niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 10

Po powrocie ze spaceru z Dawidem, wszyscy oznajmili nam, że o godzinie dwudziestej drugiej idziemy do klubu. Fajnie, że liczyli się z naszym zdaniem. No, ale cóż.. przyznam iż w sumie mam ochotę na takie wyjście.
Dziewczyny biegały po całym domu, szykując się. Ja wzięłam szybki prysznic i dołączyłam do nich. Chłopaki siedzieli znudzeni na kanapie. Denerwowali się, gdy któraś z nas przebiegała im przed telewizorem, bo wtedy im zasłaniała. Sylwia z Janją rzuciły na stół setki odcieni lakierów. Usiadły obok siebie na krzesłach, zaczynając malować sobie wzajemnie paznokcie. Teraz chyba Kinga poszła się kąpać. Alex wzięła apteczkę i poszła z nią do Jake'a, żeby zmienił jej opatrunek.
Wzięłam dwie różne sukienki; jedna była zwykła czarna, przylegająca do ciała, a druga, która jest moja ulubioną tak w nawiasie mówiąc, jest taka bardziej szaro-różowa oraz luźna.
- Ta, czy ta?
Stanęłam tak, aby każdy mógł zobaczyć sukienki, które im pokazuję. Wszyscy spojrzeli na owe rzeczy.
- Ja jestem za tą obcisłą - rzekł Kuba, po czym wyszczerzył się w moją stronę.
- Tak - zgodził się z nim Daniel. - Zdecydowanie ta czarna. Dokąd ci sięga?
- O mój Boże.. - przewróciłam oczami na pytanie przyjaciela. Spojrzałam na dziewczyny z nadzieją, że usłyszę coś sensownego.
- Obie są ładne - zaczęła Janja. - Załóż tą, w której czujesz się lepiej.
Pokiwałam głową w zrozumieniu i z powrotem pobiegłam na górę. Po krótkim rozważaniu, wybrałam drugą sukienkę. Zrobiłam lekki makijaż, po czym na stopy włożyłam stopki balerinki, a na nie vansy.
- A tu przygotowuje się panienka Szewczyk! - zawołał radośnie Dawid, wchodząc do pokoju, jak gdyby nigdy nic. W prawej ręce trzymał telefon i prawdopodobnie mnie nagrywał.
- Mogłam być naga, debilu! - oburzyłam się, patrząc na niego zła. Prychnął.
- Ale nie jesteś.
Zapewne znowu nagrywał snapy, zdając relacje co się w tej chili dzieje w całym domku letniskowym.
- Uśmiechnij się ładnie.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Dawid stanął za mną. Jego wolna ręka powędrowała na moją talię i przyciągnął mnie do siebie, aż moje plecy stykały się z jego gołym torsem.
Wyciągnął przed nas swój telefon, tak żeby było widać nasze twarze. Uśmiechnęłam się, lecz w ostatnim momencie ułożyłam z ust dzióbek.
- Grzeczna dziewczynka - zaśmiał się przy moim uchu.
Zdjęcie znalazło się na snapie, ale zanim dodał je do 'My Story' to zapisał je w pamięci telefonu. Po kilku minutach fotografia była w trakcie wrzucania na Instagrama.
Dawid siedział na brzegu łóżka piętrowego, a ja obok niego patrząc na ekran telefonu.
- Oznacz mnie - rozkazałam, na co skiną głową.
