sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 15

- Co? - zapytałam, rozszerzając oczy.
- To co słyszałaś.
Patrzyłam na niego, jak na obcego człowieka. Nie ma prawa, by zabraniać mi czegokolwiek. Co on sobie myśli? 
- Kim ty dla niej jesteś, żeby mówić co ma robić? - odzywa się zza moich pleców Dawid.
- No właśnie Marika - oczy Filipa napotykają moje, a ja nie mam pojęcia do czego dąży. - Powiedz mu - uśmiecha się cwanie. - Powiedz mu, żeby nie robił sobie nadziej, bo jesteś moja - mówi pewnie. Na jego twarzy ciągle widnieje ten sam uśmiech.
- Co? - moje oczy teraz pewnie wyglądają jak pięć złoty. - Dlaczego tak mówisz? Przecież my..
- Całowaliśmy się - przerwał mi Filip. Mówiąc to patrzył na punkt za mną, na Dawida. - To chyba jasne, że jest ze mną.
- Co mnie to obchodzi? - prycha Dawid. Ałć. - Nie ogarniam, po co mi to mówisz? Rozumiem, że jesteś zazdrosny o swoją dziewczynę, ale może nie teraz, co? Przez ciebie się spóźnimy - rzekł ze złością.
Zerknęłam na prawo i dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy nasi przyjaciele stali na podwórku chłopaków, przyglądając się nam. Kinga miała rozchylone usta ze zdziwienia. Złapałam kontakt wzrokowy z Maksem, a on posłał mi pytające spojrzenie.
- Zawiodłem się na tobie, Marika - powiedział Filip. Co? Ta sytuacja robi się coraz dziwniejsza. Mam nadzieję, że to sen. - Przyszedłem tutaj, żeby z tobą porozmawiać, ale jak widać śpieszysz się, więc nie będę już przeszkadzał. Cześć - odwrócił się na pięcie, oddalając się od nas.
- Nie, Filip.....
- Daj sobie spokój - przerwał mi Dawid. - Załatwisz to z nim, jak wrócimy.
Stanęłam przodem do Kwiatkowskiego i spojrzałam na niego powstrzymując łzy. Nie sądziłam, że mogłabym pokłócić się z Filipem w taki sposób. Nic z tego nie rozumiem. W dodatku powiedział, że jestem jego dziewczyną. To mnie zdziwiło chyba najbardziej. Nigdy mnie o to nie pytał, nie rozmawialiśmy o tym.
- Chodź - pociągnął mnie za łokieć do busa.
Wchodziłam tuż za nim, a kiedy szliśmy między siedzeniami, aż do tylnych foteli, wszyscy patrzyli na mnie ze współczuciem. Czyli oni też to słyszeli? Cudownie.

Filip POV:

Godzinę po nie udanej akcji z Mariką i Kwiatkowskim, byłem w domu. Czekałem na telefon od Dagmary. Będzie na mnie wkurzona, jak dowie się, że nawaliłem.
Wyciągnąłem z kieszeni wibrujący telefon i przyłożyłem go do ucha.
- Jak ci poszło? - zapytała na ,,dzień dobry''.
- No.. byłem tam i mam dla ciebie dwie złe wieści - powiedziałem, przymykając oczy, ale już po chwili je otworzyłem, siadając na moim łóżku.
- Jezu, serio? Nawet w tym nawaliłeś? - jęknęła z oburzeniem.
- Wszystko byłoby w porządku, tylko... - no i jestem w dupie. Tyle. Jak powiem jej, co tam  zastałem, to po powrocie do Warszawy zatłucze mnie. Mogę być tego pewny.
- Tylko co? - upomina się, kiedy nie odzywam się przez jakiś czas.
- Wiedziałaś o tym, że Dawid zabiera ją na obóz? - zapytałem, mrużąc oczy.
- Co?! - pisnęła, a ja aż podskoczyłem w miejscu ze strachu. - Powiedział mi, że obóz jest za dwa tygodnie! Okłamał mnie! - powiedziała, teraz już wściekła.
- Wydaje mi się, że Marika szybciej zdobyła jego zaufanie, niż ty - przyznaję. Nigdy bym tego nie powiedział, gdyby stała obok mnie. Nie chce dostać jej obcasem w twarz.
- Zamknij się - warknęła. - Czemu jej nie powstrzymałeś?
- Próbowałem! - broniłem się. - Wtedy Kwiatkowski się wtrącił - dodaję.
- Masz czas do końca wakacji, potem nie będę już taka miła - grozi mi, po czym się rozłącza. Uwierzycie mi, jak powiem, że się przyjaźnimy?

