Teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że byłam tam jedyną trzeźwą osobą.Powrót do domu był całkiem wysoły.Cała nasza ekipa szła po ulicy, a każdy z nich potykał się o własne nogi, przez co wychodziły z ich ust brzydkie słowa.Dziewczyny pościągały swoje szpilki i niosły je w dłoniach.Ja wesoło dogryzałam im, że jestem rozsądna, bo założyłam vansy.Moja szczęśliwa mina zamieniła się w oburzenie, gdy oberwałam od Alex torebką w plecy.
Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Jake'a.Postanowił wracać do domu z zamkniętymi oczami i mocno zderzył się z latarnią.Przez resztę drogi powrotnej jęczał i pocierał obolałe miejsce.
Znam ich bardzo krótko, ale już kocham tych ludzi.Przy nich nie ma szans na nudzenie się.
I oczywiście muszę o tym wspomnieć - Dawid jest najgorszy.Po tym co wczoraj stało się na imprezie nie chcę go widzieć.Przynajmniej na razie.Wiem, że to niemożliwe.Marta w sumie zaprzyjaźniła się już ze wszystkimi, więc czas spędzamy razem, całą grupką.
Wyciągnęłam rękę pod poduszkę i wyciągnęłam mój telefon.Odblokowałam go zwykłym przeciągnięciem palca i ukazała mi się przepiękna tapeta z Niall'em Horanem.
Obejrzałam kilka snapów, sprawdziłam fanpage moich idoli, a na koniec weszłam na Instagrama.
Zaobserwowały mnie trzy nowe osoby - HotMaksio, sylwia96, jakeparker.Domyślam się kim są te osoby.Ich nazwy nie są trudne do rozszyfrowania.
Przyszła mi wiadomość na WhatsAppie, więc ją odczytałam.
Marta: Jestem u debilów, przyjdź jak się ogarniesz!!! Xx
O mój Boże!To która jest już godzina?Ja ją ledwo do domu wprowadziłam, a ona wstała pierwsza?Musi być na prawdę późno.Spojrzałam na cztery cyferki w moim telefonie i zrobiłam wielkie oczy.16:48.
~*~
Umyta, ubrana i nadal śpiąca założyłam na stopy trampki, choć na początku rozważałam opcję, aby przebiec na boso do domu na przeciwko.Zamknęłam drzwi na klucz i bawiąc się nim wyszłam na chodnik.Przymknęłam furtkę, a chwilę później byłam już pod domem chłopaków.Zapukałam i nie minęło nawet pięć sekund, a przede mną pojawił się Daniel.
- Właź po prostu - powitał mnie z miną zombi. - A nie walisz w drzwi.
- Zapamiętam to sobie.
Pstryknęłam go palcami w czoło, gdy wchodziłam do środka.Rzuciłam buty wśród innych par obuwia.Daniel wędrował tuż za mną, aż do salonu.Na kanapie leżał Maks z poduszką na twarzy.Na wielkim fotelu siedziała Kinga.Jadła lody i zmieniała kanały w telewizji, jak zawsze nie mogąc na nic się zdecydować.Brakowało tylko Kwiatkowskiego.Daniel ziewnął i poszedł do kuchni.
- Jak tam imprezowicze? - zaśmiałam się.
Rzuciłam się na kanapę i wylądowałam na nogach Maksa, przez co się skrzywił.
- Jaka ty delikatna jesteś, skarbie - wymamrotał w poduszkę.
Dźgnęłam go w brzuch za to co powiedział, a on znowu jęknął.Kinga w ogóle nie zwracała na nas uwagi, bo znalazła jakiś film, który widocznie ją zainteresował.
W brzuchu czuję okropną pustkę, ale z całych sił powstrzymuję się, żeby nie jeść.Osiągnę wagę, o której marzę i będzie w porządku.
Siedzieliśmy we trójkę, a każdy zajął się sobą.Kinga wpychała sobie do buzi co chwilę łyżkę lodów waniliowych, patrząc z ciekawością na telewizor.Maks starał się nie udusić podczas przyciskania sobie poduszki do twarzy, a ja bawiłam się rąbkiem jego fioletowej koszulki.
Z kuchni doszły do moich uszu krzyki dwójki pozostałych chłopaków, więc postanowiłam zobaczyć co się tam dzieje.Jak widać Maks ma to w dupie, a Kinga woli film.