Położyłam obie dłonie na jego ramionach, a na nich oparłam głowę dalej patrząc na poczynania Kwiatkowskiego.
Było słychać jakieś kroki na korytarzu, a po chwili w futrynie stanęła Alex.
- Mamy pojechać bez was?
Spojrzeliśmy na nią zdezorientowani. Przecież jeszcze jest wcześnie. Spojrzałam na godzinę w na niewielkim wyświetlaczu i.... okej. 22:17.
- Już idziemy - powiedziałam, wstając z łóżka.
Wzięłam telefon do ręki, po czym razem z Alex zaczęłam schodzić na dół. Kilka chwil później Dawid również opuścił pokój.
- No nareszcie! - westchnął Jake.
- Ile można na was czekać!? - jęknął Kuba.
- Dzieci? - zapytał Maks, poruszając znacząco brwiami.
Wszyscy spojrzeli na niego robiąc dziwne miny. Patrzyłam na Dawida, który również posyłał mi spojrzenie i zaśmialiśmy się.
- Lepiej już chodźmy - poleciła Sylwia.
W samochodach siedzieliśmy w takich składak, jak zawsze, kiedy gdzieś jechaliśmy; Kuba, Daniel, Alex, Janja i Maks. W drugim; ja, Kinga, Sylwia, Dawid i Jake. Oni jechali przed nami, bo podobno Kuba wie, gdzie tutaj znajduje się fajny klub. Minęło już jakieś piętnaście minut drogi i dalej nie było widać końca. Kinga zadzwoniła do Daniela pytając ile jeszcze czasu, lecz odpowiedzieli nam, że ,,jeszcze chwila". No i rzeczywiście tak było. Po kilku minutach zjechaliśmy na jakiś ogromny parking zapełniony samochodami. Ciężko było znaleźć jakieś wolne miejsce, ale na szczęście udało się.
Przeszliśmy na drugą stronę jezdni, gdzie czekała na nas piątka przyjaciół. Spojrzałam na wejście do klubu i ucieszyłam się, że nie ma wielkiej kolejki. Szybko stanęliśmy za ostatnią osobą, a po zaledwie trzech minutach byliśmy już w środku. Zajęliśmy jeden ze stolików. Dawid z Maksem od razu powędrowali po alkohol.
- Bałam się, że mnie nie wpuszczą - odetchnęła Alex. No tak. Była z nas najmłodsza, do tego niepełnoletnia.
- A tam.. wyolbrzymiasz - machnął ręką Jake.
- Dwie osoby pozostają trzeźwe - poinformował wszystkich Kuba. - Trzeba bezpiecznie potem wrócić.
Wszyscy pokiwali głowami, a do stolika podeszła dwójka chłopaków z alkoholem.
- Ja mogę - rzekł Daniel.
- Ty możesz co? - zapytał Dawid, kiedy siedział już na swoim miejscu. Zmarszczył brwi patrząc na swojego przyjaciela.
- Gówno.
Kwiatkowski trzepnął Daniel w tył głowy, lecz chłopaka to tylko bardziej rozbawiło.
Wszyscy musieli mówić na prawdę głośno, żeby wzajemnie siebie usłyszeć. Nie okłamujmy się. Muzyka jest okropnie głośna.
Ustaliliśmy, że trzeźwy musi pozostać Daniel, bo sam się zgłosił i Jake. Jego mina była skrzywiona jak padło na niego. Biedy Jake'uś. Oprócz wyznaczonych osób, nie piła też Alex, z dwóch powodów; po 1. nie lubi, po 2. nie może.

