Przespałam połowę dnia. Teraz też nie mam żadnych konkretnych pomysłów na spędzenie czasu. Mimo mojego corocznego lenistwa, które się pojawia w wakacje, tych nie mogę uznać za nudne. Ciągle coś się dzieje. Z takimi ludźmi jak Aloha Team nie można się nudzić. Jestem szczęśliwa, że mam obok siebie takich przyjaciół.
W mojej głowie ciągle pojawia się wspomnienie z wczorajszego dnia. Wargi Filipa przylegające do moich warg, to piękne wspomnienie zapisane w mojej pamięci. Myślałam trochę o tym i doszłam do wniosku, że chyba zauroczyłam się Filipem. Może to więcej niż zauroczenie? Miesiąc to chyba za mało, by stwierdzić, czy mogłabym czuć więcej niż tylko zauroczenie.
Spojrzałam na mój wibrujący telefon, który leży obok mnie na kanapie. Zdjęcie Maksa wyświetliło się na ekranie. Z westchnieniem odebrałam.
- No, co tam? - przywitałam się.
- Słuchaj.. - zaczął. Nabrał dużo powietrza, jakby zaraz miał wyrecytować wierszyk na jednym wdechu. - Weź Kingę i przyjdźcie do nas.
- Stało się coś? - zapytałam. Po nich spodziewać się można wszystkiego.
- Jezus, po prostu przyjdźcie - jękną. Nim zdążyłam powiedzieć coś jeszcze, rozłączył się.
Kinga weszła do salonu, w lewej ręce trzymała kubek z gorącą cieczą, a w prawej talerzyk z kanapkami. W momencie, kiedy usiadła na kanapie, ja z niej wstałam.
- Gdzie idziesz? - zapytała zdziwiona, przyglądając się mi.
- Idziemy.. - poprawiłam ją, przez co jej zdziwienie na moje słowa wzrosło. - Chłopaki prawdopodobnie mają jakiś problem - zmarszczyłam brwi w zastanowieniu, o co może chodzić.
- A to nie może poczekać? Jestem głodna.. - mruknęła z niezadowolenia.
- Nie, to nie może poczekać. Chodź.
Poszłam do korytarza, by włożyć na nogi jakieś buty. Po chwili blondynka zmaterializowała się obok mnie. Leniwie wsunęła na nogi swoje papucie. Popatrzyłam na nią, mrużąc oczy.
- Do ich domu jest tylko kilka kroków - wytłumaczyła, gdy zauważyła moje spojrzenie. Pokiwałam głową, że rozumiem, po czym wyszłyśmy na zewnątrz. Dla pewności zamknęłyśmy drzwi na klucz.
- Potrzebuję jakiejś dobrej książki - powiedziałam, gdy przechodziłyśmy na drugą stronę ulicy. Furtka była otwarta, więc po chwili byłyśmy na podwórku.
- Przecież masz dużo książek, po co ci nowa? - dziwi się Kinga. Rzucam jej głupie spojrzenie, po czym otwieram drzwi od domu chłopaków.
Czworonogi mieszkaniec przybiegł do nas, radośnie merdając ogonem. Przykucnęłam, by go pogłaskać, a już po chwili jego długi język, polizał mój policzek, wywołując u mnie śmiech.
- Co, kochanie? - mój głos jest co najmniej dziwny, kiedy mówię do psa. - Twój pan cie tu zostawił z tymi wariatami? - Weedy, jakby rozumiał co do niego mówię, zaszczekał w odpowiedzi.
- Jesteśmy w łazience! - donośny głos Daniela dotarł do moich uszu. Wstałam z podłogi, co nie spodobało się Weedy'emu. Razem z Kingą wymieniłyśmy ciekawskie spojrzenie, po czym ruszyłyśmy w owe miejsce.
- O Boże - rzekła zszokowana Kinga, zakrywając dłonią buzię.
Cała podłoga była zalana. Jestem pewna, że gdyby wzięła linijkę i zmierzyła poziom wody, to spokojnie by było jakieś trzy centymetry. Ubrań w wanie było mnóstwo. Naprawdę nie wiem co oni chcą zrobić.