Stanęłam w wejściu do ''serca domu'', ale żaden z nich mnie nie zauważył.Nie rozumiałam nic z ich kłótni.Przyznaję, że śmiesznie to wygląda.Mam nadzieję jednak, że Dawid nie wepcha Danielowi tego widelca do gardła.Trochę niebezpiecznie nim wymachuje.
- Czego się tak drzecie?
Zamilkli w jednym momencie, gdy usłyszeli mój głos.Dawid wyglądał na zdenerwowanego, a Karasiov robił niewinną minę.
- Kazałem wstawić mu wodę na kawę - zaczął spokojnie Dawid.
- I wstawiłem.. - Deny uniósł ręce w geście obronnym.
- Nadal nic nie rozumiem.
Kwiatkowski westchnął i oparł się tyłem o blat kuchenny.Patrzyłam na nich wyczekująco, ale żaden nie raczył nic powiedzieć.
- To powiecie czemu się tak sprzeczacie? - zapytałam.
- Wstawił wodę na kawę - Dawid przyznał rację Danielowi, a ja zaczęłam w nich wątpić.Już nie mam pojęcia o co chodzi.Ci ludzie są dziwni.- On wstawił dosłownie wodę na kawę - dodał po chwili.
Spojrzałam w tym kierunku co oni i myślałam, że popłaczę się ze śmiechu.Na stole stał pojemnik z kawą, a na nim butelka wody.Zaśmiałam się, a Dawid spojrzał na mnie zirytowany.Cały czas chichocząc, podeszłam do Daniela.
- Piąteczka.
Nasze wnętrza dłoni zderzyły się ze sobą.Dawid mamrocząc coś pod nosem wyszedł z kuchni, a Karasiov wystawił w jego kierunku środkowego palca, choć on tego i tak nie zobaczy.
Siedzieliśmy we trójkę, a każdy zajął się sobą.Kinga wpychała sobie do buzi co chwilę łyżkę lodów waniliowych, patrząc z ciekawością na telewizor.Maks starał się nie udusić podczas przyciskania sobie poduszki do twarzy, a ja bawiłam się rąbkiem jego fioletowej koszulki.
Z kuchni doszły do moich uszu krzyki dwójki pozostałych chłopaków, więc postanowiłam zobaczyć co się tam dzieje.Jak widać Maks ma to w dupie, a Kinga woli film.
Stanęłam w wejściu do ''serca domu'', ale żaden z nich mnie nie zauważył.Nie rozumiałam nic z ich kłótni.Przyznaję, że śmiesznie to wygląda.Mam nadzieję jednak, że Dawid nie wepcha Danielowi tego widelca do gardła.Trochę niebezpiecznie nim wymachuje.
- Czego się tak drzecie?
Zamilkli w jednym momencie, gdy usłyszeli mój głos.Dawid wyglądał na zdenerwowanego, a Karasiov robił niewinną minę.
- Kazałem wstawić mu wodę na kawę - zaczął spokojnie Dawid.
- I wstawiłem.. - Deny uniósł ręce w geście obronnym.
- Nadal nic nie rozumiem.
Kwiatkowski westchnął i oparł się tyłem o blat kuchenny.Patrzyłam na nich wyczekująco, ale żaden nie raczył nic powiedzieć.
- To powiecie czemu się tak sprzeczacie? - zapytałam.
- Wstawił wodę na kawę - Dawid przyznał rację Danielowi, a ja zaczęłam w nich wątpić.Już nie mam pojęcia o co chodzi.Ci ludzie są dziwni.- On wstawił dosłownie wodę na kawę - dodał po chwili.
Spojrzałam w tym kierunku co oni i myślałam, że popłaczę się ze śmiechu.Na stole stał pojemnik z kawą, a na nim butelka wody.Zaśmiałam się, a Dawid spojrzał na mnie zirytowany.Cały czas chichocząc, podeszłam do Daniela.
- Piąteczka.
Nasze wnętrza dłoni zderzyły się ze sobą.Dawid mamrocząc coś pod nosem wyszedł z kuchni, a Karasiov wystawił w jego kierunku środkowego palca, choć on tego i tak nie zobaczy.