~*~

To już była chyba czwarta piosenka, do której tańczę z Alex i Kingą. Reszta nie wiem co robi, ale jestem pewna, że niektórzy to już pewnie nie kontaktują. Cóż.. po dwóch godzinach z nimi może być różnie.
Kinga gwałtownie się odwróciła. Spojrzałam na nią zdziwiona, lecz po chwili dojrzał rozbawionego Maksa. Chwycił blondynkę za biodra i odciągnął gdzieś. Wymieniłam z Alex znaczące spojrzenie, po czym zaśmiałyśmy. Kolejne dwie piosenki przetańczone, a ja miałam wiele siły na dziesięć kolejnych.
- Chodź do baru. Muszę się czegoś napić.
Skinęłam głową na słowa Alex. Razem zaczęłyśmy przepychać się do owego miejsca. Spocone i rozgrzane ciała obcych ludzi ocierały się o nas. To na prawdę obrzydzające. Parker zamówiła sobie wodę, więc zrobiłam to samo. Kiedy dostałyśmy nasze picia, usiadłyśmy na wysokich barowych stołkach. 
- Podoba mi się wasza piosenka - rzekła Alex. Spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Co?
- Piosenka na obóz. Dawid mi ją zagrał. Fajna.
- Ja tylko troszkę pomogłam. Ale masz rację. Jest fajna. - zgodziłam się z nią. Wzięłam łyka wody, która jest lodowata. 
- Byli byście piękną parą.
Rozszerzyłam na nią oczy. Zakrztusiłam się cieczą, którą miałam w buzi , przez co zaczęłam kasłać. Patrzyłam na Alex, jakby jej rogi wyrosły. Brunetka zaczęła śmiać się słodko i poklepała lekko moje plecy.
- Podoba ci się?
- Kto? - zapytałam, siadając prosto.
- No Dawid! - wyrzuciła ręce w powietrze.
- Nie? - zmarszczyłam brwi. - To znaczy.. jest przystojny, ale.... przecież on ma już dziewczynę.
- O Jezu... - westchnęła. - Przecież mówiliśmy ci już, że Dagmara nie jest jego dziewczyną! To dziwka do pieprzenia!
- Oni uprawiają seks?
- Tak - pokiwała głową.
Potrząsnęłam głową wyrzucając z niej wyobrażenie Dawida i tej suki. Nie lubię jej. Nienawidzę jej. Dawid też mnie nie obchodzi pod tym względem. Może z nią robić co chce.

~*~

Wszyscy zebrali się przy ''naszym'' stoliku. Każdy był pijany oprócz naszej czwórki: ja, Alex, Daniel i Jake. Nawet Janja trochę wypiła, co mnie zdziwiło.
Siedziałam między Maksem i Sylwią. Oni ze sobą rozmawiali pochylając się przede mną. Denerwowało mnie to, lecz do nich nic nie docierało. Ponoć dyskutowali o czymś bardzo ważnym, więc mam im nie przeszkadzać. Nawet pijani mają swój charakterek...
- Myślę, że powinniśmy się już zbierać - oznajmił Daniel.
- A która godzina? - zapytałam.
Jake wyciągnął z kieszeni swój telefon, lecz po chwili go schował.
- Już po pierwszej.
- Ch... - spojrzeliśmy na Kwiatkowskiego, który próbował coś powiedzieć, ale język tak mu się plątał, że nawet słowa nie potrafił wypowiedzieć.
- Co? - zapytała Alex.
- Si...
- Co? - powtórzyła.
-..ku.
Równo z Danielem spojrzeliśmy na siebie. Chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, dopóki Dawid nie powtórzył czego chce.
- Siku.
Przeniosłam wzrok na bruneta i wpatrywałam się w niego bezradnie. Tym zająć muszą się chłopaki.
- Zaprowadźcie go - rozkazałam.
- Ty idziesz! - Deny wrzasnął, wskazując palcem na Jake'a. - Ja musiałem go trzymać, kiedy gadał z jakąś tlenioną laską!
- I co? - Parker wzruszył ramionami. - Przecież możesz mu potowarzyszyć w kiblu. Nic się nie stanie.
- Ty idziesz.

