- Rezerwowałem cztery osobne, przysięgam! - bronił się Igor.
- Cóż, to i tak nie jest złe. Gorzej by było gdybyśmy dostali takie jedno łóżko - zauważyłam.
- No - zgodził się ze mną.
Położyliśmy walizki pod ścianą, a Pilewicz od razu zaczął szukać gniazdka i podłączył swój telefon, żeby się ładował. W tym czasie odpisałam na wiadomości od Kingi, Maksa i Sylwii.
Z westchnieniem opadłam na wielkie łóżko i przymknęłam oczy. Podczas jazdy busem odczułam ochotę powrotu do domu. Chciałabym wreszcie trochę odpocząć od humorków Dawida i ciągłym strachem, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z jego fankami. Jeszcze aby koncert i znowu będę z moimi zwariowanymi przyjaciółmi. Tęsknię za nimi.
Po kilku minutach dołączył do nas Wrzosek z Dawidem. Oni również nie darowali sobie komentarzy o łóżkach, jakie dostaliśmy. Kwiatkowski ciągle był wobec mnie inny, niż zazwyczaj. Unikał mojego wzroku i chyba nie chciał mojego towarzystwa. Poczułam się z tym źle, a mój dobry nastrój zepsuł się tak szybko, jak pojawił.
- Idziemy na miasto? - zaproponował Igor.
- Chodźmy na pizze! - zawołał wesoło Dawid. Już nawet na niego nie spojrzałam, bo wiedziałam, że mnie zignoruje.
- Też jestem głodny - poparł go Wrzosek.
Zaczęli zbierać swoje najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak telefon, czy portfel. Ja po prostu siedziałam na łóżku oparta o ścianę i przyglądałam się ich poczynaniom.
Nie chcę nigdzie iść z nimi i znosić zachowanie Dawida. Doskonale widać, jak bardzo jest na mnie zły, choć nie ma powodu. To wkurzające, że muszę być w porządku wobec niego, ale on wobec mnie nie. Gra ze mną w swoje głupie gierki. Pokazuje, jak bardzo mu na mnie zależy, po czym chowa to pod maska dupka. Nie pozwala mi być z Filipem, ale nie chce być ze mną. Nie widzę w tym wszystkim logiki. To chora znajomość.
Co w tym wszystkim jest najgorsze? Często na niego narzekam, krzyczę w myślach, że to najgorsza osoba, jaką poznałam do tej pory... a jednocześnie wiem, że mam szczęście, że go znam. Brakowałoby mi go, gdyby teraz nagle zniknął. Lubię wolne chwile, kiedy spędzamy je razem. Nawet cisza jest przyjemniejsza, gdy mam go przy sobie.
- A ty na co czekasz? - pozbyłam się z głowy myśli, kiedy biała poduszka uderzyła w moją twarz. Uniosłam wzrok na Wrzoska, który jest dumny ze swojego czynu.
- Nie idę - wzruszyłam ramionami.
Dopiero teraz zauważyłam, że zostaliśmy sami w tym hotelowym pokoju. Wrzosek usiadł na brzegu łóżka i patrzył na mnie wyczekująco, lecz nie zamierzałam się odezwać.
- Dlaczego?
- Nie chce mi się - starałam się być wiarygodna.
- Wstawaj albo ci pomogę - zagroził mi, robiąc przy tym zabawną minę.
Znowu wzruszyłam ramionami i rzuciłam w niego poduszką, którą wcześniej oberwałam.
- Okej, doigrałaś się młoda damo - powiedział śmiertelnie poważnie.
Zerwał się z miejsca i z butami wbiegł na białą pościel. Zaczęłam piszczeć, gdy złapał za moje nogi, ciągnąc mnie po łóżku, aż spadłam z łóżka. Zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam opanować śmiechu. W moich oczach zbierały się łzy, a brzuch z każdą chwilą bolał bardziej od ciągłego śmiania się.
- Pójdziesz grzecznie, czy chcesz żebym ci pomógł? - zapytał, cały czas mnie łaskocząc.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc nawet nie próbowałam. Dopiero, gdy przestał mnie zadręczać powiedziałam, że już nie musi mi pomagać. Wstaliśmy z podłogi i wyszliśmy z pokoju. Zanim zaczęliśmy iść wzdłuż korytarza, sprawdziliśmy, czy drzwi dobrze są zamknięte.