~*~
Przymknęłam oczy, bo okulary z ciemnymi szkiełkami wcale nie pomagają, gdy leży się centralnie w stronę słońca.Piski i krzyki wokół mnie nie są odprężające, mimo to staram się zrelaksować.
Po tym jak wszyscy obejrzeliśmy dwa odcinki ,,Pamiętniki z wakacji", Alex zaproponowała basen.Wszyscy się zgodzili na ten pomysł.Rozeszliśmy się do swoich domów, a godzinę później staliśmy w długiej kolejce.Nie wiem czemu się na to zgodziłam.Jedyny plus jaki w tym wszystkim widzę to opalanie się, ale nawet nie mam teraz na to ochoty.
Nagle coś mokrego i ciężkiego leżało na mnie.Lekko wystraszona otworzyłam oczy i o mało nie dostałam zawału, gdy pięć centymetrów od mojej twarzy znajdował się Dawid.
- Głupi jesteś!?Złaź ze mnie! - warknęłam, próbując go zepchnąć, ale moje starania prowadziły do nikąd.
- Zmęczyłem się - wyznał udając poważnego. - Mam prawo się kłaść gdzie chcę.
Nachylił się bardziej w moją stronę i chwycił w zęby bok moich czarnych okularów przeciw słonecznych.Nie skomentowałam tego zachowania.Jedyne czego chciałam to żeby nie zgniatał mnie swoim ciałem.
Rzucił je obok nas i patrzył mi prosto w oczy.Zasłaniał całe słońce, więc nie stało mi nic na przeszkodzie by się mu przyglądać.
- Nie boisz się, że zobaczą nas twoje fanki?Mogą sobie jeszcze coś pomyśleć.
Cwaniacko się uśmiechnął, a po chwili prychnął.Nie zrozumiałam tego.W końcu jesteśmy w miejscu publicznym.Te całe Kwiatonatorki mogą być wszędzie.Myślałam, że gwiazdy raczej unikają tworzenia plotek na swój temat.
- Moja sprawa - powiedział z pewnością.
Zapadła cisza.Błądziłam wszędzie wzrokiem, byle by tylko nie napotkać jego tęczówek.Czuję jak mi się przygląda przez co czuję się niekomfortowo.
- Ty i ta dziewczyna na imprezie...... - zaczęłam mówić, ale urwałam w połowie zdania.Nie powinnam się tym interesować.
- To Dagmara - wzruszył obojętnie ramionami.
Dziwi mnie to jak podszedł do tej sprawy.Nawet nie czuje się skrępowany tym, że zaczynam ten temat.Z drugiej strony go podziwiam - wtargnęłam im do sypialni w takiej chwili.Ja bym zapadła się pod ziemię ze wstydu.
- Burczy ci w brzuchu - stwierdził, gdy z mojego brzucha wydał się charakterystyczny dźwięk.Patrzył na mnie z zainteresowaniem, a mnie zaczynało to denerwować. - Powinnaś coś zjeść.
- Po prostu ze mnie zejdź idioto! - wycedziłam przez zęby.
Mój ton głosu wcale nie przypominał przyjaznego.Kwiatkowski zsunął się ze mnie na moja prawą stronę, a ja od razu stanęłam na nogi.Nie będę przebywała w jego towarzystwie, gdy nikogo z naszych znajomych nie ma z nami.Nie zapomnę nigdy tego jak powiedział, że jestem gruba i brzydka.Rozumiem, że nie jestem idealna, ale nikt nie chciałby usłyszeć takich słów prosto w twarz.Tak wiem.. nie powiedział dosłownie, że jestem taka jak wymieniłam wcześniej, ale wiem doskonale, że tak myśli.
- Fajna dupa.
Spojrzałam na bruneta ze skrzywioną miną.Po chwili uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samym dwu częściowym stroju kąpielowym.
- Debil.
Zaśmiał się z tego jak go nazwałam.Przewróciłam oczami na jego irytujące zachowanie.
- Fajnie - z uśmiechem na twarzy patrzył jak zaczynam się na niego złościć.
- Fajnie.
Odnalazłam resztę grupy.Pływali na najgłębszym basenie, a ja przeklęłam się w myślach za to, że jako dziesięciolatka nie zgłosiłam się na szkolne zajęcia nauki pływania.Usiadłam na brzegu, a moje nogi do kolan zanurzyły się w wodzie.