~*~

- I ja wtedy do niej ,,Widziałem większe''. Wkurwiła się i strzeliła mi liścia. Nigdy tego nie zapomnę. Nigdy. 
- Dawid... - westchnęłam. - Możesz się już zamknąć?
Ręka chłopaka spoczywała na moich ramionach, a ja jak tylko mogłam powstrzymywałam go przed upadkiem. Bardzo trudno chodzi się z pijanym Dawidem. Teraz najgorsze. Schodki.
- Dasz sobie radę? - zapytała Alex, kiedy przechodziła obok nas. 
- Otwórz drzwi, dalej jakoś sobie poradzę.
Brunetka pokiwała głową i weszła do domku letniskowego zostawiając nam otwarte drzwi. Wszyscy byli już od kilku minut w łóżkach, a ja musiałam się męczyć z Kwiatkowskim. A to zasługa Kuby.
Kiedy Dawid zaczął śpiewać, zamiast skupić się na tych kilku metrach dzielących go od pomieszczenia, myślałam, że go tak zostawię.
- Ogarnij się - poprosiłam grzecznie, zaciskając mocniej rękę na jego koszulce.
- Tak jest, kochanie - mruknął, kiwając śmiesznie głową.
- No weź... to tylko trzy schodki!
- Boże.. - jękną, kiedy usłyszał mój krzyk. 
Zaczął ze mną współpracować, dzięki czemu po pięciu minutach pokonaliśmy te okropne schody. Osłupiałam, kiedy uświadomiłam sobie, ile stopni trzeba pokonać by dostać się na piętro. 
- Będziesz spał na kanapie.
Pomogłam mu usiąść na kanapie, tak że nie narobił hałasu, ani sobie krzywdy.
- Ale ja się boję - jękną.
- Czego się boisz? - westchnęłam.
- Spać sam - odparł. - Chyba będziesz musiała zostać ze mną.
- Chyba nie - zaśmiałam się. - Idę po kołdrę i poduszkę. Zaraz wracam.
Wbiegłam szybko po schodkach na górę. Weszłam do pokoju chłopaków, gdzie już wszyscy spali. Zgarnęłam pościel Dawida i zeszłam na dół. Kwiatkowski leżał na kanapie, patrząc tępo w sufit. Rzuciłam na niego kołdrę, a on leniwie przeniósł swój wzrok na mnie.
- No proszę - wydął wargę.
- Co?
- Zostaniesz ze mną?
- Nie.
- Tak.
- Będzie nam nie wygodnie - wspierałam się.
Dawid złapał moją rękę i pociągnął w dół. Usiadłam na brzegu kanapy, a chłopak prawą rękę owinął wokół mojej tali, przekręcając się na bok. Przytulił się mocno do mnie, co uniemożliwiło mi podniesienie się. Położyłam lewą rękę na jego plecy i lekko się uśmiechnęłam. Kiedy jest pijany, jest również bardzo irytujący, ale jednocześnie uroczy.
- Zostaniesz? - wymamrotał. Uchylił głowę,żeby na mnie spojrzeć. Pokiwałam twierdząco głową, a Dawid szeroko się uśmiechnął.
Pogasiłam wszystkie światła, zamknęłam drzwi na klucz i miałam już się kłaść, lecz zatrzymałam się przy kanapie i patrzyłam znacząco na Kwiata.
- Zdejmij buty - rozkazałam. 
Naciskał butem o buta, przez co jeden wylądował na podłodze. Powtórzył czynność, a drugi but również wylądował na podłodze.
Przewróciłam oczami i położyłam się obok Dawida.. albo raczej prawie na nim. Tu jest za mało miejsca!
- Ja chyba jednak pójdę na górę.
- Nie.
Złapał za moje biodra i przyciągnął mnie do siebie. Szczelnie otulił mnie ramionami, ledwo dając oddychać.
- Lubie cię - wyszeptał do mojego ucha.
- Śpij już.
- A ty mnie lubisz? - zapytał. Jego głos był trochę nie wyraźny, zapewne przez alkohol, który dzisiaj spożył.
- Lubię, a teraz już śpij. Jestem na prawdę zmęczona.

