środa, 11 listopada 2015

Rozdział 11

- Dagmara?
Moje oczy kształtem przypominały pięć złoty, kiedy usłyszałam imię jakie wypowiedział Dawid. Wytapetowana dziewczyna rzuciła się na Dawida piszcząc jego imię. Wpiła mu się w usta, nie zważając na obecność moją i Daniela. Czego ja się spodziewałam?
- To my nie będziemy wam przeszkadzać - rzekł niepewnie Deny. Skiną do mnie głową, żebym poszła za nim na górę.
- Dawid, zawołaj mnie jak zalejesz herbatę - poprosiłam i szybko wbiegłam na schody.Ostatnie co widziałam to odsuwającą się Dagmarę od Kwiatkowskiego.
Jako, że byłam w sukience, bo wczoraj się nie przebrałam, poszłam założyć coś innego. Wyciągnęłam z walizki krótkie spodenki, zwykłą białą koszulkę oraz czystą bieliznę, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, żeby się odświeżyć. Kosmetyki dziewczyn stały na półce, więc pozwoliłam sobie ich użyć. Zrobiłam sobie lekki makijaż, mało widoczny. Wróciłam do mojego i dziewczyn pokoju. Jak się okazało żadna już nie spała. Siedziały i rozmawiały o czymś.
- Wiedziałaś, że Kinga i Maks się pocałowali? - pisnęła Sylwia, ciesząc się jak dziecko z lizaka. Janja rzuciła w nią poduszką, siedząc na górze piętrowego łóżka.
- Cicho! Przecież są w pokoju obok!
- Co? Oni spali razem? - zapytałam zdumiona. Schowałam ciuchy do walizki i przysiadłam się do dziewczyn.
- Tak - odparła Alex. - Myślicie, że są razem?
- Skoro się całowali, to raczej tak - powiedziała Sylwia.
- Mam gościa - zmieniłam temat. Dziewczyny spojrzały na mnie z zaciekawieniem. - Dagmara tu jest.
- Co? - wytrzeszczała oczy Sylwia. - Ta suka tu jest? Po co przyjechała?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
Janja chciała jeszcze dodać coś od siebie, lecz drzwi do naszego pokoju otworzyły się. Wszystkie spojrzałyśmy w daną stronę. W futrynie stał zaspany Jake.
- Filip dzwoni - wymamrotał, podchodząc do mnie i podając telefon.
- Skąd masz mój telefon!? - pisnęłam zdenerwowana, patrząc na wibrujące urządzenie.
- W samochodzie zostawiłaś.
Wstałam z kanapy i wyszłam na korytarz, a za mną wyszedł Jake, ale on pokierował się schodami na dół. Zamknęłam drzwi, bo jakoś nie chcę, żeby dziewczyny słyszały naszą rozmowę. Naciskając na zieloną słuchawkę na ekranie, usiadłam na podłodze opierając się o ścianę.
- Halo?
- Jak tam? Wszystko dobrze? - zapytał radośnie.
- Jak najbardziej - potwierdziłam. Nie mam zamiaru mówić mu o nie proszonym gościu.
- Nie mogę się doczekać aż wrócisz! - jęknął. Zaśmiałam się.
- Wracamy chyba jutro wieczorem.
- Więc mam nadzieję, że się spotkamy - rzekł. - Nie przyjmuję odmowy.
- W takim razie napiszę ci jak będę już w domu.

