sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 1

10 komentarzy:
Nie mogę już wytrzymać tego hałasu! To są jakieś żarty! Rozumiem, że dzisiaj mamy pierwszy dzień wakacji i każdy się cieszy, ale bez przesady!
Wstałam zdenerwowana z łóżka i zbiegłam na dół po schodach. Nie obchodzi mnie w tym momencie, że mam na sobie krótkie różowe spodenki od piżamy i tego samego koloru koszulkę do pępka! Muszę zakończyć tą imprezę, która trwa już od kilku godzin w domu na przeciwko.
Wskoczyłam w moje białe trampki i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Jest pierwsza w nocy, a ja chcę spać! Byłam już jedną nogą na chodniku, przymykając furtkę, ale zatrzymał mnie głos przyjaciółki.
- Marika! Gdzie ty idziesz? - zapytała zaspanym głosem, wokół siebie miała owiniętą kołdrę, a w ręce jak zawsze trzymała telefon bez którego nie umie normalnie funkcjonować.
- Gdy ja chodzę spać musi być cicho, bo inaczej nie usnę! - warknęłam stukając nogą o kostkę na naszym terenie.
Kinga zbiegła po trzy stopniowych schodkach, a chwilę później była obok mnie. Złapała mój nadgarstek i zaczęła ciągnąć za sobą do domu. Wyrwałam jej telefon wpadając na świetny pomysł.
- Co ty odwalasz? - jęknęła. Z utęsknieniem patrzyła na swojego złotego IPhona, gdy ja wpisywałam trzy liczby. - Gdzie dzwonisz?
Zaśmiałam się niewinnie, a gdy rozmawiałam przez telefon, Kinga połapała się do kogo było to połączenie. Oddałam jej to co należy do niej i zadowolona wyszłam za ogrodzenie naszego podwórka. Usiadłam na krawężniku patrząc w ciemne niebo. Po chwili blondynka otulona kołdrą usiadła obok mnie.
- Jesteśmy tu dopiero dziesięć godzin, piętnaście minut i dwadzieścia trzy sekundy.. a ty chcesz zrobić nalot na sąsiadów? - zapytała wpatrzona swój w telefon. Podniosła głowę znad urządzenia i spojrzała na mnie. - Zwykle piecze się ciasto i wesoło puka do drzwi - dodała.
- No zobacz jakie będziemy oryginalne! - zaśmiałam się.
- Oni nas znienawidzą.
- Gówno mnie to obchodzi - odparłam, wzruszając ramionami.
Zdążyłam trzy razy powiedzieć jak bardzo w tym momencie nienawidzę życia, a Kinga ze dwa razy przysnęła śliniąc się przy tym. To czekacie jest okrutne.
- Patrz - krótka ręka przyjaciółki mignęła mi przed oczami, aż się wzdrygnęłam. Przekręciłam głowę w lewo i ujrzałam nadjeżdżający samochód policyjny. Z westchnieniem wstałam, a Kinga zrobiła to samo. Pojazd się zatrzymał, a dwóch facetów w mundurze wysiadło z środka.
- Dobry wieczór.W czym możemy pomóc? - powiedział pan.....Węgorz.Imiona i nazwiska mają na identyfikatorach i przyznaje, że nazwisko brzmi jak ryba. Suche.
- Trzeba wytłumaczyć moim kochanym sąsiadom od czego jest noc - uśmiechnęłam się słodko, trzepocząc rzęsami.
Policjanci spojrzeli na ogromny dom, z którego wydobywa się głośna muzyka. Będąc w miejscy, w którym jestem wyraźnie słyszę słowa i melodię do piosenki ,,Roar'' Katy Perry.
- Tak, bardzo ładne chwasty na podwórku, ale czy możemy zacząć działać? - przerwałam ciszę przy której wszyscy patrzyli na wszystko co znajduje się na tamtej posiadłości.