- Aż tak źle to wygląda? - jęczy Maks, siedząc na zamkniętym kiblu. Minę ma kwaśną, jakby przed chwilą zjadł całą cytrynę i nie mógł pozbyć się tego smaku z buzi.
- Niee, nie no co..
- Jakby tu tornado kurwa przeszło - przerwała mi Kinga, nie szczędząc się w słowach. Chłopaki patrzą na nią z niezadowoleniem. Chyba oczekiwali jakiegoś pocieszenia, czy coś.
- Chcieliśmy zrobić pranie. Zwykle Dawid je robił, a jak wyjeżdżał to zostawiał nam kartkę, co mamy zrobić, żeby uruchomić to gówno. Tym razem nie zostawił nam kartki, To jego wina! - Maks broni siebie i Denego.
- Pomożecie? - pyta Daniel. Od razu kiwamy głowami, a na ich twarzach pojawiają się uśmiechy.
- To ja idę nakarmić Weedy'ego - oznajmia Maks, wstając z kibla, ale od razu go zatrzymuję, mrożąc wzrokiem.
- Nie - od razy zaprzeczam. - Ty masz to posprzątać. Ja dam Weedy'emu jeść.
Nikt już nie stawiał sprzeciwu, więc kieruję się do kuchni. Wystarczyło raz zawołać psa, a on zjawił się w kuchni. Odszukałam jego karmę i włożyłam mu do piski przeznaczonej wyłącznie dla niego. Kiedy jadł, siedziałam obok niego na podłodze. Od czasu do czasu słyszałam, jak trójka przyjaciół na siebie wrzeszczy. Ostatecznie chyba doszli do porozumienia. Po kilku minutach przyszli do mnie do kuchni. Daniel wyciągnął z lodówki mleko, Maks usiadł na krześle przy stole, a Kinga stała opierając się o blat kuchenny.
- Ale ten dzień jest nudny - jęknął Daniel , kiedy odkładał produkt spożywczy na swoje miejsce.
- Idziemy do kina? - propozycja Kingi spodobała się chyba wszystkim. Wnioskuję po ucieszonych minach.
- To idę po laptopa, ogarniemy co teraz puszczają - mówi Maks.
Dawid POV:
Zrobiliśmy krótką przerwę od kręcenia teledysku. Nasza pizza, którą zamówiliśmy właśnie dotarła. Dostawca się śmiał, że myślał iż ciężarówką będzie musiał wieźć dla nas jedzenie. No cóż, na planie jest trochę ludzi.
- Masz dzisiaj bardzo dobry humor - zauważa Igor. Przenoszę wzrok z mojego telefonu na niego. Przygląda mi się uważnie, co jest trochę irytujące.
- A czemu miałbym mieć zły? - pytam. To chyba normalne, że jestem szczęśliwy, skoro kręcimy teledysk. To powinno wyjaśniać wszystko.
Pilewicz w odpowiedzi wzrusza ramionami. Przyłącza się do rozmowy z Janją przez co tracę jego uwagę.
Znowu skupiam się na moim telefonie. Chyba setny raz czytam wiadomość, którą wysłałem do Mariki. Mijają już dwie godziny, a ona jeszcze nie odpisała. Co jeżeli dzisiaj dalej jest na mnie zła? W końcu nie przeprosiłem jej twarzą w twarz, tylko jej to napisałem. A to nie to samo.
Chciałbym jej powiedzieć, czemu taki byłem. Zły dzień to nie prawdziwy powód. Ostatniej nocy w Gdyni, rozmawialiśmy ze sobą. Powiedziałem jej, że nie może się we mnie zakochać. Część mnie wie, że to prawda, ale druga część podpowiada mi, że popełniłem błąd. Ona wtedy wyznała, że nie muszę się o to martwić, nie zakocha się we mnie. W tamtej chwili poczułem dziwny ucisk w środku. Nie potrafiłem na nią spojrzeć. Nie chciałem by do mnie mówiła, ani żeby były w moim pobliżu, nawet jeśli to nie możliwe. Nie umiem wytłumaczyć, czemu tak się zachowałem, Najgorsze jest to, że nadal czuję ten ból. Czy on zniknie?