~*~

Powstrzymywałam się z całych sił, żeby nie rzucać obraźliwych słów w stronę Dagmary. Muszę przyznać, że to jest bardzo ciężkie. Sama jej obecność mnie denerwuje. Mimo, że jest z nami dopiero kilka godzin, nadarzyło się już mnóstwo sytuacji, w których mało nie wydrapałyśmy sobie wzajemnie oczu. Nienawidzę jej.
Nie zwracałam uwagi na przyjaciół, którzy świetnie bawią się w wodzie już ponad godzinę. Na wielkim kocyku obok mnie opalała się Alex. Wiem, że gdyby nie jej ręka to by do nich dołączyła. Niestety nadal ją okropnie szczypie po zetknięciu rany z wodą. Dziewczyna leżała na plecach, w jej uszach były słuchawki, a głowę zakryła jakąś fioletową koszulką.
Przekręciłam się na brzuch. Podpierałam się na łokciach, a w dłoniach trzymałam telefon. Obejrzałam już wszystkie snapy oraz sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe. Na początku byłam zdziwiona, że tak nagle zaczęło obserwować mnie tyle ludzi na Instagramie. Dostałam mnóstwo zaproszeń do znajomych na Facebook'u i otrzymałam kilka wiadomości. Potem przypomniało mi się zdjęcie, które opublikował Dawid i mnie oznaczył. No i wszystko stało się jasne.
Poczytałam kilka komentarzy pod tym zdjęciem i szczerze mówiąc były na prawdę miłe. Zdarzały się takie, które były przykre, lecz nie zwracałam na nie uwagi. Najczęściej zadawane pytanie to: ,,Kto to?'', ,,Kim ona jest?''.Dziwnie się czuję ze świadomością, że fanki Dawida teraz mogą o mnie plotkować. Ciekawe co o mnie mówią.
- Weź już tutaj tak nie zamulaj - po głosie zorientowałam się, że to Kwiatkowski. Wzdrygnęłam się, kiedy jego mokre ciało dotknęło moich pleców nagrzany przez słońce. Położył się na mnie, a głowę umiejscowił na moim ramieniu, żeby zobaczyć co takiego ciekawego robię na telefonie.
- Nie mam ochoty przebywać w towarzystwie tej parszywej mordy - wyznałam bez jakichkolwiek przegródek. Nie będę udawała, że lubię Dagmarę, bo tak nie jest.
-Ohh.. no przestań - westchnął. - Wiem, że nie pałasz do niej miłością, ale to nie powód by psuła ci wyjazd.
Przewróciłam oczami na jego wypowiedź.
- Daj mi spokój. Jeżeli powiedziałam, że nie chcę przebywać z Dagmarą to tak właśnie jest.
Dawid westchnął bezradnie. Myślałam, że zaraz wstanie i wróci do wody, żeby dalej chlapać się ze wszystkimi, jednak on cały czas leżał na mnie. Postanowiłam go zignorować. Wpisałam w wyszukiwarce ,,Besty'', po czym weszłam w odpowiedni link.
- Czekaj - rzekł energicznie. - Pokaż to wcześniejsze.
Zrobiłam to o co mnie poprosił. Zatrzymałam na jednym z obrazków i lekko odkręciłam głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Widzisz gdzieś jakieś owce? - zapytał mnie. Marszczył w skupieniu czoło. Uważnie przyglądał się fotografii, ale po jego minie można wywnioskować, że nic nie dostrzegł. Wróciłam wzrokiem na wyświetlacz telefonu.
- Lol.. to są jakieś krzaki, a nie owce - parsknęłam.
- Lol? - powtórzył po mnie. - A od kiedy ty takich słów używasz? - zaśmiał się.
- Od zawsze - wzruszyłam ramionami, lecz leżący na mnie Dawid trochę utrudnił mi tą czynność.
- Nie prawda! - pisnął mi do ucha, aż się skrzywiłam. - Nigdy nie mówiłaś 'lol'!
Zablokowałam telefon i położyłam go z boku.
- No dobra, nie mówiłam. I co z tego? - drażniłam się z nim.
- To, że ma rację - uśmiechnął się zwycięsko.
Zeskoczył ze mnie jak poparzony i pobiegł w stronę wody. Odetchnęłam głęboko powietrzem. Kiedy odwróciłam się, żeby zobaczyć co kto robi, napotkałam wzrok Dagmary, który gdyby mógł to by mnie zabił. Pokazała mi środkowego palca, na co zareagowałam wybuchem śmiechu.