Marika POV:

Zostało nam jeszcze jakieś pół godziny do Kazimierza, przez co trochę się denerwuję. Jego fanki pewnie nie będą zadowolone, kiedy mnie zobaczą. Nie chcę przez kilka dni być mierzona wzrokiem, który mówi sam za siebie, że mnie nienawidzą.
W busie panowała wesoła atmosfera. Wszyscy się śmiali, a ja nie za bardzo rozumiałam z czego. Nie przysłuchiwałam się. Dziwne jest dla mnie to, że mimo hałasu jaki tu jest przez ich przekrzykiwanie się (co oni nazywają zwyczajną rozmową), Dawid zasnął. Nie przeszkadza mu to? Ja osobiście nie dałabym rady zasnąć.
Na samym końcu siedziałam tylko ja i Dawid. Pasuje mi to, bo jest całkiem dużo miejsca. Nie zwracając uwagi na to że Kwiatkowski zajmuje większość, rozwalając się.
- Dawid - wyszeptałam, szturchając go lekko w ramię. - Wstawaj, głupku. Nie ma spania - uszczypałam jego policzki, na co się trochę skrzywił. Leniwie otworzył oczy. Przetarł je piąstkami, jak małe dziecko, co było słodkie. - Nudzi mi się.
- I budzisz mnie, żeby mi to powiedzieć? -  jęczy, nasuwając na siebie koc, aż po uszy. To dziwny człowiek. Na dworze jest ponad trzydzieści stopni. - Jesteś niemożliwa - dodaje. Położył się wzdłuż siedzeń, a swoja głowę ułożył na moich udach, lecz przedtem zabrał z nich mój telefon, jak i swój. On o tym chyba nie wie, ale odgadłam hasło, więc spokojnie mogłam porobić mu zdjęć na snapa, jak śpi. Nie czytałam żadnych rozmów, żeby nie było. Nie jestem aż taka chamska.
- Następnym razem, kiedy będziesz chciała mnie obudzić, znajdź dobry powód - sugeruje Dawid.
- Myślisz, że posłucham? - pytam, śmiejąc się. Moja ręka mimowolnie wplotła się w jego włosy. Zaczęłam je kręcić na palcu, a kiedy zbyt mocno pociągnęłam, jękną.
- Nie, ale warto spróbować - kiedy to mówi, jego oczy po woli się przymykają. - Nie wiedziałem, że to takie przyjemne - wyznaje, ale nie bardzo rozumiem o co konkretnie chodzi.
- Co?
- No to - machnął ręką obok swojej głowy. - Miłe.
- Nigdy nikt nie bawił się twoimi włosami?
- Jesteś pierwsza.
- Twój pierwszy raz, co? - zaczynam się droczyć.
- Przypominam ci, że to ty jesteś dziewicą - prychnął i podniósł się z moich nóg. Jego zachowanie teraz jest co najmniej dziwne. Pierw żartuje, potem się złości. Powie mi ktoś, co jest nie tak z tym chłopakiem?