- No wreszcie przyszłaś! - krzyknął Jake, podpływając do mnie. - Daniel i Sylwia w zamiarach mięli pójść po ciebie.
Położył swoje ręce na brzegu basenu i oparł na nich swój podbródek.
- Czemu nie wchodzisz?Gorąco jest jak cholera. - uniósł wzrok na moją twarz.
- Niektórzy ludzie albo boją się wody albo boją się w niej utopić.
- Nie umiesz pływać, racja? - zaśmiał się, a ja niechętnie przyznałam mu rację.
Pociągnął mnie w dół za nogę, a ja wpadłam cała do wody.Zaczęłam wymachiwać rękami jak głupia, aż w końcu czyjeś ręce znalazły się na moich biodrach.Domyślam się, że to Jake.Pociągnął mnie do góry.W końcu mogłam oddychać!Owinęłam ręce wokół jego szyi, bo w innym razie znowu poleciałabym na dno.Nogi oplotłam na jego tali.
- Czy ciebie popieprzyło do końca!? - wrzasnęłam mu prosto w twarz, - Przecież wiesz, że nie umiem pływać frajerze!
- Frajerze? - udał urażonego. - Właśnie uratowałem ci życie.
- Ale najpierw prawie go pozbawiłeś!
- Cicho - prychnął.
Zaczął odpływać od brzegu ze mną na rękach.
- Kierunki ci się chyba pomyliły - powiedziałam z nadzieją, że zrozumie iż chce być bezpieczna na suchym ''lądzie".
- Ej! - krzyknęła w naszą stronę Kinga. więc na nią spojrzeliśmy. - Pomachajcie do kamery!
W ręce trzymała telefon, którym nas nagrywała w tym momencie.Zrobiliśmy grzecznie to co nam kazała.Gdy pobiegła gdzieś w przeciwną stronę spojrzałam wymownie na Jake'a,
- Daniel! - chłopak krzyknął do swojego przyjaciela.Próbowałam go odnaleźć wzrokiem, ale prawdopodobnie jest gdzieś za moimi plecami. - Łap!
Parker wyrzucił mnie lekko nad wodą i już liczyłam się z tym, że znajdę się za chwilę pod wodą, gdy ramiona Denego owinęły się wokół mnie.
- Witam panienkę.
- Nigdy więcej nie pójdę z wami na basen - jęknęłam.
- Przekażę innym.
Odnalazłam resztę grupy.Pływali na najgłębszym basenie, a ja przeklęłam się w myślach za to, że jako dziesięciolatka nie zgłosiłam się na szkolne zajęcia nauki pływania.Usiadłam na brzegu, a moje nogi do kolan zanurzyły się w wodzie.
- No wreszcie przyszłaś! - krzyknął Jake, podpływając do mnie. - Daniel i Sylwia w zamiarach mięli pójść po ciebie.
Położył swoje ręce na brzegu basenu i oparł na nich swój podbródek.
- Czemu nie wchodzisz?Gorąco jest jak cholera. - uniósł wzrok na moją twarz.
- Niektórzy ludzie albo boją się wody albo boją się w niej utopić.
- Nie umiesz pływać, racja? - zaśmiał się, a ja niechętnie przyznałam mu rację.
Pociągnął mnie w dół za nogę, a ja wpadłam cała do wody.Zaczęłam wymachiwać rękami jak głupia, aż w końcu czyjeś ręce znalazły się na moich biodrach.Domyślam się, że to Jake.Pociągnął mnie do góry.W końcu mogłam oddychać!Owinęłam ręce wokół jego szyi, bo w innym razie znowu poleciałabym na dno.Nogi oplotłam na jego tali.
- Czy ciebie popieprzyło do końca!? - wrzasnęłam mu prosto w twarz, - Przecież wiesz, że nie umiem pływać frajerze!
- Frajerze? - udał urażonego. - Właśnie uratowałem ci życie.
- Ale najpierw prawie go pozbawiłeś!
- Cicho - prychnął.
Zaczął odpływać od brzegu ze mną na rękach.
- Kierunki ci się chyba pomyliły - powiedziałam z nadzieją, że zrozumie iż chce być bezpieczna na suchym ''lądzie".