~*~

,, Bądź dla niej miła'', ,,To tylko dzisiaj'', ,,Nie zwracaj na nią uwagi''. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy to na pewno moi przyjaciele. Szczerze w to wątpię. Gdyby tak było, by chociaż rzucili jakieś wspierające słowo. A oni co robią? Śmieją się z irytujących żarów Dagmary. Mam ją po dziurki w nosie.
- Goorąco. Chcę loda - jęknął Kuba.
Kinga spojrzała na niego poruszając brwiami, a on skrzywił się, jakby jadł cytrynę.
Od kilku minut wszyscy siedzieli na wielkim kocu. Mimo jego rozmiarów i tak nie każdy znalazł dla siebie miejsce. Pozostali leżeli leniwie na swoich ręcznikach.
- Boże, ty jesteś taka zboczona, przysięgam - zaśmiał się Dawid z Kingi. 
Blondynka odwróciła głowę w prawą stronę, by móc spojrzeć na Dawida. Chłopak leżał na granatowym ręczniku. Ręce miał złożone pod głową, aby zapewnić sobie wygodę.
- Ty się zamknij - prychnęła. - Ty, mój drogi.. jesteś jedną z najbardziej zboczonych osób jakie znam.
- Co proszę? - słowa Rutkowskiej, tylko powiększyły uśmiech na twarzy bruneta. Teraz wygląda jak dziecko szczęścia. - A co ja takiego zrobiłem? Jestem grzecznym i porządnym chłopakiem. 
Fala śmiechu przykuła uwagę reszty plażowiczów. Tylko ja się nie śmiałam. No i Dawid, ale on w tym momencie się nie liczy. Patrzyłam na wszystkich przyjaciół, jak na odludków. Starałam się, jak tylko mogłam, by nie patrzeć na Dagmarę. Ona tylko by mnie zezłościła. Czym? Otóż wszystkim. 
- Ja wam mówię serio, chcę loda - upomniał Kuba o swoim pragnieniu.
- A co nas to? - zapytała kpiąco Sylwia. Siedziała obok mnie. Stukała w swój telefon i co chwila uśmiechała się w granicach swoich możliwości.
- Pójdzie ktoś kupić? - uśmiechnął się słodko. Popatrzył na wszystkich z nadzieją, ale nie znalazł osoby chętnej na wycieczkę do butki z lodami. - Dzięki. - mruknął obrażony. Wstał z koca nic więcej nie mówiąc. Zanurzył dłoń w mojej kwiecistej torbie plażowej. Wyciągnął z niej swój portfel, po czym odkręcił się do nas plecami i bez słowa poszedł w stronę budki.
- W sumie to ja też chciał loda - przyznał Dawid, patrząc tępo w niebo.
Powstrzymywałam się z całych sił, żeby tego nie skomentować. Na prawdę. Nawet chciałam ugryźć się w język by te słowa zachować dla siebie, tylko było już za późno.. trochę.
- Poproś Dagmarę. Może ona ci zrobi? - odparłam złośliwie. 
Dagmara miała głupi wyraz twarzy. Wyglądała, jakby się cieszyła z tego co usłyszała ode mnie. Jake kręcił przecząco głową patrząc na mnie. Ewidentnie nie spodobało mu się moje zachowanie, tak jak wszystkim. Spojrzałam na Dawida, który patrzył na mnie z urażoną miną. Choć może mi się wydawać. Nie wierzę w to, że moje słowa go w jakiś sposób zraniły. Nie uwierzę w to, nawet jak sam to przede mną przyzna.
- Mogłabyś chociaż dzisiaj nie budować takiej ostrej atmosfery - powiedziała po cichu Alex. Jej głos był nie pewny, jakby nie chciała by ktoś ją usłyszał. Tym kimś byłam ja.
- Psujesz ostatni dzień wakacji - dodał równie cicho Daniel.
Spojrzałam na wszystkich z bólem w oczach. Mówili mi, że niszczę ten dzień, ale nie chcieli spojrzeć mi w oczy. To mnie zabolało. Jedyna Dagmara starała się zapamiętać każdy zaraz mojej twarzy. Cóż, nie dziwię jej się. Chciała zapamiętać, jak wyglądałam, kiedy przez nią przyjaciele mięli mi coś za złe.
Spojrzałam na Dawida, który zmienił swoją pozycję z leżącej na siedzącą. Rysował na piasku jakieś wzory. Jego sylwetka znajdywała się dokładnie na przeciw mnie. Kiedy podniósł swój wzrok, a chwilę później jego czekoladowe tęczówki intensywnie ilustrowały moją twarz, poczułam się źle. 
W brzuchu mi się przewracało od natłoku myśli i zamglonych uczuć. Serce wybijało nie spokojny rytm. W momencie, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, dostałam zimnych dreszczy, mimo że słońce doskwiera. 
Zerwałam się z kocyka jak burza. Bałam się. Nie zwracałam uwagi na wołanie mojego imienia. Po prostu zaczęłam biec. Chciałam stąd uciec, by to dziwne uczucie odeszło.
- Marika? 
Kuba stanął w miejscu, trzymając swojego loda w rożku. Odkręcił się za mną, kiedy go wyminęłam i dalej dążyłam przed siebie.
Nie wiem co się ze mną dzieje. Boję się swoich dziwnych uczuć. Boję się, że to prawda. Nie wiem, czy mnie rozumiecie. Po prostu... to dla mnie bardzo trudne. Ja to dopiero odkryłam. Wcześniej nie przechodziło mi to nawet przez myśl.
Muszę pobyć sama. Przemyśleć wszystko na spokojnie.. i przede wszystkim pozbyć się tego.