~*~

Bus wyjechał na jakiś wielki, ogrodzony teren. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to tutaj odbywa się obóz. Oznacza to, że fanki Dawida zaraz mnie zobaczą. Czy znienawidzą? Zapewne tak. Zaczynam żałować, że się zgodziłam. Jestem głupia.
Pojazd nagle się zatrzymał. Kwiatkowski odwrócił głowę w moja stronę, a ja spojrzałam na niego przerażona. Wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy, a po chwili zostaliśmy sami. Siedziałam nieruchomo, bojąc się wstać. Dawid ilustrował moją twarz wzrokiem, co wcale nie pomagało.
- Zamierzasz tu tak siedzieć? - pyta, wstając. Chowa oba telefony do kieszeni z tyłu, zabiera słuchawki i laptopa. Kiedy wszystko znajduje się w jego rękach, patrzy na mnie wyczekująco.
- Ja..
- Marika.. - wzdycha i siada obok. - Zaufaj mi. To miłe dziewczyny, na pewno cię polubią - uśmiecha się, by pokazać, jak bardzo pewny jest swoich słów. - Ewentualnie zostaniesz zaatakowana pomidorami - śmieje się.
- Dzięki - mówię zirytowana. - Nie chcę takiego wsparcia -fukam.
- Mówię poważnie. One są zdolne do wszystkiego - dalej się śmiejąc, wstaje i powoli odchodzi. Chwila, co? - Wezmę nasze walizki, a ty już stąd wyłaś - rozkazuje.
Nabieram mnóstwo powietrza i wychodzę z busa niemal za nim. Nie chcę być sama, kiedy spotkam jakąś jego fankę. Lubię moja bluzkę, którą dzisiaj mam na sobie. Pomidory mogą ja zniszczyć. 
- Weź to - Dawid podał mi wszystkie rzecz, które przed chwila zabrał z busa, zanim nastraszył mnie swoimi fankami. - A ja wezmę moja torbę i twoją walizkę co waży tonę.
- Nie przesadzaj - szturcham go w ramie, śmiejąc się. - Jest lekka - zapewniam.
- Po pierwsze; jak upuścisz mojego laptopa, to cię zatłukę, kiedy tylko wejdziemy do środka, a po drugie; to nie ty ją nosisz, więc się nie odzywaj - wytyka mi język i zaczyna iść w stronę wejścia. 
Rozejrzałam się dookoła, po czym zaczęłam za nim biec, krzycząc, by zaczekał, ale on specjalnie zwiększył tępo. Świnia. Jeszcze mu się odpłacę.
-Dawid, to nie jest śmieszne! - jęknęłam biegnąc za nim. Ciągle mam w głowie jego groźbę związaną z laptopem, więc na niego uważam.
- Dlaczego? Mnie to bawi! - krzyczy będąc kilka metrów przede mną. 
- No Dawid.. - jęknęłam i zaczęłam iść normalnie. Zmęczyłam się. - Nie lubię cie - mówię, jak małe dziecko, co chyba działa, bo się zatrzymał. Odstawia swoją torbę i moją na podłogę. Chwyta za klamkę, a drzwi się otwierają, na co Kwiatkowski od razu się uśmiecha.
Weszliśmy do pokoju, a Kwiatkowski od razu popędził do łazienki załatwić swoje potrzeby. Ja w tym czasie wyciągnęłam ładowarkę. Podłączyłam ją do gniazdka, a drugą stronę do mojego telefonu. Rzuciłam się na łóżko, gdzie odłożyłam wszystkie rzeczy, które wcześnie dał mi Dawid, bym je niosła. Odpaliłam laptopa i od razu włączyłam YouTube. Mam ochotę posłuchać One Direction. Wpisałam ich nazwę, a następnie kliknęłam na pierwszą lepszą piosenkę. Kiss you.
Kwiatkowski wyszedł z łazienki i rzucił się na łóżko obok. Wyciągnął z kieszeni swój telefon. Zaczął do niego mówić, więc nagrywa snapy. Po kilku minutach skończył.
- A gdzie mój pokój? - pytam, przeglądając Besty na jego laptopie.
- Tu - posyła mi łobuzerski uśmiech. - No chyba, że wolisz spać z Igorem albo doniczkami - wzrusza ramionami.
- To ja biorę to łóżko - wskazuję na łóżko, na którym teraz leży chłopak.
- Okej - zgadza się.