- Ej! - krzyknęła w naszą stronę Kinga. więc na nią spojrzeliśmy. - Pomachajcie do kamery!
W ręce trzymała telefon, którym nas nagrywała w tym momencie.Zrobiliśmy grzecznie to co nam kazała.Gdy pobiegła gdzieś w przeciwną stronę spojrzałam wymownie na Jake'a,
- Daniel! - chłopak krzyknął do swojego przyjaciela.Próbowałam go odnaleźć wzrokiem, ale prawdopodobnie jest gdzieś za moimi plecami. - Łap!
Parker wyrzucił mnie lekko nad wodą i już liczyłam się z tym, że znajdę się za chwilę pod wodą, gdy ramiona Denego owinęły się wokół mnie.
- Witam panienkę.
- Nigdy więcej nie pójdę z wami na basen - jęknęłam.
- Przekażę innym.
~*~
Po czterech wyczerpujących godzinach, wysuszeni i ubrani szukaliśmy jakiejś fajnej miejscówki, bo wszyscy byli głodni.
- Co ty robisz? - Alex zmrużyła oczy i patrzyła zdziwiona na Kubę.
Blondyn niósł swojego jednego buta w rękach i coś przy nim majstrował.Każdy zainteresował się jego czynami, ale jemu nie śpieszyło się, żeby cokolwiek powiedzieć.
- Coś wpadło i mi nie wygodnie! - zawołał oburzony.Włożył dłoń do wnętrza obuwia jakby czegoś szukał. - Jest! - gwałtownie wyciągnął rękę. - Kamyk - dodał głupio, po czym zatrzymał się, żeby włożyć buta na stopę.
- Debil - Dawid podsumował wszystko, a Daniel zgodził się z jego opinią.
Chodziliśmy kolejne piętnaście minut po ulicach Warszawy.Maks prawie płakał opowiadając wszystkim jak bardzo jest głodny.Do Sylwii ktoś cały czas wydzwaniał przez co robiła się czerwona ze złości.No i Kuba.... znowu coś nie tak z jego butem!
- Nie możesz po prostu wyłączyć tego cholernego telefonu! - warkną Jake.
Wenecka spojrzała na niego zszokowana i zdenerwowana jednocześnie.Zacisnęła mocniej w dłoni urządzenie wydające z siebie bity piosenki We Found Love Rihanny.
Chodziliśmy kolejne piętnaście minut po ulicach Warszawy.Maks prawie płakał opowiadając wszystkim jak bardzo jest głodny.Do Sylwii ktoś cały czas wydzwaniał przez co robiła się czerwona ze złości.No i Kuba.... znowu coś nie tak z jego butem!
- Nie możesz po prostu wyłączyć tego cholernego telefonu! - warkną Jake.
Wenecka spojrzała na niego zszokowana i zdenerwowana jednocześnie.Zacisnęła mocniej w dłoni urządzenie wydające z siebie bity piosenki We Found Love Rihanny.
- Nie!
Westchnęłam ciężko słuchając ich kłótni.Od kilku minut jedyne co wszyscy robią to krzyczą na siebie wzajemnie.Mogę z ręką na sercu potwierdzić!Jak Polak głodny to zły.
- Idziemy do McDonalda - zarządziła Alex nie zważając na zdanie innych, ale nikt nie wyglądał jakby miał coś przeciwko temu.
Po pewnym czasie stanęliśmy wszyscy w kolejce, która oczywiście nie spodobała się Maksowi.Stał za mną, a głowę oparł na moim ramieniu, oplatając ręce wokół mojej tali.Najchętniej walnęłabym go w twarz, żeby przestał już narzekać, ale nie zrobię tego.Wiem, że by mi oddał.
Przed nami stało kilka osób, a gdy nadeszła nasza kolej, Maks wepchnął się przede mnie.Jęknęłam niezadowolona, ale pozwoliłam mu złożyć zamówienie jako pierwszemu.Cóż, nie miałam wyboru.
Wmówiłam wszystkim, że nie jestem głodna, więc bez żadnych zbędnych pytań siedziałam przy stoliku z kawą.Jedzenie w tym miejscu ma bardzo dużo kalorii.A z czym się wiążą kalorie?Z przybraniem na wadze, a to jest mój największy lęk.
Pomocy.