Dawid POV:

Patrzyłem na Marikę, która słodko śpi. Prawy policzek przyciskała do mojego torsu, a swoimi drobnymi rękami mocno mnie przytulała. Myślałem, że po takim balowaniu będę czuł się jak wrak dzisiaj rano, jednak zaskoczyłam samego siebie, ponieważ nawet głowa mnie nie boli. Może już do tego przywykłem? Trudno stwierdzić.
Nie pamiętam jak to się stało, ale bardzo bym chciał to pamiętać. Jestem ciekawy jak to się stało, że Marika tak się do mnie tuli. Wygląda jak taki mały aniołek.
Ta dziewczyna zauroczyła mnie swoją osobowością. Zawsze z uśmiechem przypominam sobie dzień, w którym postanowiła zniszczyć moją imprezę. Zwykle dziewczyny płaczą kiedy mnie widzą lub piszczą. Są jeszcze takie, które nic do mnie nie mają i te co mają wyrobione o mnie zdanie - pedał. I nagle zjawia się Marika. Nie zna mnie. Nawet nie wiedziała, że jest ktoś taki jak Dawid Kwiatkowski. Obraża mnie i nienawidzi za to że nie dałem jej spać. Ale z czasem przekonuje się do mnie. Ja do niej też. Nie byłem przyjacielsko nastawiony do jej osoby.
Jest piękną dziewczyną. Wydaje mi się, że ona tego nie widzi. Czasem jak na nią patrzę, widzę w niej mała, niewinną dziewczynkę, która jeszcze nie odnalazła się w tym świecie. Może to tylko moje głupie odczucie? Nie wiem.
Żeby zrozumieć kogoś, najpierw muszę zrozumieć siebie. Jeszcze nie umiem powiedzieć jasno kim jestem. Inni mogą powiedzieć ,,Hej! Przecież jesteś Dawid Kwiatkowski!" i myślą, że to właśnie to. Ale muszę was rozczarować. Jestem chłopakiem, któremu po prostu w życiu coś się udało.
- Twój oddech jest przyśpieszony.
Spojrzałem na Marikę. Ułożyła sobie dłonie jedna na drugą, a na nich oparła brodę. Wpatrywała się we mnie z miną, której nie potrafię rozszyfrować.
Słowa brunetki dotarły do mnie z opóźnieniem. Dopiero teraz dotarło do mnie, że rzeczywiście oddycham niespokojnie.
- O czym myślałeś?
O tobie. Dzieje się ze mną coś nie dobrego.
- O tym co będzie dzisiaj na śniadanie.
Marika zaśmiała się i pokręciła głową z dezaprobatą.
- Jesteś głupi.
- Fajnie? - uniosłem jedną brew ku górze, co rozbawiło brunetkę jeszcze bardziej.
- Fajnie - pokazała mi język.
Nastała cisza. Chciałem jakoś ją przerwać, ale nie bardzo wiedziałem jak. Nasze wzroki się krzyżowały.
- Wiesz jak przewija się nasza znajomość? - zapytała, cały czas topiąc swoje oczy w moich tęczówkach.
- Jak?
- Szeptem - rzekła po cichu.
Mierzyłem jej twarz, szukając w niej więcej podpowiedzi. Nie wiedziałem do końca o co jej chodzi. To co powiedziała wydaje się takie tajemnicze i intrygujące. Jak zagadka, która potrzebuje wiele czasu.
- Chodź. Wiem, że jesteś głodny. - leniwie wstała ze mnie i stanęła obok kanapy. - Co powiesz na jajecznicę?
- Są jajka? - zmarszczyłem brwi. Wstałem z kanapy i razem poszliśmy w stronę lodówki. Kiedy ją otworzyłem Marika ucieszyła się jak głupia, że są jajka. Znalazłem jeszcze jakąś szynkę, wiec postanowiłem, że ona też musi być w naszym posiłku.
Marika zaczęła robić dla nas śniadanie, a ja szybko nasypałem karmy dla Weedy'ego i nalałem mu wody. Psiak pewnie teraz sobie smacznie śpi z chłopakami albo dziewczynami.
- Wstaw wodę - poprosiła mnie, wskazując skinieniem głowy na czajnik.
Wykonałem jej polecenie, po czym usiadłem na blacie obok kuchenki patrząc jak sobie radzi przy garach.
- Co umiesz gotować? - zapytałem, kiedy brunetka wbijała kolejno jajka na patelnię.
- Jestem kiepską kucharką - wyznała. - Ale coś tam potrafię.
- A zrobimy babeczki?
- Jak wrócimy do domu to możemy zrobić - wzruszyła ramionami. Ucieszyła mnie ta odpowiedź. Dominika, Sara i Julka często piekły babeczki, bo je o to prosiłem, ale nigdy nie chciały, abym im pomagał. Uważają, że ja bym tylko przeszkadzał i bałaganił. Nie prawda.
- Mam nadzieję, że dla mnie też zrobicie śniadanie - spojrzałem na Daniela, który szedł w stronę stołu. Wiązał sznurek przy swoich dresach. No właśnie.. nie wygodnie śpi się w jeansowych spodniach. Nie polecam.
- Chciałbyś - prychnąłem.
- Marikson, czy ty słyszysz co on właśnie powiedział? - fuknął Daniel.
- Nie ładnie Panie Dawidzie! - oburzyła się Marika, lecz jest okropną aktorką, bo już po chwili zaczęła się śmiać.
- Wiecie, że Kinga i Maks wczoraj się całowali? - zapytał Daniel. Spojrzałem na niego zdziwiony. Miałem już coś powiedzieć, ale w tym momencie rozległ się huk.
- Co to? - zapytała przerażona Marika.
Wzruszyłem ramionami. Zeskoczyłem z blatu i poszedłem za odgłosami. Ktoś puka do drzwi. Przekręciłem kluczyk i nacisnąłem na klamkę. Drzwi się otworzyły, a mnie zatkało.
- Dagmara?