Bez słowa ruszyliśmy na drugą stronę ulicy. Jeden z panów otworzył furtkę i przepuścił nas kolejno. Nie minęła chwila, a my pukaliśmy w drzwi. To nic nie dawało. Chyba oczywiste jest, że nikt nam nie otworzy. Jest za głośno. Miałam chwycić za klamkę i po prostu wejść, ale w tym momencie drzwi się otworzyły, a przede mną stanęło dwóch roześmianych chłopaków.
- Oo.. witamy - rzucił w naszą stronę blondyn.
- Witaj skąpo ubrana dziewico - powiedział brunet w full capie, kierując swoje słowa do mnie i przejechał wzrokiem po całym moim ciele. Pieprzony zboczeniec!  
- Uważałabym na słowa na twoim miejscu - uprzedziła go Kinga.. i wcale nie głupio.
- Ile kutasów miałeś w dupie? - warknęłam poirytowana.
- A według ciebie ile mógłbym mieć? - uśmiechnął się łobuzersko. Przygryzł wargę patrząc mi w oczy i wcale nie obchodziło go, że wszyscy słuchają naszej wymiany zdań.
Zastanawiam się tylko po co wzywałam policję skoro tylko stoją i się przysłuchują?
- Głośno krzyczałeś, gdy kolega obok cie pieprzył?
Blondyn zaczął się śmiać i nie skomentował tego co powiedziałam. Są dwie opcje - oni serio uprawiali seks albo chłopak ma dystans do siebie i nie przeszkadza mu co ludzie o nim gadają. Kto wie jak jest na prawdę...
- Tak - rzucił krótko brunet. Zrobił poważną minę, ale zaraz znowu pewnie się uśmiechną. - Lepiej zapytaj jak głośno krzyczał on.
- Przecież ty nawet kutasa nie masz - prychnęłam.
- Może chcesz się przekonać? - zapytał. Nawet nie wyglądał na urażonego moimi słowami.
- Dobra dzieciaki.... - przerwał nam pan Węgorz. - Synu musisz zakończyć swoją imprezę.Jak widzisz przeszkadza to innym mieszkańcom tej ulicy.
Chłopak skrzywił się na tą wiadomość, a ja uśmiechnęłam się z triumfem.
- Czekaj... - wtrącił drugi policjant.Zmrużył oczy i podszedł bliżej bruneta. - Ty jesteś Dawid Kwiatkowski? - zapytał.
Chłopak pokiwał głową wywołując tym u policjanta wielki uśmiech. Wymieniłam z Kingą zdziwione spojrzenia, a pan Węgorz stał zdezorientowany.
- Kto? - Kinga zadała pytanie, które chodziło po głowach naszej zdumionej trójki.
- Moja córka cie uwielbia. Ciągle z jej pokoju słychać twoją muzykę! - zawołał wesoło facet. Nasz nowy sąsiad.. nie jaki Dawid, zaśmiał się. - Mam propozycję. Jeżeli dasz autograf dla mojej córki to dostaniesz nasze pozwolenie na imprezę.
Że co kurwa!?
Zszokowana stałam przez całe kolejne pięć minut. W tym czasie brunet podpisał się na kartce papieru, a nawet zrobił sobie zdjęcie z tym policjantem. Gdy dwójka w mundurach odjechała cała kipiałam złością. Nie wierzę, że nic nie zrobili z tą imprezą. Rozumiecie to! Ona nadal trwa!
- Mówiąc o tych chwastach na podwórku nie mówiłam poważnie! - wykrzyczałam zdenerwowana. Kinga westchnęła spodziewając się takiej reakcji u mnie.
- No właśnie... jestem Dawid, a ty to kto intruzie? - zwrócił się do mnie Dawid.
- Marika.. twoja nowa hejterka - uśmiechnęłam się sztucznie,
- Tak? To cudownie! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę! Musisz mieć na prawdę niesamowite życie obrażając mnie w internecie, co? - prychną Kwiatkowski. - A jesteś już w grupie 'Hejterzy Chwasta'? Sam założyłem - powiedział dumnie. Przewróciłam oczami i spojrzałam na kolegę Kwiatkowskiego.
- Współczuję ci. Na twoim miejscu poszłabym na dziwki zamiast pchać kutasa w jego dupę - rzekłam złośliwie i odwróciłam się. Mijając śpiącą przyjaciółkę usłyszałam jeszcze, aby jak ich przeprasza za mnie.