Dziwiła mnie cisza jaka panowała pośród moich przyjaciół (chyba już ich tak nazwać?).Jedli ze smakiem co chwila popijając colą.Denerwowało mnie to jak oni mlaskają.Próbowałam to ignorować, ale nie potrafiłam.To jest denerwujące!
- Zaraz wracam.
Wstałam ze swojego miejsca obok Kingi.
- Gdzie idziesz? - zapytała Alex.
- Do łazienki,
Pokierowałam się w wcześniej wymienione miejsce.Każda wymówka jest dobra, żeby nie słuchać jak jedzą.Stanęłam przed lusterkiem i znowu spojrzałam na siebie czując obrzydzenie.Jestem gruba, brzydka, a moje życie jest bez sensu.Chciałabym, aby ktoś pokochał mnie, nie zważając na to jak wyglądam.Ale to nie możliwe.Nie okłamujmy się, wszyscy jesteśmy wzrokowcami.
Z jednej z kabin toaletowych wyszła ta sama suka co trąciła mnie kiedyś pod sklepem.Stanęła nie daleko mnie, a swoja torbę położyła na kamiennym blacie.Zanurzyła w niej rękę, a po chwili z zadowoleniem wyjęła swoją kosmetyczkę.Patrzyłam na wszystko co robi.Nasze spojrzenia skrzyżowały się w odbiciu lustra.Mierzyłyśmy się wzrokiem, a wokół panowała cisza.Ona jest tak podstępnie piękna.
- Nie stać cie nawet na głupi lakier, który mam na paznokciach - zakpiła ze mnie.
Przejechała pomadką po swoich pełnych ustach, a potem zacmokała nimi.Dziwka.
- Ile ci płacą za zrobienie loda? - uśmiechnęłam się sztucznie, odkręcając się w jej stronę.
- Pieprz się!
Zaśmiałam się.Jej cwaniacki uśmieszek zmienił się w zdenerwowanie.
- Przepraszam.Nie jestem lesbijką. - puściłam jej oczko. - A jak bym była, to wybrałabym laskę, która nie nosi maski by ukryć swoje pryszcze.
To był moment, gdy ona sięgnęła do swojej torebki, wyjęła z niej wodę i odkręciła korek.Chwilę później cała moja twarz, jak i włosy były mokre.Ciecz spłynęła na koszulkę przez co ona też była mokra.Spojrzałam na nią wściekła.Widząc jej zwycięski uśmiech, który mówił ,,Zawsze wygrywam", nie panowałam nad sobą.Złapałam jej czarną skórzaną torebkę i wrzuciłam ją do zlewu.Odkręciłam zawór, a cała torebka jak i jej zawartość zaczęła pływać.
- Mój telefon! - pisnęła przerażona, odpychając mnie tak, że uderzyłam plecami o ścianę.Zakręciła wodę i złapała swoją torebkę. - Pożałujesz tego!
Widząc jak wściekła opuszcza toaletę, zaśmiałam się triumfalnie.Spojrzałam na podłogę, która była cała zalana, ale wzruszyłam na to ramionami.Ominęłam wielką kałuże, co była prawie nie możliwe i wyszłam z miejsca, w którym doszło do bardzo przyjemnego spotkania.
Wracałam po woli do stolika i cały czas dumnie się uśmiechałam z tego jak cudownie załatwiłam tą dziwkę.Nie ważne, że jestem cała mokra.Czuję jednocześnie złość, bo ona na prawdę mnie zdenerwowała.
- Słuchaj - zaczął ze śmiechem Maks, gdy stałam obok naszego miejsca. - Dagmara podleciała do Dawida wkurwiona, bo jakaś laska nieźle ją urzą.......wooo! - spojrzał na mnie z przerażeniem.Każdy patrzył na mnie kojarząc sobie fakty. - Nie!? - zawołał z wielkim uśmiechem i zdziwieniem.
- Tak - pokiwałam głową.
- Co tam się stało? - zapytała Sylwia.
Usiadłam na swoim miejscu ignorując to jak woda kapie z mojego ubrania.Opowiedziałam im wszystko ze szczegółami, a oni wyglądali na tak bardzo zadowolonych, że chciało mi się śmiać.Zastanawia mnie tylko co to za dziewczyna.Czemu podbiegła do Dawida i dlaczego on z nią wyszedł?Skąd oni wszyscy w ogóle ją znają?Nawet Kinga wie kto to jest.