Dawid POV:

Podniosłem wzrok z piasku, na którym wykreślałem nic nie znaczące wzory. Moje oczy mimowolnie pokierowały się na zagubioną twarz Mariki. Patrzyła na mnie, wypalając we mnie dziurę. Intensywnie nad czymś myślała. Jej mimika co chwila się zmieniała, lecz na gorsze. Wyglądała, jakby przeprowadzała wewnętrzną bitwę, a jej wzrok cały czas mnie ilustrował. 
Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułem przyjemne ciepło na sercu. Wala gorąca przeszła przez całe moje ciało. Jej odczucia były zdecydowanie inne. Była bardzo zaniepokojona. Drgnęła, nie odrywając ode mnie wzroku.
Nie wiem czy tylko ja tak się teraz czuję, ale w mojej głowie jest teraz tylko ona. Jakby nic poza nią się nie liczyło.
Nagle zerwała się z miejsca. Zaczęła biec. Nie zwracała uwagi na wołania wszystkich. Uciekała stąd. A ja poczułem pustkę, kiedy jej oczy nie topiły się już w moich. To co się przed chwilą wydarzyło, jest początkiem czego okropnego lub końcem czegoś pięknego.
Wyminęła zdezorientowanego Kubę. On coś do niej powiedział, ale ona go zignorowała. Tak jak wszystkich. Po prostu biegła. Gdzie? Po co? Dlaczego? Nie wiem co siedzi w jej głowie.
Urban zaczął szybko pokonywać odległość między nami. Był zdziwiony zachowaniem Mariki. Usiadł na kocu i patrzył na wszystkich oczekująco. Niestety nikt nie chciał zabrać głosu w tej sprawie. Tu tak na prawdę nie było co wyjaśniać.
Alex i Daniel powiedzieli jej całą prawdę o tym, że swoimi docinkami zaczyna psuć nam wakacje. Mimo, że sam świętoszkiem nie jestem, to ona też nie postąpiła najlepiej. Rozumiem, że nie lubi Dagmary, ale to nie powód, by przy każdej okazji to pokazywać.
Zaczynam się już gubić w tym wszystkim. Nie chodzi tutaj już o samolubne zachowanie Mariki. Ta dziewczyna zaczyna mieszać mi w głowie. 
- Co się stało? - zapytał Kuba, kiedy od ponad minuty panowała cisza. Popatrzyłem na przyjaciół, którzy nie spodziewali się takiej reakcji u Mariki. Chyba było im trochę głupio.
- Dostała okresu, a wyżywa się na mnie - wycedziła Dagmara.
Prychnąłem pod nosem. Pokręciłem głową i spojrzałem na dziewczynę. Siedziała na ręczniku, eksponując swoje ciało jak najlepiej. Była zwyczajnie zachwycona tym co się stało. Nawet nie próbowała tego ukryć.
- Już skończ, dobrze? - odezwała się nagle Kinga. - Jakbyś nie przyjechała, nic takiego nie miałoby miejsca. W ogóle po co tu się wpakowałaś? Co, nie wytrzymałabyś jednego dnia dłużej bez ssania twarzy Dawida? - prychnęła. - Uwierz mi, że nie tylko Marika cię nie trawi. Wszyscy unikali tworzenia napitej atmosfery, tylko ona się nie powstrzymywała. - Kinga zaczynała dosłownie kipić złością. Jeszcze chwila i rozpęta się nie zła wymiana zdań.
- Dosyć - przerwałem, zanim Kinga znowu powiedziałaby coś gorszego. - To moja wina, okej? 
Nagle wszyscy spojrzeli na mnie. Nie starali się ukryć swojego zdziwienia. Byli bardzo zainteresowani moim wyznaniem.
- Nie odbierałem telefonów od Dagmary, ani nie odpisywałem na wiadomości. Chyba miała prawo przyjechać tutaj, żeby sprawdzić, czy wszystko okej - powiedziałem. - Ale dzięki. Nie potrzebuje opiekunki. Umiem sam zadbać o siebie - dodałem oschle.
Wstałem z ręcznika, żeby pozbierać wszystkie swoje rzeczy i oddaliłem się od przyjaciół, by poukładać wszystkie myśli.