Marika POV:
Film nie przypadł mi do gustu, dlatego bardzo się ucieszyłam widząc napisy końcowe. Opuściliśmy kino w dobrym nastroju. W moich dłoniach ciągle był cały pojemnik popcornu. Nie wiem po co go kupiłam.
Dokładnie pamiętam słowa Dawida. Bardzo mnie dotknęły. Wtedy po raz pierwszy od bardzo dawana poczułam się gorsza od wszystkich. To całe zdarzenie utwierdza, że słowa mogą być bardziej bolesne niż czyny. Wiecie co jest w tym najgorsze? On nie jest tego świadomy. Nie ma pojęcia, jak bardzo mnie zranił.
Mam wrażenie, że mimo jego zachowania.. on staje mi się bliższy. Śmieje się, żartuje, biega po całym domu zadowolony, śpiewa, tańczy, po prostu jest szczęśliwy, ale zaraz coś się psuje. Pokazuje swoją drugą twarz; wredną, chamską, beztroską, bezlitosną. bezczelną, podłą, agresywną. Co w takich momentach dzieje się z jego dobrą stroną? Przebywanie obok Dawida, to wielkie ryzyko.
Do tego wszystkiego, kręci się przy nim Dagmara. Ta wytapetowana laska jest dwulicowa. Jej wredny charakter widać w jej pomarańczowej skórze, oczach i śmiechu, który jest irytujący. Chyba przesadza z samoopalaczem. To moje zdanie, ale cóż.. wygląda jak dynia, wszyscy mi to przyznają. Nie wiem czemu Dawid chce mieć przy sobie taką dziewczynę. Ale okej. To jego życie. Dopóki nie będę zmuszana do zaprzyjaźnienia się z nią, nie mam nic przeciwko.
- Słuchasz mnie!? - krzyk Maksa tuż przy moim uchu sprawił, że otrząsnęłam się z myśli. Czemu ja w ogóle zawracam sobie tym głowę?
Ze zdezorientowaniem spojrzałam na przyjaciela, który był tak samo zirytowany, co ja. Posłałam mu pytające spojrzenie, na co on od razu przewrócił oczami.
Kinga i Daniel szli jakieś dwa metry przed nami. Ciągle się z czegoś śmiali. Wyglądali jakby ktoś odpowiedział najlepszy kawał na świecie.
- Mówię do ciebie od pięciu minut, a ty mnie nie słuchasz, dzięki - fuknął.
- Po prostu....
- Dobra, nie ważne - skarcił mnie wzrokiem, przerywając mi. Niemal od razu wyczułam, że coś jest nie tak. Normalnie się tak nie zachowuje.
- Wszystko w porządku? - zapytałam. Zmarszczył brwi patrząc na mnie, kiedy szliśmy. Chyba układał sobie coś w głowie. Postanowiłam go nie pośpieszać. Opuścił głowę w dół, kręcąc przecząco.
- Nic - westchnął. - Po prostu... gorszy dzień? - chyba wie, że nie brzmi przekonująco.
- Chodźmy napić się kawy, czy czegokolwiek - jęknęła Kinga i zatrzymała się, odwracając w naszym kierunku. Daniel zrobił to samo.
- Co proponujecie? - zapytałam.
- A to? - Daniel wskazał na jakiś nie wielki budynek po drugiej stronie jezdni. Szyld z nazwą ,,Strong" odbijał mi się w głowie. Kojarzyłam skądś tą nazw.. tylko skąd?
Weszliśmy do środka, a Maks wybrał stolik w rogu. Nikt nie miał nic przeciwko, więc każde z nas zajęło sobie krzesło. Wszyscy w tym samym czasie złapaliśmy za kartę z menu. Wywiązała się mała sprzeczka między naszą czwórką, lecz po pewnym czasie chłopaki nam ustąpili i to my jako pierwsze wybrałyśmy, to na co mamy ochotę.