- Zalazłaś Dagmarze za skórę, teraz będziesz miała przejebane - skwitował Kuba.
- Kto to w ogóle ta cała Dagmara? - burknęłam.
- Milionerka, która zakochała się w sławie naszego Dejwida, ale jemu wmawia, że go kocha za to jaki jest, a nie to kim jest - prychnął Daniel.
- To jego dziewczyna? - wytrzeszczałam oczy.
Nie wyobrażam sobie spędzania z nią wolnego czasu.Jeżeli oni są razem to stanie się nieuniknione.
- Nie, na szczęście nie - odetchnęła z ulgą Sylwia.
- Będzie ciekawie, kiedy dowie się jak dużo z nami przebywasz.
Spojrzałam na rozbawioną, Alex i również się zaśmiałam.Mówiłam już, że kocham tych ludzi?
Od Autorki:
Uhuhuuu...... zaczyna się dziać coraz więcej i więcej! :D Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału.
Nie wiem co więcej mogę Wam napisać........
A już wiem! xD
Dodawajcie się do obserwatorów i komentujcie rozdziały.To dla mnie bardzo ważne oraz bardzo motywujące :)
Westchnęłam ciężko słuchając ich kłótni.Od kilku minut jedyne co wszyscy robią to krzyczą na siebie wzajemnie.Mogę z ręką na sercu potwierdzić!Jak Polak głodny to zły.
- Idziemy do McDonalda - zarządziła Alex nie zważając na zdanie innych, ale nikt nie wyglądał jakby miał coś przeciwko temu.
Po pewnym czasie stanęliśmy wszyscy w kolejce, która oczywiście nie spodobała się Maksowi.Stał za mną, a głowę oparł na moim ramieniu, oplatając ręce wokół mojej tali.Najchętniej walnęłabym go w twarz, żeby przestał już narzekać, ale nie zrobię tego.Wiem, że by mi oddał.
Przed nami stało kilka osób, a gdy nadeszła nasza kolej, Maks wepchnął się przede mnie.Jęknęłam niezadowolona, ale pozwoliłam mu złożyć zamówienie jako pierwszemu.Cóż, nie miałam wyboru.
Wmówiłam wszystkim, że nie jestem głodna, więc bez żadnych zbędnych pytań siedziałam przy stoliku z kawą.Jedzenie w tym miejscu ma bardzo dużo kalorii.A z czym się wiążą kalorie?Z przybraniem na wadze, a to jest mój największy lęk.
Pomocy.
Dziwiła mnie cisza jaka panowała pośród moich przyjaciół (chyba już ich tak nazwać?).Jedli ze smakiem co chwila popijając colą.Denerwowało mnie to jak oni mlaskają.Próbowałam to ignorować, ale nie potrafiłam.To jest denerwujące!
- Zaraz wracam.
Wstałam ze swojego miejsca obok Kingi.
- Gdzie idziesz? - zapytała Alex.
- Do łazienki,
Pokierowałam się w wcześniej wymienione miejsce.Każda wymówka jest dobra, żeby nie słuchać jak jedzą.Stanęłam przed lusterkiem i znowu spojrzałam na siebie czując obrzydzenie.Jestem gruba, brzydka, a moje życie jest bez sensu.Chciałabym, aby ktoś pokochał mnie, nie zważając na to jak wyglądam.Ale to nie możliwe.Nie okłamujmy się, wszyscy jesteśmy wzrokowcami.
Z jednej z kabin toaletowych wyszła ta sama suka co trąciła mnie kiedyś pod sklepem.Stanęła nie daleko mnie, a swoja torbę położyła na kamiennym blacie.Zanurzyła w niej rękę, a po chwili z zadowoleniem wyjęła swoją kosmetyczkę.Patrzyłam na wszystko co robi.Nasze spojrzenia skrzyżowały się w odbiciu lustra.Mierzyłyśmy się wzrokiem, a wokół panowała cisza.Ona jest tak podstępnie piękna.
- Nie stać cie nawet na głupi lakier, który mam na paznokciach - zakpiła ze mnie.
Przejechała pomadką po swoich pełnych ustach, a potem zacmokała nimi.Dziwka.