Marika POV:

Mimo zepsutego popołudnia, wieczorem i tak wszyscy postanowili zrobić ognisko. Chcieli miło zapamiętać ten wyjazd. Nie bronię im tego. 
Odkąd wrócili do domku letniskowego, nie zamieniłam z nikim ani słowa. Siedzę w pokoju ze słuchawkami w uszach i nie reaguję jeśli ktoś chce mi coś powiedzieć. Jestem zraniona. Ja po prostu nie ukrywałam swoich emocji. Mówiłam to co myślę i nie udawałam szczęśliwej. Podobno zawsze trzeba być sobą. Byłam przez ten cały czas, a przyjaciele mają mi to za złe. Miło.
Widząc jak poziom baterii w moim telefonie spadł już do trzech procent, podłączyłam go do ładowarki. Poczułam suchość w ustach, więc postanowiłam zejść na dół.
W domku nikogo nie było, zostałam sama. Przez okno w kuchni widziałam wszystkich, jak siedzą wokół ogniska lub się kręcą, a nawet ganiają. Ich donośny śmiech docierał aż do mnie przebijając się przez drewniane ściany.
Nagle ktoś odwrócił głowę w moim kierunku. Miałam wrażenie jakby ta osoba patrzyła w prost na mnie. Szybko otrząsnęłam się i zrobiłam to po co tu przyszłam. Nalałam wody do szklanki i szybko ją wypiłam, nawilżając gardło.
Wspomnienia sprzed kilku godzin tłoczyły się w mojej głowie. Nie potrafiłam wyrzuć sprzed moich oczu obrazu tej chwili, kiedy czas staną w miejscu. Jego tęczówki intensywnie wpatrywały się we mnie, przyprawiając mnie o dreszcze. Kiedy moje serce zaczęło bić coraz szybciej, wiedziałam już, że coś jest nie tak.
- Marika - moje przemyślenia przerwał Maks. Stanął obok mnie przy blacie kuchennym. Oparł się tyłem, a głowę skierował w moją stronę.
Odstawiłam szklankę i obojętnym wzrokiem spojrzałam na niego.
- Co?
- Chodź do nas - zaczął. - Nikt nie chce, żebyś sama siedziała.
- Nie mam ochoty - odparłam stanowczym tonem. Maks ciężko westchnął i usiadł na blacie.
- No proszę - nalegał. - Chociaż na godzinkę.
Złapał za moją koszulkę i pociągnął mnie w swoją stronę. Stanęłam między jego nogami, a on mocno przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej. Mocno tulił mnie ramionami.
- Jest nam przykro, że przez nas masz zły humor - powiedział z nutką poczucia winy.
- To wina Dagmary - nie zgodziłam się z nim.
- To pójdziesz na ognisko? - zapytał.
Pokiwałam głową i odsunęłam się od niego. Maks ciesząc się cały czas, zaczął mnie ciągnąć do wyjścia. Nawet nie dał mi szansy na założenie butów, więc w przelocie złapałam się w wolną dłoń.
Świerze powietrze sprawiło, że mój umysł oczyścił się chociaż na moment. Potem zaczęliśmy zmierzać w kierunku wielkiego płomienia. 
Kinga, Alex i Janja siedziały na drewnianej ławce w pobliżu ogniska. Sylwia, Jake, Daniel i Kuba urządzili sobie chyba jakieś zawody. Na drugiej ławce, na przeciwko dziewczyn po drugiej stronie ogniska, siedział Dawid. Na nim okrakiem spoczywała Dagmara. Obściskiwali się i nawet nie zważali na innych.
Patrząc na nich, w moim brzuchu działo się coś dziwnego. Próbowałam z tym walczyć, ale to było silniejsze.
- Patrzcie kogo tu przyprowadziłem! - zawołał radośnie Maks. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę, a po chwili wszystkie pary oczu padły na mnie.
- Chodźcie! - krzyknął Kuba. Klasną w dłonie i cieszył się jak dziecko z nowej zabawki. - Gracie w nogę? - zapytał z nadzieją.
Ja od razu zaczęłam kręcić przecząco głową, a Maks poparł pomysł swojego przyjaciela. Pobiegł do grupki zebranej na wolnej przestrzeni. Zrobili sobie bramki z długich i grubych gałęzi, żeby były widoczne. Podzielili się na dwie drużyny, ale nadal byli nie zadowoleni.
- Gra ktoś jeszcze!? - krzyknęła Sylwia do osób zebranych przy ognisku. - Brakuj nam jednej osoby!
Dziewczyny nie zwróciły uwagi na pytanie Sylwii, były zbyt zajęte swoją dyskusją. Ja siedziałam na trzeciej, wolnej ławce i udawałam, że nie usłyszałam. Dawid z Dagmarą na szczęście nie wysysali sobie już twarzy, ale nadal siedzieli obejmując się.
- Marikson! - wrzasną Maks. Przeniosłam wzrok na niego. Siedział na piłce a lewą dłonią rwał trawę, widocznie nudząc się. - Zagraj ty!
- Nie! - odkrzyknęłam.
- No weź! - fuknął. Cały czas siedząc na piłce, odkręcił się do mnie plecami. - Nie lubię cie!
Przewróciłam oczami na niego. Wstałam z ławki i otrzepałam tył spodni. Moje serce zaczynało tracić spokojny rytm, kiedy dążyłam do minięcia Dawida. Ze mną na prawdę jest źle.
Wymijałam ich i nagle straciłam równowagę. Upadłam prawie uderzając twarzą o ziemię, ale na szczęście zdążyłam zareagować. Mimo to kolana zaczęły mnie boleć.
- Dagmara! - krzyknął Dawid. Szybko zwróciłam głowę w ich stronę. Od razu napotkałam wścibski uśmieszek dziewczyny. Podłożyła mi nogę!
- Suka - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Rzuciłam jej chłodne spojrzenie, a na Dawida nawet nie popatrzyłam.
Szybko wstałam, otrzepując się i pobiegłam do przyjaciół, z którymi zaczęłam grać w nogę. W drużynie byłam z Maksem i Danielem. Kazali mi stać na bramce, ale szybko zmienili zdanie, zastępując mnie Maksem. Ogłosili mnie najgorszym bramkarzem, jakiego znają. Potem znowu zmienili zdanie, gdy zdobyłam dwa gole dla naszej drużyny, wtedy szybko stałam się królem strzelców. Niestety to też się długo nie utrzymało.