- To ja pójdę złożyć zamówienia - oznajmił Daniel, wstając od stolika. Odprowadziłam go wzrokiem do samej lady. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku, który leniwie przecierał szklanki. Filip. No tak! To stąd kojarzę tą nazwę! Czemu ja od razu na to nie wpadłam?
Po chwili jego wzrok także spoczął na mnie. Posłałam mu piękny uśmiech, co on odwzajemnił. Niestety zajął się obsługiwaniem mojego przyjaciela.
~*~
Po wyczerpującym dniu wreszcie znalazłam się w moim pokoju. Znalazłam jakieś fanfiction o One Direction i zaczęłam je czytać. W tyle cichutko rozbrzmiewała piosenka ,,Jak To'', wykonawcy raczej mówić nie muszę. To jest chyba moja ulubiona piosenka, jeżeli chodzi o twórczość Kwiatkowskiego.
Tak, zdecydowanie.
Fabuła o dziewczynie z biednego domu, która dostaje się na swoje wymarzone studia, gdzie zaczyna się cała przygoda, jest bardzo wciągająca. To takie niemożliwe. Gdybym wiedziała, że jadąc na studia do Nowego Jorku, poznam całe One Direction, bez wahania bym to zrobiła. Wyobrażacie sobie spędzić całe 24h z idolami? Umarłabym ze szczęścia.
Uznając, że potrzebuję gorącej kąpieli, odłożyłam laptopa na bok. Zabrałam wszystkie rzeczy, jakie są mi potrzebne, mianowicie ciuchy, i po chwili czułam przyjemność, którą dawała woda spływająca po moim ciele. Potrzebowałam tego, by wreszcie odetchnąć.
Wiem, że czuję coś do Filipa. Chciałabym spróbować z nim czegoś więcej niż przyjaźń, tylko, czy to nie za wcześnie? Znamy się jakiś miesiąc. On uzna mnie za idiotkę, kiedy coś zasugeruję. Nie mogę się przed nim ośmieszyć. Co to, to nie.
Wydarłam dokładnie moje ciało, ubrałam się w piżamę z moimi idolami na koszulce oraz nazwą ich zespołu na spodenkach. Rozczesałam włosy, po czym wróciłam do pokoju. Było już około dwunastej w nocy, a coś nie dawało mi spać. Moja głowa ciągle była pełna myśli, co bardzo mnie denerwowało.
Wzdrygnęłam się, kiedy mój telefon nagle zaczął wibrować, a ekran się rozświetlił ukazując zdjęcie uśmiechniętego Dawida. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu na ten widok. Czego może ode mnie chcieć o tej godzinie?
- Halo? - przyłożyłam telefon do ucha. Była za bardzo zmęczona, by usiąść, więc dalej leżałam. Patrzyłam na sufit w mroku. Do pokoju wpadała nie wielka ilość światła latarni z zewnątrz. Brunet długo się nie odzywał, co jest trochę jakby.. nie podobne do niego? - Dawid, wszystko okej? - pytam.
Chciałam kolejny raz się odezwać, ale wtedy usłyszałam jakieś szmery ze słuchawki. - Daw...
- Nie - przerwał mi nieoczekiwanie. Jego głos był trochę nie wyraźny. Nastała cisza, której nie chciałam zapobiec, nie wiedziałam jak.
Nie podoba mi się to, że dzwoni do mnie w środku nocy, a potem milczy. Jeżeli on nie zamierza spać, nie oznacza, że ja mam robić to samo.
- John Green napisał kiedyś, że tak naprawdę każdy nas rani, ale możemy wybrać przez kogo chcemy być zranieni - powiedział. Jego głos był płaczliwy, roztrzęsiony, bezradny. Miałam przeczucie, jakby siedział gdzieś w ciemnym kącie rozpadając się na drobne kawałki.
- Do czego zmierzasz? - zapytałam ostrożnie. Nie chce go w jakiś sposób zniechęcić do tej rozmowy.
- Czego ja nie mam takiego wyboru? - jego ból czuję nawet tutaj, w moim łóżku, w moich czterech ścianach. - Dlaczego najbardziej rani mnie osoba, która nic nie znaczy w moim życiu.. przynajmniej nie powinna.. - wyszeptał. Pociągnął nosem, a ja mogłam tylko sobie wyobrazić, jak słone łzy spływają po jego policzkach. W tej chwili miałam wielka ochotę go przytulić, żeby dodać mu wsparcia. Nie powinien być sam w takiej chwili.