- Ile ci płacą za zrobienie loda? - uśmiechnęłam się sztucznie, odkręcając się w jej stronę.
- Pieprz się!
Zaśmiałam się.Jej cwaniacki uśmieszek zmienił się w zdenerwowanie.
- Przepraszam.Nie jestem lesbijką. - puściłam jej oczko. - A jak bym była, to wybrałabym laskę, która nie nosi maski by ukryć swoje pryszcze.
To był moment, gdy ona sięgnęła do swojej torebki, wyjęła z niej wodę i odkręciła korek.Chwilę później cała moja twarz, jak i włosy były mokre.Ciecz spłynęła na koszulkę przez co ona też była mokra.Spojrzałam na nią wściekła.Widząc jej zwycięski uśmiech, który mówił ,,Zawsze wygrywam", nie panowałam nad sobą.Złapałam jej czarną skórzaną torebkę i wrzuciłam ją do zlewu.Odkręciłam zawór, a cała torebka jak i jej zawartość zaczęła pływać.
- Mój telefon! - pisnęła przerażona, odpychając mnie tak, że uderzyłam plecami o ścianę.Zakręciła wodę i złapała swoją torebkę. - Pożałujesz tego!
Widząc jak wściekła opuszcza toaletę, zaśmiałam się triumfalnie.Spojrzałam na podłogę, która była cała zalana, ale wzruszyłam na to ramionami.Ominęłam wielką kałuże, co była prawie nie możliwe i wyszłam z miejsca, w którym doszło do bardzo przyjemnego spotkania.
Wracałam po woli do stolika i cały czas dumnie się uśmiechałam z tego jak cudownie załatwiłam tą dziwkę.Nie ważne, że jestem cała mokra.Czuję jednocześnie złość, bo ona na prawdę mnie zdenerwowała.
- Słuchaj - zaczął ze śmiechem Maks, gdy stałam obok naszego miejsca. - Dagmara podleciała do Dawida wkurwiona, bo jakaś laska nieźle ją urzą.......wooo! - spojrzał na mnie z przerażeniem.Każdy patrzył na mnie kojarząc sobie fakty. - Nie!? - zawołał z wielkim uśmiechem i zdziwieniem.
- Tak - pokiwałam głową.
- Co tam się stało? - zapytała Sylwia.
Usiadłam na swoim miejscu ignorując to jak woda kapie z mojego ubrania.Opowiedziałam im wszystko ze szczegółami, a oni wyglądali na tak bardzo zadowolonych, że chciało mi się śmiać.Zastanawia mnie tylko co to za dziewczyna.Czemu podbiegła do Dawida i dlaczego on z nią wyszedł?Skąd oni wszyscy w ogóle ją znają?Nawet Kinga wie kto to jest.
- Zalazłaś Dagmarze za skórę, teraz będziesz miała przejebane - skwitował Kuba.
- Kto to w ogóle ta cała Dagmara? - burknęłam.
- Milionerka, która zakochała się w sławie naszego Dejwida, ale jemu wmawia, że go kocha za to jaki jest, a nie to kim jest - prychnął Daniel.
- To jego dziewczyna? - wytrzeszczałam oczy.
Nie wyobrażam sobie spędzania z nią wolnego czasu.Jeżeli oni są razem to stanie się nieuniknione.
- Nie, na szczęście nie - odetchnęła z ulgą Sylwia.
- Będzie ciekawie, kiedy dowie się jak dużo z nami przebywasz.
Spojrzałam na rozbawioną, Alex i również się zaśmiałam.Mówiłam już, że kocham tych ludzi?
Od Autorki:
Uhuhuuu...... zaczyna się dziać coraz więcej i więcej! :D Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału.
Nie wiem co więcej mogę Wam napisać........
A już wiem! xD
Dodawajcie się do obserwatorów i komentujcie rozdziały.To dla mnie bardzo ważne oraz bardzo motywujące :)
Oo tak wreszcie coś ciekawego! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńMegaaaaa czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękny...idealny i wgl zarabisty
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny<3
Zdrowiej :*
Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta!
OdpowiedzUsuńCzadowy ten rozdział. Czekam na kolejny! *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
OdpowiedzUsuńKieedy next?
OdpowiedzUsuńSuper <3 Kiedy next?
OdpowiedzUsuń