~*~

Byłam wyczerpana. Resztki siły znikły już kilka minut temu. Teraz wszyscy odpoczywaliśmy przy ognisku. Na jednej ławce siedziały dziewczyny, na drugiej ja, Sylwa, Kuba i Jake, Daniel dosiadł się do dziewczyn, a Maks usiadł obok Kwiatkowskiego.
Wiatr był coraz mocniejszy, co jakiś czas się błyskało. Nieszczęsny deszcz już zaczął nas moczyć, ale nikt nawet nie pomyślał o tym by wrócić do środka. Nawet ja, choć wcześniej wykorzystałabym to jako pretekst.
Alex i Janja uparły się, żebyśmy trochę pośpiewali. Nikogo długo nie trzeba było namawiać. Dawid grał na gitarze, a wszyscy śpiewali. To były magiczne chwile. Teksty niektórych piosenek znam już doskonale na pamięć. ,,Nie zmienisz mnie'' , ,,Jak to?'', ,,Szepczę'' i ,,Biegnijmy'' to aktualnie chyba moje ulubione utwory jego wykonania. 
Tego nie da się opisać, to po prostu musicie sobie wyobrazić, jak bardzo się ucieszyłam, gdy nagle Kwiatkowski zaczął grać ,,No control'' One Direction. Nie wiedziałam, że potrafi to zagrać. 