~*~

- Tak mnie wkurwił ten Chwast w nocy, że myślałam, że wyjdę z siebie! - warknęłam na dzień dobry, gdy wchodziłam rano do kuchni. No.. może nie tak rano, bo dochodzi już czternasta.
- Wiem - westchnęła Kinga. - Słyszałam jak szłaś na dół i pierniczyłaś coś - zaśmiała się i zablokowała swój telefon. Ciekawe co by było, gdy jej małe uzależniające urządzenie zniknęło?
Wczoraj w cztery godziny zdążyłyśmy rozpakować nasze manatki. Potem jak zawsze leniłyśmy się aż w końcu poszłyśmy spać. To znaczy.. próbowałam zasnąć, ale kogo to obchodzi?
- Co dziś robimy? - zapytałam, gdy moje oczy błądziły po wnętrzu naszej lodówki. Jak się okazało mamy tylko to co rodzice Rutkowskiej nam zapakowali przed odjazdem.
- Trzeba kupić jakieś żarełko - powiedziała Kinga jakby czytała mi w myślach.
- To kto idzie? - spojrzałam na nią i wiedziałam od razu, że nie ma ochoty na spacerek do Biedronki. To jakiś kilometr. - Załatwmy to jak dorośli...
- Papier, kamień, nożyczki - zakończyłyśmy razem. Zagrałyśmy do trzech i przewidując już wcześniej moje szczęście... przegrałam.
Założyłam szorty, zwykłą koszulkę, a na nogi jak zawsze trampki. Wyszłam z domu i od razu muzyka w moich słuchawkach rozbrzmiała. Od kilku dni cały czas słucham ,,Steal My Girl'' One Direction. Kocham tą piosenkę.. z resztą jak wszystkie inne! Ten boysband to całe moje życie. Kiedy Zayn odszedł płakałam chyba miesiąc, ale nadal robią mi się szkliste oczy, gdy oglądam stare ich zdjęcia, filmiki, czy nawet słucham muzyki. Jednak rozumiem, że poczuł iż to nie dla niego. Mimo wszystko zawsze będę go wspierała. Z idolem jest się do końca albo w ogóle. Nie rozumiem ludzi, którzy jarają się kimś, mówią, że należą do jakiegoś fandomu, a potem nagle BUM - nienawidzą ''swoich idoli". Takie zachowanie jest żałosne.
Trzeba wymyślić coś na dzisiaj. Nie chcę spędzić całego dnia w domu i nic nie robić. Przyznaję.. jestem leniwa, ale jak rozpiera mnie energia to nie usiedzę na dupie zbyt długo.
Weszłam do biedronki, a słuchawki schowałam do kieszeni. Nie chciało mi się zatrzymywać muzyki, potem i tak bym musiała włączać. Zaoszczędzam czas.
Wzięłam wszystko co uznałam za potrzebne, a potem stanęłam w kolejce. Gdy zapłaciłam za zakupy wyszłam przed sklep i postawiłam sobie siatkę między nogami. Zanurzyłam rękę w kieszeni w poszukiwaniu słuchawek i w tym momencie jakaś wytapetowana lala trąciła mnie swoją torbą.
- Suka! - rzuciłam w jej stronę, a ta pokazała mi środkowy palec, zanim znikła za rozsuwanymi drzwiami.
Wróciłam do domu i byłam zdenerwowana przez tą laskę, ale zapomniałam o wszystkim kiedy usłyszałam czyjeś śmiechy z naszego salonu. Zdjęłam szybko trampki, a chwilę później wchodziłam już do pomieszczenia, w którym było bardzo wesoło. Trójka chłopaków siedziała na kanapie/podłodze i przy włączonym telewizorze rozmawiali z moją przyjaciółką. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem. Ze spóźnionym refleksem spojrzałam na tego Chwasta i odchrząknęłam przez co teraz wszyscy na mnie spojrzeli.
- O Marika! - zawołała Kinga i podeszła do mnie zabierając mi siatkę. - Kupiłaś żelki? - zapytała poważnie.Żelki to jej drugie uzależnienie tuż po telefonie.
- Kupiłam - pokiwałam głową.
- Dzwonił do mnie Jasiek. Powiedział, że postara się do nas wpaść na kilka dni tylko jeszcze nie wie kiedy. - poinformowała mnie.
Jasiek to mój starszy brat. Ma 23 lata, ale mimo to zawsze miałam z nim dobry kontakt. Nie byliśmy typowym rodzeństwem, które o wszystko się kłóciło. Ale nam też zdarzały się sprzeczki.
- Czemu zadzwonił do ciebie, a nie do mnie? - fuknęłam niezadowolona.
- Nie ważne - machnęłam i pobiegła do kuchni zostawić siatkę z zakupami, a po chwili rzuciła się na kanapę. - Dawida już znasz - zaśmiała się, a ja wymieniłam spojrzenie z chłopakiem - A to jest Maks i Daniel - wskazała na kolejną dwójkę.
- Jestem głodna - z tymi słowami skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z siatki mleko oraz płatki, a chwile później siedziałam na blacie kuchennym i jadłam. Ledwo zdążyłam wstawić miskę do zlewu, a z salonu usłyszałam wołanie mojego imienia. Poszłam tam i napotkałam cztery rozpromienione twarze. Mam nadzieje, że powiedzą o co chodzi.
- Co? - zapytałam.
- Chłopaki zaproponowali nam wyjazd z nimi nad jezioro za tydzień! - zawoła wesoło Kinga. Ona kocha wodę.Ja nie koniecznie.
-A na ile byśmy tam pojechali? - postanowiłam, że najpierw dowiem się więcej o tym wyjeździe, a potem ocenię jak bardzo mi się nie chce tam jechać.
Usiadłam na podłodze i czekałam aż ktoś łaskawie raczy mi odpowiedzieć.
- No nie wiem... 3-4 dni - wzruszył ramionami Maks. Jego oczy są cudowne! Zazdroszczę mu! - Ale to znaczy się zgadzasz? - uśmiechnął się szeroko.
Spojrzałam z westchnieniem na przyjaciółkę, która patrzyła na mnie z proszącymi oczami. Nabrałam dużo powietrza i pokiwałam głową.
- Okej.
Yaaaay, wakacje z nieznajomymi!