Przy recepcji czekał na nas Igor i Dawid, rozmawiając o czymś, ale przerwali, kiedy nas zauważyli.
- Płakałaś? - zdziwił się Igor.
Dawid automatycznie spojrzał na mnie, mrużąc oczy. Patrzył na mnie badawczo i mogłabym dać sobie głowę urwać, że w jego oczach pojawiło się zmartwienie.
- Nie - zaprzeczyłam.
- Musiałem ją jakoś zmusić, bo nie chciała iść - wyjaśnił Wrzosek i poklepał mnie lekko po plecach.
~*~
Wzięłam wielkiego łyka coli, po czym wzięłam drugi kawałek pizzy. Słuchałam rozmów chłopaków i ich żartów, ale nie miałam ochoty do tego dołączyć. Odczucie, że Dawid jest na mnie zły nie znikało. Nie powinno tak być, nie powinnam się przejmować tym, że jesteśmy pokłóceni. Nie, my nawet nie jesteśmy pokłóceni. Obejmował mnie przy swoich fankach, a ja nie chciałam by to zobaczyły. On uznał, że go odtrącam i się na mnie obraził. Nie zawiniłam niczym.
Wieczorem wracamy do hotelu, gdzie wśród całej ekipy panuje chaos, bo wszyscy szykują się na koncert. Do klubu trafiliśmy dwie godziny przed koncertem, żeby zdążyć zrobić próbę. Usiadłam w garderobie Dawida na kanapie, patrząc jak rozgrzewa gardło. Po kilku minutach poszedł na scenę, by rozpocząć próby, a w tym czasie ja przeglądałam wszystkie portale społecznościowe, na których mam konto. Nie chcę nikomu przeszkadzać, dlatego trzymam się na uboczu.
Dawid pojawił się w garderobie godzinę później. Dzisiejszego dnia jestem przyzwyczajona do tego, że mnie ignoruje. Przeglądałam Instagrama, a w tym czasie on nagrywał snapy. Kiedy skończył, usiadł obok mnie, więc zwiększyłam między nami odległość.
- O co ci chodzi? - zapytał, patrząc na mnie, ale ja nie zamierzałam zrobić tego samego.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, dalej przeglądając zdjęcia na aplikacji. Moja obojętność wyraźnie go denerwowała.
- Zamierzasz się do mnie nie odzywać? - dociekał. Przez jego słowa miałam ochotę dać mu porządnie w twarz. Obracał wszystko przeciwko mnie! - Jakbym wiedział, że będziesz taka humorzasta, to bym cie nie zabrał na koncert - powiedział twardo.
Prychnęłam i wstałam z kanapy, żeby uciec od jego towarzystwa. Odnalazłam łazienkę, po czym się w niej zamknęłam. Przemyłam buzię zimną wodą, by trochę ochłonąć. Patrzyłam w lustro z obrzydzeniem. W odbiciu widziałam dziewczynę, która daje sobą manipulować. Jest taka zagubiona. Wcześniej taka nie była, ale widoczne były zmiany w jej zachowaniu. Stała się bardziej czuła i wrażliwa. Emocjonalna. A gdzie ta pyskata, wygadana Marika? Zgubiła się.
Pukanie rozległo się po małym pomieszczeniu, dlatego spojrzałam na drewnianą powłokę.
- Już wychodzę - powiedziałam i jeszcze raz obmyłam twarz.
Otworzyłam drzwi, a za nimi stał gitarzysta. Wyminęłam go i zaczęłam błądzić po korytarzach. Odnalazłam kulisy, a przez kurtynę ujrzałam, jak przy scenie zaczynają zbierać się fani. Śpiewali ,,Na zawsze'' wymachując rękami. Skandowali imię Dawida, a chwilami po prostu rozmawiali między sobą tworząc szum.
Po koncercie towarzyszyły wszystkim świetne humory. Wszystkim oprócz mnie. Najchętniej zaszyłabym się w kącie, chociaż byłoby bez różnicy, bo i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Teraz jesteśmy w drodze do jakiegoś klubu. Dołączyła do nas Sara, więc grono się powiększyło. Nie mam ochoty na żadne imprezy, o czym ich poinformowałam, ale oni nalegali, bym nie zostawała w hotelu.
Piętnaście minut później już zajmowaliśmy jeden ze stolików w zatłoczonym klubie. Wszyscy sięgali po alkohol kupiony przez Dawida i Igora, a ja siedziałam przyglądając się temu wszystkiemu.