- Myślałem, że to pomoże, ale jedynie zapomniałem o tym na chwile - wyznał. Moje serce zaczynało bić niespokojnie. Nie mam pojęcia, jak mu pomóc, a tak bardzo chcę.
- O czym mówisz? - pytam, choć nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Nie udawaj głupiej - chichocze, lecz po chwili poważnieje. To podsuwa mi jedną myśl.
- Piłeś?
- Nie potrzebnie dzwoniłem. Przepraszam kochanie. Śpij dobrze, widzimy się jutro - rozłączył się.
Wstrzymałam oddech, kiedy usłyszałam z jego ust 'kochanie'. To niby nic oraz jestem przekonana, że jest pijany, ale to było miłe.
Tak, zdecydowanie.
Fabuła o dziewczynie z biednego domu, która dostaje się na swoje wymarzone studia, gdzie zaczyna się cała przygoda, jest bardzo wciągająca. To takie niemożliwe. Gdybym wiedziała, że jadąc na studia do Nowego Jorku, poznam całe One Direction, bez wahania bym to zrobiła. Wyobrażacie sobie spędzić całe 24h z idolami? Umarłabym ze szczęścia.
Uznając, że potrzebuję gorącej kąpieli, odłożyłam laptopa na bok. Zabrałam wszystkie rzeczy, jakie są mi potrzebne, mianowicie ciuchy, i po chwili czułam przyjemność, którą dawała woda spływająca po moim ciele. Potrzebowałam tego, by wreszcie odetchnąć.
Wiem, że czuję coś do Filipa. Chciałabym spróbować z nim czegoś więcej niż przyjaźń, tylko, czy to nie za wcześnie? Znamy się jakiś miesiąc. On uzna mnie za idiotkę, kiedy coś zasugeruję. Nie mogę się przed nim ośmieszyć. Co to, to nie.
Wydarłam dokładnie moje ciało, ubrałam się w piżamę z moimi idolami na koszulce oraz nazwą ich zespołu na spodenkach. Rozczesałam włosy, po czym wróciłam do pokoju. Było już około dwunastej w nocy, a coś nie dawało mi spać. Moja głowa ciągle była pełna myśli, co bardzo mnie denerwowało.
Wzdrygnęłam się, kiedy mój telefon nagle zaczął wibrować, a ekran się rozświetlił ukazując zdjęcie uśmiechniętego Dawida. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu na ten widok. Czego może ode mnie chcieć o tej godzinie?
- Halo? - przyłożyłam telefon do ucha. Była za bardzo zmęczona, by usiąść, więc dalej leżałam. Patrzyłam na sufit w mroku. Do pokoju wpadała nie wielka ilość światła latarni z zewnątrz. Brunet długo się nie odzywał, co jest trochę jakby.. nie podobne do niego? - Dawid, wszystko okej? - pytam.
Chciałam kolejny raz się odezwać, ale wtedy usłyszałam jakieś szmery ze słuchawki. - Daw...
- Nie - przerwał mi nieoczekiwanie. Jego głos był trochę nie wyraźny. Nastała cisza, której nie chciałam zapobiec, nie wiedziałam jak.
Nie podoba mi się to, że dzwoni do mnie w środku nocy, a potem milczy. Jeżeli on nie zamierza spać, nie oznacza, że ja mam robić to samo.
- John Green napisał kiedyś, że tak naprawdę każdy nas rani, ale możemy wybrać przez kogo chcemy być zranieni - powiedział. Jego głos był płaczliwy, roztrzęsiony, bezradny. Miałam przeczucie, jakby siedział gdzieś w ciemnym kącie rozpadając się na drobne kawałki.
- Do czego zmierzasz? - zapytałam ostrożnie. Nie chce go w jakiś sposób zniechęcić do tej rozmowy.