~*~

Minęły cztery dni, a my zdążyłyśmy poznać trochę chłopaków. Wczoraj jak u nich siedziałyśmy to przyszli ich przyjaciele i wiele się działo. Wszyscy okazali się na prawdę spoko, tylko ten cały Dawid ma jakieś wahania nastroju co mnie strasznie denerwuje. Dla wszystkich jest w porządku, a jak ja go raz zapytałam o godzinę to odpowiedział mi tylko ,,Twoja ostatnia'' po czym wyszedł. Najbardziej wnerwia mnie to, że jest taki tylko dla mnie. Cholerny dupek! Jeżeli tak ma być to proszę bardzo! Ja nie będę inna. Będę go traktować tak jak on mnie. Okej może to przez to zamieszanie na imprezie, ale.... kurwa! To był środek nocy!
- Sylwia przynieś mi jedno! - krzyknął Jake. Dziewczyna poszła do kuchni po piwo, a Jake'owi się nie chce ruszyć dupy. Zauważyłam, że to normalne u niego.
- Robimy jutro grilla? - zaproponował Kuba. - Jutro mam wolny dom przez cały dzień.
Wszyscy się zgodzili ustalając, że o czternastej wszyscy mamy u niego być. Ja i Kinga spotykamy się z idiotami z przeciwka i idziemy z nimi do Kuby. Wszystko ustalone.
- Przyniesiesz mi żelki? - zapytał Maksi i wydął wargę patrząc na Dawida.
- Rusz swoje zacne cztery litery i sam sobie przynieś - burkną.
Maks wstał z wielkiego fotela, na którym spokojnie zmieściłyby się dwie osoby i poszedł do kuchni. Jake z zadowoleniem pił swoje piwo, a siedząca obok mnie Alex była zła na swojego brata. Podobno ostatnio pije dużo alkoholu, a potem ona musi się tłumaczyć za niego rodzicom.
Maks wrócił z żelkami w dłoni. Zajął swoje wcześniejsze miejsce obok Kwiatkowskiego i zadowolony otworzył opakowanie. Dawid chciał wziąć sobie trochę, ale Maks szybko zareagował i odsunął słodkość od bruneta.
- Rusz swoje zacne cztery litery i sam sobie przynieś - Maks dumnie powtórzył jego słowa. Przyglądając się całej tej sytuacji nie wytrzymałam i się zaśmiałam.
Dawid rzucił mi mordercze spojrzenie i utkwił swój wzrok na wielkim ekranie telewizora.
Weedy wskoczył mi na kolana, więc zaczęłam go głaskać. Zachichotałam pod nosem, gdy polizał mi rękę, bo to trochę łaskotało.

Od Autorki:
Yaaaaaay jest pierwszy rozdział!Podoba się Wam?Mam nadzieję, że tak! :D
Nie będę nic więcej pisać poza tym, że chcę powiedzieć, że to opowiadanie znajduje się również na wattpadzie :)
Nie, jednak coś napiszę xD - wiem ,że to pierwszy rozdział, a oni już nawet siedzą u nich, ale spokojnie to tak ma być.Wszystko zaplanowałam :D Jeżeli ktoś się martwi, że wszystko za szybko się potoczy to spokojnie ;D Kto jest ze mną od pierwszego bloga, wie że ja tak nie robię ;)
Bardzo zapraszam na wattpada! :D - https://www.wattpad.com/myworks/48204428-whisper-dk

wtorek, 25 sierpnia 2015

Prolog

10 komentarzy:
Zapomnij o wszystkim, co powiedziałem tej nocy.
Nie, to nawet nie ma znaczenia.
Bo oboje jesteśmy podzieleni na pół.
Theme by hanchesteria