Rosło we mnie uczucie zazdrości przez dobrze dogadującą Sarę z Dawidem. Rozmawiali między sobą, śmiali się, wznosi za coś toast. Nie chciałam tego, ale byłam zazdrosna.
Dawid wstał i wyciągnął do Sary dłoń, którą ona oczywiście ujęła. Odeszli razem, zatrzymując się w tłumie tańczących ludzi. Ich ciała ocierały się o siebie w rytm muzyki. Patrzyłam na ich bliskość, starając opanować siebie.
Nie chcąc dłużej na to patrzeć, wstałam i wyszłam z klubu. Nie znam tego miasta, ale to mi nie przeszkadza.
David P.O.V:
- Jak to nikt jej nie widział!? - krzyknąłem zdenerwowany, kiedy wszyscy staliśmy już przed klubem gotowi na powrót do hotelu.
Została tylko nasza czwórka, bo reszta odjechała kilka minut temu. Igor próbował dodzwonić się do Mariki, a Wrzosek z Sarą próbowali mnie uspokoić. Jestem zdenerwowany. Jak to, kurwa, nie ma Mariki! Przecież była, siedziała z nami i wszystko było dobrze. O Boże. Co jeżeli ktoś ją zgwałcił? Nie, nie... nawet nie chcę o tym myśleć.
- Nie ma jej od kilku godzin - powiedział Wrzosek z obawą o moją reakcję.
- Że co proszę! - złapałem się za włosy, uświadamiając sobie, że jest środek nocy, a ona może być teraz wszędzie. - I mówisz mi to dopiero teraz? - gniew opanowuje mnie z każdą chwilą coraz bardziej.
Mam ochotę rzucić się na wszystkich i pozabijać. Marika może być w niebezpieczeństwie. Ciągle za najgorsze uważam gwałt. Może jestem pijany, ale to niemożliwe, wypiłem tylko jednego drinka.
- Nie odbiera - orzekł Igor, chowając telefon do kieszeni.
- Po prostu rewelacyjnie - prychnąłem i usiadłem na ziemi, bo nie mam siły utrzymywać się na nogach. Jestem zmęczony.
Czułem na sobie zmartwione spojrzenia przyjaciół, ale to nie pomagało. W taki sposób nie doprowadzą mnie do Mariki.
Od Autorki:
Na początku chcę przeprosić, bo doskonale wiem, że rozdział najpóźniej miał być 22 maja, ale sprawy osobiste mi w tym przeszkodziły. Mimo to mam nadzieję, że podobają wam się moje wypociny.
Liczę na komentarz od każdej osoby, która to przeczytała. To dla mnie bardzo ważne, a dla was tylko chwila. Z góry dziękuję.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału
Wieczorem wracamy do hotelu, gdzie wśród całej ekipy panuje chaos, bo wszyscy szykują się na koncert. Do klubu trafiliśmy dwie godziny przed koncertem, żeby zdążyć zrobić próbę. Usiadłam w garderobie Dawida na kanapie, patrząc jak rozgrzewa gardło. Po kilku minutach poszedł na scenę, by rozpocząć próby, a w tym czasie ja przeglądałam wszystkie portale społecznościowe, na których mam konto. Nie chcę nikomu przeszkadzać, dlatego trzymam się na uboczu.
Dawid pojawił się w garderobie godzinę później. Dzisiejszego dnia jestem przyzwyczajona do tego, że mnie ignoruje. Przeglądałam Instagrama, a w tym czasie on nagrywał snapy. Kiedy skończył, usiadł obok mnie, więc zwiększyłam między nami odległość.
- O co ci chodzi? - zapytał, patrząc na mnie, ale ja nie zamierzałam zrobić tego samego.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, dalej przeglądając zdjęcia na aplikacji. Moja obojętność wyraźnie go denerwowała.
- Zamierzasz się do mnie nie odzywać? - dociekał. Przez jego słowa miałam ochotę dać mu porządnie w twarz. Obracał wszystko przeciwko mnie! - Jakbym wiedział, że będziesz taka humorzasta, to bym cie nie zabrał na koncert - powiedział twardo.