Od Autora:
Pierwszy raz na tym blogu nie było tak długo rozdziału. Wiem. Przepraszam. Niestety muszę was rozczarować, bo teraz chyba tak będzie. Nauczyciele nie źle nas cisną u mnie w szkole. Mam mało czasu na pisanie rozdziałów, dlatego będą pojawiały się mniej więcej co dwa tygodnie. Czasem może trochę później.
Jestem trochę rozczarowana. W ankiecie 15 osób zaznaczyło, że komentuje, a pod rozdziałem 9 jest 7 komentarzy. Możecie sobie teraz myśleć, że mi tylko na komentarzach zależy, ale zauważcie, że ja mam bardzo mało czasu, ale mimo to staram się pisać dla was rozdziały.
Liczę na przynajmniej 13 komentarzy pod tym rozdziałem.
Lost of love, Ola.

17 komentarzy:

  1. Mega rozdział ! Kocham tego bloga i całkowicie cie rozumiem z brakiem czasu, sama za dużo go nie mam ; ( ale z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszciee aaaa!! Czekałam na ten rozdział. Trzymam za ciebie kciuki w szkole!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rodzial jest jedyną rzeczą przez która poprawił mi się humor. Mega :*

    OdpowiedzUsuń
  4. mega rozdział, rozumiem tą odległość czasową miedzy rozdziałami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jest mega, mega
    rozumiemy to, ze nie masz czasu, dla takiego swietnego ff warto czekac!
    mam nadzieje, że Dawid i Marika będą razem, bo mega do siebie pasują,
    czekam na kolejny!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś świetna. Piszesz świetnie. Nie amrtw sie ja tez jestem w szkole w ktorej strasznie cisną i caly czas sie ucze.Życzę weny i sukcesow w nauce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial, czekam z niecierpliwoscia na kolejny☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, jaki swietny rozdzial <3 czekam na nextaa :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego! <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjny! <3 Piszesz cudownie! :D Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mnie http://werciak9893.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by hanchesteria