oburzona.
Dawid spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,,ostrzegałem''. Pokazałam mu język i zaczęłam bawić się serwetkami leżącymi na stole.
- Jak ci się tu podoba? - zaczął temat.
Wzruszyłam obojętnie ramionami. Rozejrzałam się po okolicy w zasięgu mojego wzroku. Nie zwracałam wcześniej uwagi na to, jak to miejsce wygląda.
- Ładnie.
- Słyszałem, że jest tu restauracja na statku. Pójdziemy tam? - zapytał. Jego tęczówki wlepiały się w moją twarz oczekując odpowiedzi.
- Dzisiaj? - zmarszczyłam czoło.
Nie chcę tyle jeść. Przytyję, a i tak ważę za dużo. Chyba muszę wziąć się za siebie. Wciąż pamiętam jego słowa. Może mi tego nie mówić, ale ja wiem, że uważa mnie za grubą.
- Nie - zaśmiał się. - Może jutro?
- Nie wiem - wymamrotałam.
- Wiesz, że koty mają zazwyczaj po dwanaście wąsów z każdej strony pyszczka?
Moje kąciki ust uniosły się ku górze. Z całych sił starałam się nie roześmiać, kiedy Dawid ciągle siedział nie wzruszony.
- Co? Czytałem ostatnio trochę o kotach - wytłumaczył się. Nie wytrzymałam już i parsknęłam śmiechem. - Jesteś irytująca, wiesz? - zmrużył na mnie oczy. - Ja się z tobą dzielę ciekawostkami, a ty się śmiejesz - fuknął. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, udając obrażonego. Albo na prawdę się obraził?
- Jesteś głupi - posłałam mu sztuczny uśmiech.
- Jeszcze mnie obrażasz? - uniósł prawą brew. - Źle postępujesz.
Przekomarzaliśmy się przez następne kilka minut, aż podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Dopiero, gdy ujrzałam pizze, zdałam sobie sprawę z tego, jaka jestem teraz głodna.

~*~

Spotkaliśmy kilka dziewczyn, które mieszkają w okolicach Kazimierza i już od jakiegoś czasu chodziły po rynku szukając nas. Byłam zaskoczona, a jednocześnie zrobiło mi się miło, kiedy poprosiły również mnie o zdjęcie. To był pierwszy raz kiedy nie bałam się stanąć twarzą w twarz z fankami Dawida - i on oczywiście o tym wspomniał.
Niestety po miłym pobycie na rynku, musieliśmy powoli wracać. Dawid z obozowiczami będzie nagrywał piosenkę, czy coś. Namawia mnie bym też w tym uczestniczyła, ale nie chcę. Nie każe mi śpiewać, nic z tych rzeczy. Chodzi o to żebym nie siedziała sama w pokoju nudząc się.
Dawid wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wsadził jednego do ust. Odpalił go, a po chwili wypuścił z buzi mgłę dymu. Z westchnieniem spojrzałam na kamienną drogę prowadzącą do hotelu. Musimy wejść pod sporą górę. Po obu stronach drogi są wysokie drzewa, teraz wygląda wszystko całkiem ładnie. Niestety tylko, kiedy jest widno. W nocy ta ścieżka i wszystko wokół wygląda, jak z jakiegoś horroru.
- Ile jeszcze tu będziemy? - zapytałam, żeby zapobiec tej ciszy.
Dawid spojrzał na mnie, wypuszczając dym z ust i wzruszył ramionami.
- Przyjechaliśmy wczoraj.
- No wiem - wywróciłam oczami. - Ale chce wiedzieć, kiedy wrócimy.
- Jedziemy jeszcze na koncert - przypomniał. Pokiwałam głową, dając mu tym znać, że pamiętam.
Znowu zapadła cisza, której nie chciałam. Dawid dopalił swojego papierosa, po czym rzucił go na ziemię i zdeptał. Włożył ręce do kieszeni, dalej idąc ze mną ramię w ramię.
- Mam wrażenie, że nie chcesz tu być - powiedział cicho.
Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Odkręciłam głowę w jego stronę, ale on patrzył na swoje buty. Wydawał się być trochę urażony.
- Że nie chcesz być tu ze mną - dodał szeptem.

Od Autorki:
Mam nadzieję, że się podoba. Chcę wrócić do regularnego dodawania rozdziałów, ale jest mi bardzo ciężko. Za dużo nauki, za mało czasu. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przez takie dodawanie rozdziałów (zdarza się raz na miesiąc) straciłam trochę czytelników, niestety nic na to nie poradzę. Jest mi przykro, ale to moja wina. Nie skłamię, kiedy przyznam, że zaniedbałam bloga. Bo to prawda. Chcę was (tych którzy jeszcze tu są) bardzo przeprosić. Nie mogę obiecać, że od tak wrócę do dodawania regularnie. Nie uda mi się. Mam nadzieję, że rozumiecie, że też mam naukę i nie blog jest najważniejszy, a szkoła.
Cóż.. po prostu dziękuję tym, którzy mimo wszystko dalej tutaj zaglądają ♥
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem oraz za wyświetlenia, które ciągle rosną.
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy w rozdziale jakie wyłapaliście. Niektórzy pewnie wiedzą, że nienawidzę ich sprawdzać. Dlaczego? Bo nie lubię czytać tego co napisałam xD
Lost of love, Ola.
Theme by hanchesteria