Prychnęłam i wstałam z kanapy, żeby uciec od jego towarzystwa. Odnalazłam łazienkę, po czym się w niej zamknęłam. Przemyłam buzię zimną wodą, by trochę ochłonąć. Patrzyłam w lustro z obrzydzeniem. W odbiciu widziałam dziewczynę, która daje sobą manipulować. Jest taka zagubiona. Wcześniej taka nie była, ale widoczne były zmiany w jej zachowaniu. Stała się bardziej czuła i wrażliwa. Emocjonalna. A gdzie ta pyskata, wygadana Marika? Zgubiła się.
Pukanie rozległo się po małym pomieszczeniu, dlatego spojrzałam na drewnianą powłokę.
- Już wychodzę - powiedziałam i jeszcze raz obmyłam twarz.
Otworzyłam drzwi, a za nimi stał gitarzysta. Wyminęłam go i zaczęłam błądzić po korytarzach. Odnalazłam kulisy, a przez kurtynę ujrzałam, jak przy scenie zaczynają zbierać się fani. Śpiewali ,,Na zawsze'' wymachując rękami. Skandowali imię Dawida, a chwilami po prostu rozmawiali między sobą tworząc szum.
~*~
Po koncercie towarzyszyły wszystkim świetne humory. Wszystkim oprócz mnie. Najchętniej zaszyłabym się w kącie, chociaż byłoby bez różnicy, bo i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Teraz jesteśmy w drodze do jakiegoś klubu. Dołączyła do nas Sara, więc grono się powiększyło. Nie mam ochoty na żadne imprezy, o czym ich poinformowałam, ale oni nalegali, bym nie zostawała w hotelu.
Piętnaście minut później już zajmowaliśmy jeden ze stolików w zatłoczonym klubie. Wszyscy sięgali po alkohol kupiony przez Dawida i Igora, a ja siedziałam przyglądając się temu wszystkiemu.
Rosło we mnie uczucie zazdrości przez dobrze dogadującą Sarę z Dawidem. Rozmawiali między sobą, śmiali się, wznosi za coś toast. Nie chciałam tego, ale byłam zazdrosna.
Dawid wstał i wyciągnął do Sary dłoń, którą ona oczywiście ujęła. Odeszli razem, zatrzymując się w tłumie tańczących ludzi. Ich ciała ocierały się o siebie w rytm muzyki. Patrzyłam na ich bliskość, starając opanować siebie.
Nie chcąc dłużej na to patrzeć, wstałam i wyszłam z klubu. Nie znam tego miasta, ale to mi nie przeszkadza.
David P.O.V:
- Jak to nikt jej nie widział!? - krzyknąłem zdenerwowany, kiedy wszyscy staliśmy już przed klubem gotowi na powrót do hotelu.
Została tylko nasza czwórka, bo reszta odjechała kilka minut temu. Igor próbował dodzwonić się do Mariki, a Wrzosek z Sarą próbowali mnie uspokoić. Jestem zdenerwowany. Jak to, kurwa, nie ma Mariki! Przecież była, siedziała z nami i wszystko było dobrze. O Boże. Co jeżeli ktoś ją zgwałcił? Nie, nie... nawet nie chcę o tym myśleć.
- Nie ma jej od kilku godzin - powiedział Wrzosek z obawą o moją reakcję.
- Że co proszę! - złapałem się za włosy, uświadamiając sobie, że jest środek nocy, a ona może być teraz wszędzie. - I mówisz mi to dopiero teraz? - gniew opanowuje mnie z każdą chwilą coraz bardziej.
Mam ochotę rzucić się na wszystkich i pozabijać. Marika może być w niebezpieczeństwie. Ciągle za najgorsze uważam gwałt. Może jestem pijany, ale to niemożliwe, wypiłem tylko jednego drinka.
- Nie odbiera - orzekł Igor, chowając telefon do kieszeni.
- Po prostu rewelacyjnie - prychnąłem i usiadłem na ziemi, bo nie mam siły utrzymywać się na nogach. Jestem zmęczony.
Czułem na sobie zmartwione spojrzenia przyjaciół, ale to nie pomagało. W taki sposób nie doprowadzą mnie do Mariki.
Od Autorki:
Na początku chcę przeprosić, bo doskonale wiem, że rozdział najpóźniej miał być 22 maja, ale sprawy osobiste mi w tym przeszkodziły. Mimo to mam nadzieję, że podobają wam się moje wypociny.
Liczę na komentarz od każdej osoby, która to przeczytała. To dla mnie bardzo ważne, a dla was tylko chwila. Z góry dziękuję.
czytasz=komentujesz=motywujesz=szybsze dodanie rozdziału