~*~

Kłótnia z Dawidem wcale nie była potrzebna. Starałam się ubłagać go, żebym nie musiała razem z nim iść do jego fanek przywitać się. Chłopak zaczął mi grozić, że telefon mi zabierze! Tak, czy inaczej w końcu i tak on go ma.
- A jak one mnie pożrą! - podaję bezsensowny powód, kiedy idziemy wąskim korytarzem. Kwiatkowski z rozbawioną miną odwrócił się do mnie.
- Weź nie dramatyzuj! Nikt cię nie pożre! - zaśmiał się. Cmoknął mnie w policzek, a potem chwycił mój nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą.
Nasz pokój znajdował się na parterze, ale ten budynek jest tak wielki, że dojście do drzwi wyjściowych zajmuje trochę czasu.
Setki rozmów docierało do moich uszu. Z każdym krokiem stawało się to głośniejsze, a kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, dostrzegłam sporą grupkę dziewczyn. Zaczęły wołać imię Dawida, kiedy go zobaczyły, a ja nabrałam w płuca powietrza. Chciałam wyrwać rękę z uścisku Dawida. On mnie wtedy zaskoczył. Splótł nasze dłonie, spoglądając w dół na mnie z małym uśmiechem.
Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu.
- Co ty wyprawiasz? - wyszeptałam przestraszona, na co on wzruszył ramionami.
Szliśmy wolnym krokiem w stronę dziewczyn, które miały ogromne banany na twarzach. Zdenerwowanie we mnie rosło z każdą sekundą. Próbowałam zabrać moją rękę z dala od dłoni Kwiatkowskiego, ale moje próby tylko go rozśmieszały.
- Debil - fuknęłam.
- Fajnie? - pyta, puszczając moją dłoń.
Przez chwilę miałam wrażenie, że uraziłam go tym. Nagle otoczyły nas te wszystkie dziewczyny, a ja straciłam go z oczu. Odeszłam na bok by nie przeszkadzać im.

~*~

- Ten dzień nie był taki zły, co? - pyta Dawid, wychodząc z łazienki. Brał prysznic.
Wzruszyłam ramionami.
- Co będziemy robić jutro? - mam nadzieję, że to nie będzie konieczne bliskiego kontaktu z jego fankami. Nie wiem dlaczego, ale boję się ich.
- Zjemy śniadanie i może pójdziemy na rynek, co ty na to? - proponuje. - Potem będziemy prawdopodobnie pracować nad piosenką, więc na ten czas znajdę ci jakieś zajęcie - objaśnia w skrócie cały jutrzejszy dzień.
- Okej - zgadzam się, bo chyba nie mam innego wyjścia.

Od Autorki:
Wiem, że teraz rzadko dodaję rozdziały, ale po prostu nie daję rady. Po jakimś czasie wszystko się znudzi, rozumiecie, prawda? Aczkolwiek nie chcę zawieszać bloga. Lubię pisać ff.
Zauważyłam (albo mi się tylko tak wydaje), że trochę czytelników tego bloga odeszło, ale nie przeszkadza mi to. Trudno.
No dobrze, żeby już nie przedłużać. Mam nadzieję, że rozdział się podobał oraz że ktoś zostanie tutaj ze mną do końca. Życzę wszystkim miłego weekendu. Tym, którzy teraz mają ferie, żeby spędzili je jak najlepiej, a tym, którzy ich oczekują. żeby zachowali cierpliwość. Trzymajcie się! ;*
Lost of love, Ola.

7 komentarzy:

Theme by hanchesteria