- Czego ja nie mam takiego wyboru? - jego ból czuję nawet tutaj, w moim łóżku, w moich czterech ścianach. - Dlaczego najbardziej rani mnie osoba, która nic nie znaczy w moim życiu.. przynajmniej nie powinna.. - wyszeptał. Pociągnął nosem, a ja mogłam tylko sobie wyobrazić, jak słone łzy spływają po jego policzkach. W tej chwili miałam wielka ochotę go przytulić, żeby dodać mu wsparcia. Nie powinien być sam w takiej chwili.
- Myślałem, że to pomoże, ale jedynie zapomniałem o tym na chwile - wyznał. Moje serce zaczynało bić niespokojnie. Nie mam pojęcia, jak mu pomóc, a tak bardzo chcę.
- O czym mówisz? - pytam, choć nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Nie udawaj głupiej - chichocze, lecz po chwili poważnieje. To podsuwa mi jedną myśl.
- Piłeś?
- Nie potrzebnie dzwoniłem. Przepraszam kochanie. Śpij dobrze, widzimy się jutro - rozłączył się.
Wstrzymałam oddech, kiedy usłyszałam z jego ust 'kochanie'. To niby nic oraz jestem przekonana, że jest pijany, ale to było miłe.
~*~
Odczytałam wiadomość od Filipa i szybko mu odpisałam. Życzył mi miłego dnia. Obiecał, że jak tylko znajdzie wolną chwilę, to się spotkamy. Nie mogę się już doczekać, stęskniłam się. Mam nadzieję, że on również.
- Marika! - donośny głos Kingi dotarł do moich uszu. Spojrzałam na drzwi od mojego pokoju, oczekując, że zaraz tu wejdzie, lecz nic takiego się nie stało. - Masz pięć minut! Zaraz wychodzimy!
- Okej! - odkrzyknęłam, dając jej znać, że rozumiem,
Z Aloha Team'em umówiłyśmy się, że dzisiaj idziemy do skate parku. Z tego co wiem to już chyba wszyscy tam są. Ja chciałam się wyspać, więc Kinga uznała, że poczeka na mnie.
Dawid wrócił dzisiaj z samego rana. Trochę stresuję się spotkaniem z nim, ale może nie mam czym? W nocy podczas rozmowy był pijany. Nie zdziwię się jeżeli nic nie pamięta. Szczerze, to nawet mam nadzieję, że tak będzie.
Wsunęłam telefon do kieszonki w moich szortach i zbiegłam po schodach na dół. W korytarzu założyłam vansy, a po chwili obok mnie znalazła się Kinga. Wyszłyśmy z domu cały czas żartując z siebie na wzajem.
Do skate parku dotarłyśmy zaskakująco szybko. Każdy krok bliżej do grupki naszych przyjaciół, sprawiał, że wariowałam wewnątrz. Zaraz go zobaczę! I co wtedy? Czemu ja się tym w ogóle przejmuję? Co jeżeli on nadal będzie dla mnie oschły? Boże, oszaleję.
Od Autorki:
Zawiodłam się trochę, ale cóż..
Przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziału. Nie miałam czasu na pisanie. Za dużo wszystkiego na głowie :/ Nie wiem jak będzie z następnym rozdziałem, ale mam nadzieję, że pojawi się wcześniej niż ten.
Liczę, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy. Im więcej ich się pojawia, tym bardziej chce mi się pisać - to jest właśnie motywacja. Widzę wtedy, że ktoś czeka na moje rozdziały, więc staram się dodać jak najszybciej to możliwe.
Ps. Ten rozdział jest krótszy niż poprzednie, przepraszam za to.
Ps. Ten rozdział jest krótszy niż poprzednie, przepraszam za to.
Lost of love, Ola.
Może i rozdział krótki, ale świetny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Kocham ten rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńmega
OdpowiedzUsuńjejku mega, czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńMeega, najlepszy , czekam na nexta! <3
OdpowiedzUsuńi Wesołych Świąt ^^
/69Kaja69
jejku mega :)) czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńMega, tylko czekać na nexta!! ^*^
OdpowiedzUsuńO matko czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!!!
OdpowiedzUsuń