Spojrzałam na niego z uśmiechem na pół twarzy, a on zrobił to samo; patrzył na mnie, prosto w moje oczy. To sprawia, że tonę. 
Od razu przypomniało mi się, jak razem śpiewaliśmy tą piosenkę jadąc samochodem. Wtedy chyba po raz pierwszy poczułam się dobrze w jego towarzystwie. 
Już nie tylko się błyskało. Jest burza. Powinniśmy chyba już wracać. To chyba trochę niebezpieczne, siedzieć tak wśród drzew w taką pogodę.
Nikt nie zwracał uwagi na to co się dzieje wokół nas. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy znali tekst piosenki, wszyscy głośno wymawiali słowa. Ja też w końcu przestałam się troszczyć o to co może nam grozić. Nawet nie wiecie co czułam, kiedy Dawid całą piosenkę śpiewał i patrzył na mnie. Ukrywałam swoją radość. Tak na prawdę jestem taka szczęśliwa, ale nie mogę tego okazać.

~*~

Nie mogłam spać. Nie potrafiłam spokojnie leżeć w łóżku przez wszystkie zdarzenia z całego dnia. Ten dzień mi coś uświadomił. Siedząc tu już wiem, co się ze mną dzieje. Dlaczego moje serce nabiera szybszego rytmu, dlaczego czuję tak zwane motylki w brzuchu, czemu czuję kucie serca. To zazdrość.
- Co ty tu robisz sama o tej porze?
Podskoczyłam w miejscu ze strachu. Odkręciłam głowę przez ramię i napotkałam sylwetkę Dawida. Stał w drzwiach prowadzących na taras. Patrzył na mnie zdziwiony. Miał na sobie tylko szare dresy, więc mogłam zobaczyć cały jego tatuaż, który kończy się na klatce piersiowej.
- Siedzę - powiedziałam bez żadnych emocji.
Patrzyłam jak Dawid idzie w moją stronę, a po chwili siada obok na huśtawce. Nasze kolana się stykały, dając mi przyjemne uczucie. To taka mała rzecz, która cieszy.
- Ten dzień miał wyglądać inaczej - powiedział przerywając ciszę.
- A co ci się nie podobało? Ja miałam wrażenie jakbyś dobrze się bawił - prychnęłam, krzyżując ręce. 
- Widzę, że coś cie gryzie - wyznał. Oparł się o oparcie huśtawki i lekko odepchnął się nogami, co sprawiło, że lekko się kołysaliśmy. - Na plaży.... wtedy....
Co jeżeli on zauważył? Nie chce by ktokolwiek wiedział, dlaczego tak na prawdę uciekłam. To nie przez słowa przyjaciół. 
- Na plaży nic się nie stało - przerwałam jego jąkanie. 
Odwrócił głowę w moją stronę. Patrzył na mnie uważnie. Chciał, abym ja też na niego spojrzała, ale ja powstrzymywałam się od tego. Kiedy patrzę w jego tęczówki zatracam się w nich. Nie mam nad sobą władzy, tracę kontrolę. Nigdy taka nie była. To nowe doświadczenie, które dopiero odkrywam.
- Nie możesz się we mnie zakochać - powiedział nagle.
To był dla mnie szok. Z szeroko otwartymi oczami, spojrzałam na niego. Błąkałam wzrokiem po jego twarzy, jakbym szukała odpowiedzi. Czy on to na prawdę powiedział?
Ja go nie kocham. Nigdy to się nie stanie. 
- Nie musisz się o to martwić - odparłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Od Autorki:
No, to teraz zacznie się dziać, uwierzcie mi na słowo ;D
Zapraszam na aska w razie jakichś pytań. Tam staram się zaglądać przynajmniej raz dziennie :) Dzisiaj nie będę się już rozpisywać, bo muszę sobie powtórzyć jeszcze wszystko na jutrzejszy sprawdzian z matematyki ( :'c ).
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie tyle komentarzy co pod poprzednim (albo więcej! :D) to bardzo motywuje! :D
Ps. Rozdział jak zwykle nie sprawdzany. Przepraszam. Obiecuję, że rozdział 12 sprawdzę nawet trzy razy! 
Lost of  love, Ola.

10 komentarzy:

Theme by hanchesteria